Zasłużona przerwa - POLSKA PIERWSZA I DRUGA LIGA zapadają w sen zimowy
Czas przed dłuższą przerwą wspomnieć jeszcze coś o pierwszej lidze, ponieważ do lutego włącznie nie będziemy się nimi zajmować. Nastaje przerwa, dla wielu klubów bardzo długo wyczekiwana.
Do 20 lutego piłkarze pierwszej ligi nie pojawią się na boiskach. Wtedy właśnie dwa łódzkie kluby, Widzew oraz ŁKS, nadrobią zaległe spotkania. Liczymy na to, że grono klubów nam się nie uszczupli, wiemy bowiem, że np. w Bełchatowie problemy finansowe wcale nie stają się mniejsze. Na razie skupimy się na sportowym aspekcie i popatrzymy, kto może zaatakować miejsca gwarantujące awans i udział w barażach.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Pierwsza część sezonu należała zdecydowanie do „Słoni” z gminy Żabno. Bruk-Bet Termalica znów obrała kurs na awans, chce wrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej po raz pierwszy od 2018 roku. Mariusz Lewandowski prowadzi swój drugi zespół po rozpoczęciu pracy trenerskiej w Polsce. Umiał się jednak odnaleźć w realiach Niecieczy, które swego czasu potrafiły być toksyczne dla wielu szkoleniowców.
Tymczasem w 17 spotkaniach zespół byłego zdobywcy Pucharu UEFA wygrał 13 razy, 3 razy zremisował, a tylko jeden raz przegrał. Symbolem dobrych czasów w Niecieczy jest chociażby fakt, że Roman Gergel przewodzi klasyfikacji strzelców. Ma na swoim koncie 14 goli. Pomaga mu Adam Radwański, który zawinął się z Widzewa i odżył właśnie w Małopolsce.
Jesienna część planu wykonana! 🐘 na czele! Drugą część historii będziemy pisać wiosną!#brukbet #brukbettermalica #brukbettermalicanieciecza #pierwszaligastylżycia pic.twitter.com/TsR5CtWOG9
— Bruk-Bet Termalica (@BB_Termalica) December 12, 2020
Miał szansę na wskoczenie na pozycję wicelidera inny zespół, który kiedyś był ostoją przeciętności w Ekstraklasie. Górnik Łęczna zaliczył dwa spadki w dwa lata, ale teraz znów celuje przynajmniej w miejsce barażowe. Dziś jednak zremisował z Sandecją, jedną z najgorszych drużyn w tabeli. Nie wykorzystał zatem fatalnej passy ŁKS-u. Do pewnego momentu drużyna Wojciecha Stawowego była jedyną niepokonaną ekipą na szczeblu centralnym.
Kiedy nastał 18 listopada, stało się coś dziwnego. Od tego dnia włącznie łódzki klub zdobył tylko 1 punkt w 5 spotkaniach. Jemu przyda się przerwa, przyda się też Radomiakowi, który może i dalej ma nadzieję na Ekstraklasę, ale póki co zasłynął głównie organizacyjnym chaosem. Murawa na stadionie miejskim woła o pomstę do nieba, a to tylko jeden z „flopów”, jakie zaliczył klub z Radomia…
To że Radomiak nie ma swojego stadionu i nie wiadomo, kiedy go będzie miał - jedno. Ale że na obiekcie miejskim tak dba się o murawę... Współczuję zawodnikom i trenerowi Banasikowi, który chce drużyny grającej piłką. pic.twitter.com/qK068rCg2I
— Marcin Borzęcki (@m_borzecki) December 12, 2020
Tempo wytraciła także Arka, która po świetnym początku sezonu wylądowała na piątym miejscu. Pojawiały się nawet głosy, że Ireneusza Mamrota, który objął klub wiosną tego roku zastąpi za chwilę Mariusz Rumak. Na razie jednak cierpliwość w miarę zwycięża. Tym bardziej z okazji dzisiejszych 50. urodzin Mamrotowi należą się życzenia jak najbardziej owocnej pracy i choćby miejsca barażowego (pod warunkiem, że wcześniej nie podbierze go znowu ktoś z Ekstraklasy).
5⃣0⃣. urodziny obchodzi dziś Ireneusz Mamrot.
— Arka Gdynia (@ArkaGdyniaSSA) December 13, 2020
STO LAT TRENERZE! 🎁🎈🎉🎂#ArkaRazem 🟡🔵 pic.twitter.com/ly3tXsQOvJ
Za jego plecami czają się bowiem Jarosław Skrobacz z Miedzi Legnica oraz Artur Derbin z GKS-u Tychy. Obie te drużyny spokojnie nie zaniżą sportowego poziomu, jeśli przyjdzie im na koniec sezonu bić się o trzecie miejsce premiowane awansem do Ekstraklasy.
