Wielki mecz tylko z nazwy. Legia wygrała w Łodzi
Będąca na fali Legia Warszawa czy wstający z kolan Widzew Łódź? Jeszcze kilkanaście lat temu starcia pomiędzy tymi zespołami miały w sobie nutkę niepewności. W zasadzie mówiliśmy o najlepszych drużynach w kraju, których drogi niespodziewanie się rozeszły. I to niestety widać. Widzew pomimo ogromnych chęci był bezradny i już na 1/16 finału zakończył swój udział w tegorocznej edycji Pucharu Polski.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
WIDZEW ŁÓDŹ - LEGIA WARSZAWA 0:1 (Cholewiak 6')
Widzew: Mleczko - Kosakiewicz, Grudniewski, Nowak, Stępiński - Kun, Mucha, Możdżeń, Prochownik, Fundambu - Robak
Legia: Miszta - Stolarski, Wieteska, Jędrzejczyk, Rocha - Kapustka, Martins, Karbownik - Valencia, Lopes, Cholewiak
Czesław Michniewicz i jego początek przy Łazienkowskiej był dość niemrawy. Legia pod wodzą nowego szkoleniowca odpadła z Ligi Europy. Po porażce z Karabachem została wręcz zjedzona przez społeczeństwo, by ledwie tydzień później dołożyć do pieca i... przegrać w Superpucharze Polski z Cracovią. W ten sposób prezentował się przełom września oraz października, który z punktu widzenia "Wojskowych" był niczym demon unoszący się nad zespołem. Ostatnie spotkania ukazują to jednak w czasie przeszłym i ponownie umiejscawiają Legię na szczycie. Dziś udokumentowali to w Łodzi, gdzie nie dali szans miejscowemu Widzewowi.
Trener Czesław Michniewicz już się wyraźnie zirytował: „Gramy na stojąco!” - krzyczy #WIDLEG #PucharTysiącaDrużyn pic.twitter.com/gV36AD93BE
— Krzysztof Sędzicki (@ksedzicki) November 25, 2020
Innego rozwoju zdarzeń trudno było się jednak spodziewać. Nawet pomimo kilku "ale". Jak mówią ostatnie spotkania, tegoroczny beniaminek I ligi jest zespołem, który naprawdę trudno pokonać. Spośród siedmiu ostatnich spotkań przegrali tylko jeden. Na domiar złego działa niestety fakt, iż jest to również drużyna, z którą trudno przegrać. W większości są to spotkania bardzo ospałe pozbawione wielu klarownych sytuacji. Coś na wzór tego dzisiejszego. Na szczęście nie każdy kładzie się do łóżka przed szóstą, tak też musiało się coś w końcu wydarzyć. I wydarzyło. W gruncie rzeczy dość szybko, bo wynik meczu został otwarty już w 6. minucie starcia.
Po fatalnym błędzie Merveille'a Fundambu i znakomitej asyście Michała Karbownika na prowadzenie wyszła Legia. Oprawcą gospodarzy okazał się Mateusz Cholewiak. Atakujący "Wojskowych" nie pozostawił złudzeń rywalom i dość szybko wybił z głowy wariant gry na zero z tyłu. Na przestrzeni całego spotkania tak to właśnie wyglądało. Widzew był bardzo cofnięty, od czasu do czasu próbował zagrać z kontry. Ta najgroźniejsza zakończyła się kapitalną interwencją Cezarego Miszty. Znacznie więcej działo się natomiast po drugiej ze stron. Z racji tego, iż stroną dominującą była dziś Legia, tworzyła sobie mnóstwo sytuacji, które nie zawsze współgrały ze skutecznością. Jeszcze przed przerwą próbowali Andre Martins oraz Rafael Lopes. W drugiej odsłonie pomylił się Artur Jędrzejczyk, lecz niefrasobliwość Legii pod bramką rywala nie poszła za tradycyjnym powiedzeniem, iż niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Tych było jak na lekarstwo.
Mimo to mistrz Polski utrzymał korzystny wynik do końca i zameldował się w 1/8 finału Pucharu Polski. A Widzew? Pozostałą część drogi na Narodowy obejrzy z wysokości telewizora.