PODSUMOWANIE WEEKENDU. Puchar dla Barcelony, 1. awans do Premier League, decyzja Flicka
Pozostałe
19-04-2021

PODSUMOWANIE WEEKENDU. Puchar dla Barcelony, 1. awans do Premier League, decyzja Flicka

-
0
0
+
Udostępnij

Powoli zmierzamy w decydującą fazę sezonu w futbolu klubowym. Dla przykładu w ten weekend poznaliśmy triumfatora Pucharu Króla oraz drużyny, które za jakiś czas będą mierzyły się w finale Pucharu Anglii. Trzeba przyznać, że ogólnie sporo się działo na Wyspach Brytyjskich. Spore trzęsienie ziemi przeżyli również fani Bundesligi po decyzji ogłoszonej przez Hansiego Flicka. 


Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!

MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.


Piątek bogaty w remisy

Początek weekendu na ogół jest przez nas traktowany po macoszemu, bo piątek jest zazwyczaj przeciętny na tle reszty weekendu. Do tej pory przeważnie ograniczaliśmy się do wzmianek o Ekstraklasie, ale ten piątek w końcu się czymś wyróżnił. W Anglii Tottenham miał zamiar powalczyć o miejsce w europejskich pucharach. We Francji Lille miało okazję dobrze rozpocząć weekend i powiększyć przewagę nad resztą stawki walczącą o mistrzostwo. Za to u naszych zachodnich sąsiadów RB Lipsk planowało zbliżyć się do lidera z Monachium.

Zaczniemy jednak od rodzimego podwórka, gdzie Pogoń Szczecin starała się naciskać na liderującą Legię Warszawa. Podopieczni Kosty Runjaicia w tym celu pojechali do Bielska-Białej, by zmierzyć się z miejscowym Podbeskidzie. Drużyna walcząca o utrzymanie próbowała napsuć krwi „Portowcom”, ale przebudzenie nastąpiło za późno. Szczecinianie już prowadzili różnicą dwóch bramek, a oba trafienia były zdobyte przez świeżo upieczonych kadrowiczów – Sebastiana Kowalczyka oraz Kacpra Kozłowskiego. 

Za to wieczorem spotkali się sąsiedzi z tabeli – Górnik Zabrze podejmował na własnym stadionie Śląsk Wrocław. To był trzeci mecz dla Jacka Magiery, odkąd objął stery we Wrocławiu i po raz trzeci nie przegrał. Niby bilans jest nie najgorszy, ale dwukrotnie doszło do podziału punktów. Remisem zakończył się również mecz w Zabrzu, więc trudno dojść do wniosku, aby na Dolnym Śląsku „efekt nowej miotły” zadziałał zgodnie z oczekiwaniami. By jednak nie być całkowitym pesymistą, to warto docenić nos trenera Magiery. Fabian Piasecki był w tym meczu rezerwowym, ale zapewnił swojej drużynie remis już 30 sekund po wejściu na boisko. 

Piątkowy dzień z meczami charakteryzował się tym, że byliśmy świadkami samych remisów. Zaczęło się w Lipsku, gdzie podopieczni Juliana Nagelsmanna mogą traktować bezbramkowy remis jako stratę punktów. RB Lipsk teoretycznie był w dobrym położeniu do gonienia Bayernu Monachium, ale zamiast tego wydarzyła się wtopa przeciwko Hoffenheim i tym samym coraz trudniej, aby drużyna z Lipska w jakikolwiek sposób zagroziła Bayernowi. 

Czas teraz poświęcić chwilę dla lidera Ligue 1. Ewentualne zwycięstwo przeciwko Montpellier sprawiłoby, że Lille – przynajmniej na kilkanaście godzin – miałoby komfortową przewagę nad innymi rywalami. Sam mecz przebiegł jednak tak, że Lille było bliskie niespodziewanej porażki. Jeden punkt został ostatecznie uratowany za sprawą Luiza Araújo w ostatnich minutach meczu. 

