Moder i Karbownik debiutują, a Mourinho... odpada
Kolejny dzień pucharowych zmagań na angielskich boiskach za nami. Debiut w barwach Brighton zaliczyli Jakub Moder i Michał Karbownik. Najwięcej działo się jednak na Goodison Park, gdzie miejscowy Everton podejmował Tottenham. Zapraszamy do czytania.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Leicester 1:0 Brighton (Iheanacho 90+4')
Stało się. Michał Karbownik i Jakub Moder wyszli w podstawowej jedenastce na pucharowe starcie przeciwko Leicester. Można się było spodziewać, że Polacy dostaną jakieś minuty, ale chyba mało kto przewidywał pierwszy plac dla zawodników jeszcze do niedawna występujących w Ekstraklasie. Ostatecznie Brighton odpada z Pucharu Anglii po dość pechowo straconej bramce w czwartej minucie doliczonego czasu gry, kiedy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Kelechi Iheanacho pokonał Christiana Waltona strzałem z główki. Trzeba uczciwie przyznać, że cała sytuacja wyglądała kuriozalnie. Dziewięciu zawodników gości stało w polu karnym przeciwko jednemu graczowi Leicester i żaden nie był w stanie go pokryć. Kuba Moder i Michał Karbownik rozegrali pełne dziewięćdziesiąt minuty, co bardzo nas cieszy. Miejmy nadzieje, że niebawem zadebiutują również w Premier League. Najważniejsze, że postawa Polaków podobała się Grahamowi Potterowi, a to już dobrze wróży przed kolejnymi starciami.
Jakub Moder i Michał Karbownik pewnie nie wskoczą od razu do pierwszego składu, ale mógł się przekonać Graham Potter, że postawienie na któregoś z nich nie wiąże się z większym ryzykiem. I to chyba największa wartość z tego meczu.
— Maciej Łuczak (@maciejluczak) February 10, 2021
Everton 5:4 Tottenham (Calvert Lewin 36', Richarlison 38' 68', Sigurdsson 43'K, Bernard 97' - Sanchez 3' 57', Lamela 45+3', Kane 83')
Początek spotkania na Goodison Park przyniósł nam groźną akcje w polu karnym gospodarzy. Erik Lamela uderzył z główki, Robin Olsen wypluł futbolówkę przed siebie, a Lucas Moura wykopał wysoko nad bramką, choć tak szczerze mówiąc Tottehnam już wtedy powinien wyjść na prowadzenie. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić? Nie tym razem. Po chwili mieliśmy rzut rożny dla "Kogutów", który uderzeniem z główki na gola zamienił Davinson Sanchez. Świetne dośrodkowanie Korerańczyka Sona i jeszcze lepszy "timing" wyskakującego do wrzutki 24-letniego Kolumbijczyka. Tak więc zaczęło się wybornie, od szybkiego otwarcia wyniku przez zespół Jose Mourinho. Everton dążył do wyrównania, ale przy każdej próbie strzału zderzali się z murem w postaci Hugo Llorisa. Taki stan rzeczy utrzymywał się do 36. minuty. Wówczas Dominic Calvert-Lewin huknął z powietrza, futbolówka przetoczyła się po rękach francuskiego golkipera i wpadła do siatki.
Everton 3:2 Tottenham
— Futbolowa Rebelia (@FutbolRebelia) February 10, 2021
To jest wynik do przerwy, gdyby ktoś nie wiedział. #EVETOT
To jednak nie było ostatnie słowo podopiecznych Carlo Ancelottiego. Zaledwie dwie minuty później Richarlison wyprowadził "The Toffees" na prowadzenie płaskim uderzeniem zza pola karnego. W obu akcjach defensywa "Kogutów" spisała się fatalnie, a jakby tego było mało, w 43. minucie Everton stanął kolejną szansą na znaczne podwyższenia rezultatu. W polu karnym faulował Pierre-Emile Hojbjerg, Do futbolówki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Gylfi Sigurdsson i bez większych kłopotów trafił do siatki na 3:1. Z perspektywy Tottenhamu sprawa wyglądała fatalnie, ale na szczęście w doliczonym czasie gry złapali kontakt za sprawą Erika Lameli, więc do odrobienia mieli zaledwie jedno trafienie. Można popełniać błędy, jest to całkowicie zrozumiałe, jednakże nie powinni dopuścić do utraty trzech goli w siedem minut.
Spotkanie dwóch drużyn, które zamiast szukać sposobu na wygrywanie kombinują, jak przegrać w wielkim stylu. Everton i Tottenham to dwaj godni siebie rywale. I nie jest to komplement.
