OFICJALNIE: Miał być następcą Rakiticia, a wylądował w Championship!
Mówi się, że Dinamo Zagrzeb to fabryka zdolnych piłkarzy trafiających do największych klubów za ogromne pieniądze. Podobnie mówiono o Alenie Haliloviciu, który chwilę po ukończeniu osiemnastego roku życia podpisał umowę z FC Barceloną i w dalszej perspektywie miał być naturalnym następcą dla starszego rodaka - Ivana Rakiticia. Plany bardzo mocno rozjechały się z rzeczywistością, bo Chorwat w czerwcu obchodził dopiero 24. urodziny i na jakiś czas wylądował nawet na bruku. Znalazł się jednak klub z Championship gotowy podjąć odbudowę pomocnika - Birmingham City.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Prześledźmy karierę Alena Halilovicia, która podążyła w dość niespodziewanym kierunku. Zaczęło się bardzo wcześnie, bo Halilović otrzymał szansę debiutu kilka miesięcy po zakończeniu mistrzostw Europy w Polsce i na Ukrainie, które zostały rozegrane w 2012 roku. Wspomniałem o tym zdarzeniu by uświadomić Wam skalę, jak długa jest już kariera wciąż młodego człowieka, bo pierwsze występy w dorosłym futbolu zaliczył w wieku zaledwie 16 lat. W pierwszym zespole Dinama Zagrzeb spędził dwa sezony i przez ten czas rozegrał aż sześćdziesiąt meczów w barwach wielokrotnego mistrza Chorwacji. Problem zaczęły się jednak już bardzo szybko, bo chwilę po wyjeździe z ojczyzny i wylądowaniu na Półwyspie Iberyjskim. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że Halilović został piłkarzem Barcelony w idealnym momencie, gdy dobiegały końca kariery takich zawodników jak Xavi czy Andres Iniesta. Problem polegał na tym, że duet hiszpańskich rozgrywających wciąż miał wiele do zaoferowania i tym samym brakowało szans regularnych występów dla Halilovicia. Doraźnym rozwiązaniem były występy dla drugiej drużyny "Dumy Katalonii" i tam młody Chorwat był w stanie grać pierwsze skrzypce.
Gdy jednak nastąpił moment wskoczenia na wyższy poziom, to pojawiły się kolejne problemy i Halilović od każdego klubu odbijał się jak od ściany. Próbował swoich sił w dwóch słabszych zespołach LaLiga - Sportingu Gijón oraz UD Las Palmas - i na mniejszej scenie grywał częściej, ale to i tak nie przynosiło wymiernych korzyści, bo bilans siedmiu goli oraz dziewięciu asyst nie powinien nikogo rzucać na kolana, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że mowa o prawie 80 występach dla dwóch, różnych klubów! O epizodzie w Hamburgu nie będę nawet wspominał przez wzgląd na reformę tego klubu w ostatnich latach. Podobnie potraktujemy przygodę w Milanie, bo Halilović po prostu był tak marny jak Milan i Chorwat zwyczajnie dostosował się do prezentowanego poziomu. Ratunkiem dla kariery Halilovicia mogły być kraje Beneluksu, bo ostatnie dwa sezony to zakotwiczenie w Standardzie Liège oraz w SC Heerenveen. Władze obu klubów również mogą jednak czuć się rozczarowane formą prezentowaną przez dziesięciokrotnego reprezentanta swojego kraju. Dużo większe oczekiwania na pewno mieli w północnej Holandii, bo zaledwie trzy lata wcześniej trafił na wypożyczenie Martin Ødegaard i Norweg spełnił pokładane w nim nadzieje. A warto pamiętać o tym, że kariery piłkarza z Bałkanów oraz zawodnika ze Skandynawii mają stosunkowo zbliżone przebieg.
Tym samym można spokojnie zaryzykować tezą, że występy na zapleczu Premier League to ostatnia szansa dla Halilovicia, bo ewentualna klęska będzie kolejnym spektakularnym zjazdem w karierze i następnym przystankiem powinna być już Ekstraklasa. Ryzyko zakontraktowania Chorwata bierze na siebie Aitor Karanka czyli były asystent José Mourinho w Realu Madryt, a obecnie pracujący na własny rachunek w hrabstwie West Midlans. Bask przejął stery bardzo niedawno, bo podpisał umowę ostatniego dnia lipca i trzeba jednak przyznać, że układa zdecydowanie drużynę według autorskiego pomysłu. Alen Halilović jest już dwunastym transferem dokonanym przez klub w ostatnich tygodniach, więc to wiele mówi o tym, co się dzieje w Birmingham City i jak bardzo całe zamieszanie wokół kształtu drużyny odbija się na sytuacji w tabeli. Za nami dopiero dwanaście kolejek Championship, a drużyna prowadzona przez Aitora Karankę zajmuje dopiero siedemnastą lokatę. W klubie mogą jednak wciąż zachowywać spokój, bo ścisk w tabeli jest niemiłosierny, chociaż typowy dla tych rozgrywek - Birmingham City ma osiem punktów straty do miejsca gwarantującego udział w barażach o Premier League oraz sześć punktów przewagi nad strefą spadkową. Dużym problemem drużyny jest nieskuteczność, więc ktoś taki z nieprzeciętnym talentem na pewno się przyda i jeżeli adaptacja Halilovicia do specyficznego stylu w brytyjskim futbolu przebiegnie bez zarzutu, to być może Halilović nie zniknie nam całkowicie z radarów.
— Birmingham City FC (@BCFC) November 23, 2020
In 2014, Barcelona gave €5m and Dani Olmo to Dinamo Zagreb for Alen Halilovic. In 2020, Dinamo sold Olmo for €21m to Leipzig - and he’s a starter for them and the Spanish national team. Halilovic? Barça sold him to Hamburg in 2016 for €5m and today he signed for Birgmingham.
— Maxi (@MaaxiAngelo) November 23, 2020
Birmingham sign Alen Halilović...
— ODDSbible (@ODDSbible) November 23, 2020
Football Manager players: pic.twitter.com/ogRFmH5gwE
OFICJALNIE: Alen Halilović piłkarzem Birmingham.
— Kamil# 🇪🇸 (@Kamil7_Madrid) November 23, 2020
Pamietacie gościa? Nastepny Bojan Krkic tych z więcej niż klubu. pic.twitter.com/LNMWk9VnIe