Na sam koniec w Premier League doszło do pojedynku dwóch czołowych trenerów naszych czasów. Starcie Carlo Ancelottiego z Jose Mourinho zakończyło się remisem, które bardziej ucieszyło Everton z prostego powodu – wciąż mają w zanadrzu jeden mecz do nadrobienia. Na Goodison Park widzieliśmy również konfrontację strzelecką, bo do bramek strzelało dwóch piłkarzy – Gylfi Sigurdsson oraz Harry Kane. Warto przypomnieć, że Islandczyk to były piłkarz Tottenhamu. 

Sobota czyli „Kanarki” wlatują do Premier League, „The Blues” finalistą FA Cup, a "Duma Katalonii" zgarnia Puchar Króla

W sobotę fani Premier League mieli chwilę wytchnienia, bo główną sceną było Wembley – to tam rozgrywano półfinał Pucharu Anglii. Mimo to byliśmy świadkami pewnych emocji ligowych, bo na boisku wybiegł między innymi Łukasz Fabiański. Polski bramkarz West Hamu United nie będzie zbyt dobrze wspominał sobotniego meczu z Newcastle, bo „Młoty” przegrały i sam Polak maczał w tym palce, co zainteresowany sam zauważył. Ta porażka może sprawić, że drużyna ze stolicy Anglii ostatecznie nie wywalczy awansu do Ligi Mistrzów. 

W tym miejscu wspomnimy również o zapleczu Premier League, bo znamy pierwszego beniaminka. Do angielskiej elity wraca drużyna Przemysława Płachety, Norwich City. „Kanarki” mogły otworzyć szampana i to bez wychodzenia na boisko. Wszystko za sprawą Watfordu, który dość niespodziewanie przegrał ze średniakiem ligowym – Luton Town. 

Skoro już mamy wzmiankę o Championship, to nie możemy pominąć drużyny lada moment występującej w tej lidze. Mowa o Sheffield United czyli o drużynie, której spadek do niższej ligi był przewidywany od kilku kolejek. Sobotnia porażka z Wolverhampton w końcu przypieczętowała los najgorszej drużyny ligi, która żegna się z Premier League na sześć kolejek przed końcem sezonu. 

Popołudniem oczy wszystkich były skierowane na Wembley, gdzie doszło do półfinału Pucharu Anglii. W tym meczu mierzyły się ze sobą Chelsea oraz Manchester City. Wydawało się, że faworytem będzie Manchester City, ale Thomas Tuchel przechytrzył kolejnego trenera i ostatecznie awans do finału wywalczyli piłkarze „The Blues”. Z tego meczu zapamiętamy również kontuzję Kevina de Bruyne, bo Belg przedwcześnie opuścił boisko i sam uraz wyglądał dość niepokojąco. 

Mecze Crotone zazwyczaj interesują nas z perspektywy występów Arkadiusza Recy. Polak ponownie wybiegł w podstawowym składzie, ale spotkanie Crotone z Udinese miało innego bohatera. Pierwszoplanową rolę w tym meczu odegrał Rodrigo de Paul i to pod każdym względem! Argentyńczyk do dwóch bramek dorzucił czerwoną kartkę, ale upomnienie otrzymał w doliczonym czasie gry i nie było praktycznie szans, aby Udinese straciło komplet punktów. 

W dużo lepszym nastroju może być za to Bartosz Bereszyński. Nie dość, że Polak wyprowadził swój zespół w roli kapitana, to Sampdoria osiągnęła pewne zwycięstwo nad Hellasem Verona. A wspomniany obrót sytuacji nie cieszy innego polskiego piłkarza. Mowa o Pawle Dawidowiczu, który rozegrał cały mecz i ujrzał żółtą kartkę. 

Kolejny mecz Serie A również był z udziałem polskiego piłkarza. Bartłomiej Drągowski ponownie mógł tylko wzruszać ramiona na to, co się dzieje z Fiorentiną. Tym razem bramkarz dostosował się jednak do mierności swoich kolegów, bo w meczu z Sassuolo sprokurował rzut karny. Ostatecznie wpuścił aż trzy gole, chociaż spotkanie dla Fiorentiny zaczęło się bardzo dobrze – od prowadzenia. Wystarczył jednak kwadrans zaćmienia i to Sassuolo dopisało na swoje konto kolejne trzy punkty. 