— Michał Rygiel (@M_Rygiel) February 10, 2021
Tak jak wspomnieliśmy w powyższym akapicie, trafienie kontaktowe dało Tottenhamowi nadzieje na odwrócenie losów spotkania. W 58. minucie bezpańską futbolówkę do praktycznie pustej bramki wbił Davinson Sanchez, tym sposobem zaliczając dublet na Goodison Park. Straty odrobione, teraz należało wrzucić najwyższy bieg i zmazać plamę po pierwszej połowy. Niestety, z czwartego gola w tym meczu nie cieszyli się piłkarze z Londynu, tylko gospodarze z niebieskiej części Liverpoolu. W 69. minucie Richarlison ponownie wyprowadził swój zespół na prowadzenie, uderzając z bliskiej odległości dalszy słupek. Czy to był koniec emocji? W 53. minucie na murawie pojawił się Harry Kane, który w 83. minucie zrobił to, co należy do jego boiskowych obowiązków.
Zaczęło się od rzutu rożnego, skończyło na celnym "szczupaku" Kane'a po dośrodkowaniu Songa. We wtorkowy wieczór mieliśmy dogrywkę na Old Trafford, tyle że tam doszło do niej po bezbramkowym remisie podopiecznych Ole Gunnara Solskjaera. Zaś na Goodison Park byliśmy świadkami prawdziwego Thrillera z wieloma zwrotami akcji. 4:4 w dziewięćdziesiąt minut? Tego nam było trzeba. Zaczęła się dogrywka, po której mogliśmy spodziewać się naprawdę wszystkiego. W 97. minucie stało się to, co dzisiejszego wieczoru było normą. Czyli kolejna bramka, ponowne wyjście na prowadzenie Evertonu. Tym razem do siatki trafił wchodzący w 70. minucie z ławki rezerwowych Bernard. Trafienie 28-letniego Brazylijczykowi dało ekipie Carlo Ancelottiego awans do ćwierćfinału Pucharu Anglii.
Tottenham w dzisiejszym meczu: 5 bramek straconych
— olek (@olek__) February 10, 2021
Chelsea w całym sezonie ligowym 04/05: 15 bramek straconych pic.twitter.com/A7ZLlcU8ui
Swansea City 1:3 Manchester City (Whittaker 77' - Walker 30', Sterling 47', Jesus 50')
Na sam początek środowych zmagań w Pucharze Anglii odbyło się starcie Swansea z Manchesterem City. Drugoligowiec wytrzymał napór wyżej notowanego rywala przez niespełna trzydzieści minut, ponieważ właśnie wtedy "Obywateli" na prowadzenie wyprowadził Kyle Walker. Drugie trafienie podopieczni Pepa Guardioli zanotowali chwilę po wznowieniu gry, dokładnie w 47. minucie. Wówczas do bramki strzeżonej przez 23-letniego Fredericka Woodmana futbolówkę skierował Raheem Sterling.
Ledwie trzy minuty później Manchester City podwyższył prowadzenie za sprawą Gabriela Jesusa. Ekipa grająca w Championship nie składała mimo wszystko broni, co w 77. minucie ostatecznie przełożyło się na bramkę 20-letniego Morgana Whittakera. Dla młodego Anglika był to w ogóle pierwszy gol w barwach Swansea. Wynik na Liberty Stadium już się nie zmienił. Podopieczni Pepa Guardioli pewnie meldują się w ćwierćfinale Pucharu Anglii.
No i stało się. Manchester City został pierwszym angielskim zespołem w historii, który wygrał 15 meczów z rzędu na wszystkich klubowych frontach.
— Wojtek Papuga (@WojtekPapuga) February 10, 2021
W tym czasie ekipa Pepa Guardioli straciło tylko 4 gole. Szacun 👏#SWAMCI #EFLpl
Sheffield United 1:0 Bristol City (Sharp 66')
Kolejne starcie drugoligowca z zespołem grającym w elicie, tyle że w tym przypadku mieliśmy do czynienia z ostatnim w tabeli Sheffield United, a nie liderze z błękitnej części Manchesteru. Ostatecznie zespół dowodzony przez Chrisa Wildera awansował do ćwierćfinału po trafieniu Billy'ego Sharpa z rzutu karnego w 66. minucie. Jedenastka została podyktowana za zagranie ręką w polu karnym przez Alfiego Mawsona, który za ten czyn został ukarany czerwonym kartonikiem. W tej sytuacji futbolówka zmierzała w kierunku bramki, "Szable" najprawdopodobniej zdobyłyby wówczas gola, ale wspomniany powyżej zawodnik sparował ją na poprzeczkę.
249 career goals. The 🐐. pic.twitter.com/iuO9YDtUaM
— Sheffield United (@SheffieldUnited) February 10, 2021