Dzień dobry, my się chcemy przywitać
Poza drużynami które zagościły już wcześniej w 1. Lidze, mamy też beniaminków! I spadkowiczów. Najpierw o tych pierwszych, bo Ci są mega dziwni. Mamy Resovię, która lekko mówiąc nie najlepiej weszła w sezon i zajmuje ostatnie miejsce (o nich więcej później), mamy Widzew który gra mocno w kratkę, który po awansie do pierwszej ligi miał walczyć o czub tabeli (no cóż, chyba nie bardzo pykło) i mamy WIELKI GÓRNIK ŁĘCZNA! Koniec końców bowiem, nie będziemy szkalować tego trzeciego miejsca, to naprawdę świetny rezultat. O spadkowiczach już trochę powiedzieliśmy, została tylko Korona Kielce, która spisuje się zdecydowanie najgorzej z trójki byłych ekstraklasowiczów, okupując miejsce w drugiej połowie stawki. I trzeba powiedzieć że Kielczanie są mocno bezbarwni, wygrywają z tymi co mieli wygrać, przegrywają z tymi co mieli przegrać, nic szczególnego. Na szybko powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej raczej nie ma co liczyć. Swój 2020 rok podsumowała porażką w prestiżowym meczu z Radomiakiem.
KONIEC. Przegrywamy z @1910radomiak.#KORRAD 0⃣:2⃣ pic.twitter.com/2OdTiQJYV4
— Korona Kielce 🏠 (@Korona_Kielce) December 13, 2020
Walka o spadek
Chcąc się wyróżnić, trzeba czasem się solidnie postarać, przecież być w czymś jedynym i niepowtarzalnym to naprawdę coś, szczególnie w piłce nożnej... Żeby jednak faktycznie się pokazać, trzeba czasem się poświęcić i z tego założenia wyszło kilka zespołów. Jeszcze do niedawna, o zaszczytne ostatnie miejsce premiowane spadkiem do II Ligi, walczyło dzielnie pięć drużyn, ale dwie z nich już wzięły się na poważnie do punktowania i nie zamierzają pożegnać się z zapleczem Ekstraklasy. Świetną końcówką rundy popisał się GKS Jastrzębie i w pięciu starciach z bezpośrednimi rywalami (dolna czwórka i Stomil Olsztyn) zdobył 75% wszystkich swoich punktów, wygrywając cztery mecze i przegrywając jedynie z Sandecją Nowy Sącz. Ta również podniosła się z dołka i to jeszcze głębszego niż Jastrzębie. Po ostatnim remisie z Górnikiem Łęczna, podopieczni Dariusza Dudka mają świetną serię sześciu meczów bez porażki, inkasując w tych meczach aż dwanaście punktów i awansując w tabeli na (co prawda wciąż niskie, ale jednak nie ostatnie) szesnaste miejsce.
Pozostała trójka nie może o sobie tak dobrze mówić. GKS Bełchatów czeka na jakikolwiek punkt już od pięciu kolejek i gdyby nie lepszy początek od Sandecji, zapewne to Bełchatów był w dolnej trójce tabeli. Zagłębie Sosnowiec tak jak w poprzednim sezonie radzi sobie kiepsko i tak jak w kampanii 19/20, tak i teraz zapewne trzeba będzie walczyć o utrzymanie do ostatnich kolejek. Ostatnia jest wspomniana wcześniej Resovia, która mogła na początku zwalać winę na terminarz i na spokojne wchodzenie w sezon, ale teraz ich sytuacja wygląda bardzo źle i może się okazać, że reprezentanta Podkarpacia w I Lidze zobaczymy tylko w tym sezonie. Na ratunek przychodzi seria meczów u siebie na początku rundy wiosennej. Oczywiście takie koło ratunkowe może ocalić Resovię przed spadkiem.
Może, ale nie musi. Trzeba jeszcze umiejętnie grać w piłkę. To może się przydać w walce o chociaż przedostatnie miejsce, w tym sezonie tak istotne jak nigdy.
***
II LIGA
Po blisko czterech miesiącach zmagań rozgrywki także II ligi znalazły się na swym półmetku, co jest właściwym momentem na podsumowanie pierwszej części sezonu. W jej trakcie jak zwykle nie zabrakło niespodzianek, licznych zwrotów akcji, ale także wielu rozczarowań. To właśnie one w dużym stopniu sprecyzowały układ sił przed rundą wiosenną, który będzie kluczowy w batalii o awans na zaplecze ekstraklasy.
Faworyt na szczycie, spadkowicz na dnie i beniaminek walczący o promocję do wyższej ligi. Co by nie mówić, rozgrywki II ligi ponownie nie zawiodły. Znów zaszczepiły ten dreszczyk emocji i sprawiły, że na półmetku sezonu wiemy niewiele. Możemy nawet pokusić się o stwierdzenie, że zaplanowana na nowy rok runda zaserwuje nowe rozdanie, czym nieco przyćmi swą poprzedniczkę. A przynajmniej takie są plany, bo jak pokazała pierwsza część sezonu – z takim rozdaniem będzie więcej przegranych niż zasłużonych zwycięzców.
Faworyci nie zawiedli
Po zeszłorocznej wpadce i równie spektakularnym wypadnięciu z gry nic nie wskazuje na to, jakoby scenariusz z poprzedniego sezonu miał w jakikolwiek sposób się powtórzyć. Mowa oczywiście o piłkarzach GKS-u Katowice, którzy po nieudanej batalii o awans do I ligi ponownie są faworytem do gry na zapleczu ekstraklasy. Tym bardziej że w kończącym się roku prezentowali się wyjątkowo dobrze. Na półmetku rozgrywek drużyna Rafała Góraka jest liderem. Ze starć z bezpośrednimi rywalami również wychodziła zwycięsko – 2:1 z Wigrami Suwałki oraz 2:0 przeciwko Górnikowi Polkowice - i jeśli nic nie ulegnie zmianie, podtrzymanie znakomitej serii powinno być jedynie formalnością.
Czas na radość, czas na odpoczynek, a potem.... 💪👊 pic.twitter.com/QrtjWyUMNF
— GKS Katowice (@GKSKatowice_eu) December 13, 2020
Mimo to pozostałych faworytów lekceważyć nie można. Jak pokazała pierwsza część rozgrywek, chrapkę na awans mają również w Suwałkach, Polkowicach, Chojnicach oraz Częstochowie. Spośród całej grupy pościgowej najgroźniejsze wydają się Wigry. Drużyna prowadzona przez Dawida Szulczka spadła z ligowego tronu dopiero przed końcem rundy i zaprzepaściła zacny plan przezimowania na szczycie. Ponadto nie można zapomnieć o beniaminkach. Bo choć do miana faworytów im daleko, początek sezonu wskazuje na to, że Motor Lublin oraz Sokół Ostróda nie są zespołami z przypadku. A w szczególności ten pierwszy, w którym po nawiązaniu współpracy z Bogusławem Leśnodorskim oraz Michałem Żewłakowem celują nieco wyżej niż w środek tabeli. A co się dzieje za ich plecami?
Dwa bieguny dla rezerw
Po szczęśliwym zakończeniu poprzednich rozgrywek przyjemność występów na poziomie centralnym utrzymała druga drużyna Lecha Poznań. Obecna dyspozycja ""Kolejorza" jest jednak daleka od ideału. Poznaniacy plasują się na przeciętnym siedemnastym miejscu i są jedynie tłem dla debiutujących w tym sezonie rezerw Śląska. Podopieczni Piotra Jawnego na półmetku rozgrywek są siódmi, co sprawia, że wiosenna walka o baraże powinna być w zasięgu ręki. Tak znakomita pozycja to przede wszystkim zasługa w Sebastiana Bergiera. 20-letni napastnik ustrzelił w tym sezonie 8 bramek i jest jednym z kandydatów do walki o miano króla strzelców.
A jeśli mowa o najlepszych strzelcach, to warto wspomnieć o Kamilu Wojtyrze. 23-letni napastnik Skry Częstochowa jest w tym momencie liderem klasyfikacji strzelców. Po rozegraniu 17 spotkań ma na swoim koncie 14 bramek i kilka zapytań z wyższych klas rozgrywkowych. Usługami rosłego napastnika interesuje się m.in. Górnik Zabrze, a to powinno budzić pewnego rodzaju niepokój. Bo tak skuteczny napastnik to mimo wszystko skarb.
Kolejka do spadku
Snajperem z prawdziwego zdarzenia nie pogardziliby natomiast w Grudziądzu. Miejscowa Olimpia mimo statusu spadkowicza i stosunkowo dużej szansy na rychły powrót na ten moment notorycznie zawodzi. Po rozegraniu 16. kolejek plasuje się na przedostatniej pozycji, jednak na ich korzyść może działać fakt, iż nie wszędzie jest kolorowo. Ze względu na niesamowity ścisk w ligowej tabeli miejsca gwarantujące utrzymanie są tak naprawdę za rogiem. Do piętnastego w tabeli Znicza Pruszków piłkarze z Grudziądza tracą jedynie trzy punkty. Takowy scenariusz nie tyczy się jednak tylko Olimpii. Do walki o pozostanie na poziomie centralnym powinny również dołączyć wspomniane już rezerwy Lecha, ale także Hutnik Kraków. Z ich punktu widzenia także jest nieciekawie.