Przed pierwszym gwizdkiem sędziego w meczu Cagliari z Parmą raczej mało kto spodziewał się ogromnej dawki emocji. Piłkarze obu drużyn postanowili nas jednak bardzo miło zaskoczyć, bo doświadczyliśmy wielu zwrotów akcji. Na pół godziny przed końcem meczu Parma prowadziła 3:1 i raczej wszyscy byli pewni, że zwycięstwo Parmy przybliży w tabeli do Cagliari. Sardyńczycy jednak wzięli się w garść i dwa gole w doliczonym czasie gry spowodowały, że to jednak Cagliari zdobyło trzy punkty. A w przypadku Cagliari powoli przestaje zaskakiwać nas brak Sebastiana Walukiewicza, bo Polak przesiedział kolejne spotkanie na ławce rezerwowych. 

Sobota z Ekstraklasą zaczęła się od szalonego meczu w Gdańsku. Piast Gliwice był na najlepszej drodze, by pokonać Lechię i pomimo tego wywozi zaledwie jeden punkt. Jeszcze w doliczonym czasie gry gliwiczanie mogli zapewnić sobie pewne zwycięstwo, ale Tomasz Jodłowiec fatalnie uderzył z rzutu karnego. Zemsta nadeszła bardzo szybko, bo po chwili sędzia podyktował jedenastkę dla Lechii i w tym przypadku Flávio Paixão nie pomylił się. Dwa podyktowane karne to niejedyne szaleństwo, jakiego doświadczyliśmy podczas tego meczu. 

Następnie w końcu doczekaliśmy się meczu Lecha Poznań z Maciejem Skorżą na ławce trenerskiej. Prawda jest jednak taka, że nowy-stary trener „Kolejorza” nie będzie zbyt dobrze wspominał powrotu do Ekstraklasy. Nie mogło być jednak inaczej, skoro ekipa z Wielkopolski rywalizowała z rewelacyjnym w tym sezonie Rakowem Częstochowa. Trzecia drużyna ligi nawet przez moment nie dawała złudzeń, komu należy się zwycięstwo. 

Gdyby parę lat temu ktoś powiedziałby, że Warta Poznań będzie wygrywała z Wisłą Kraków, to podchodziliśmy do tych opinii z dużym dystansem. Prawda jest jednak taka, że obie drużyny dzieli naprawdę wiele i w lepszym położeniu jest ekipa z Wielkopolski. Co prawda na decydującą bramkę musieli czekać bardzo długo, ale liczy się efekt końcowy. A ten jest taki, że Warta zbliża się nieuchronnie do miejsca gwarantującego udział w eliminacjach europejskich pucharów. Za to „Biała Gwiazda” może być jednym z beneficjentów tego, że w tym sezonie z ligi spada jeden zespół. 

Za to na przywitanie z Bundesligą zaczęliśmy od dużego uderzenia, bo tak należy potraktować mecz Borussii Mönchengladbach z Eintrachtem Frankfurt. Oba zespoły walczą o europejskie puchary, chociaż o dwa zupełnie różne. Na boisku nie było jednak widać tego, że Eintracht stara się wywalczyć awans do Ligi Mistrzów, bo Borussia nie dała cienia wątpliwości co do tego, kto sobotniego popołudnia jest lepszy. A dzięki zwycięstwu zbliżyli się do strefy pucharowej. 

Trzeba również wspomnieć o Rafale Gikiewiczu, bo po kilku kolejkach oczekiwania, w końcu zdołał zachować czyste konto. Zdarzyło się to w meczu z Arminią czyli jedną z najgorszych ofensyw w całej stawce, która walczy o utrzymanie. Jest to i tak miła odmiana, bo zaledwie tydzień temu Augsburg dał plamę przeciwko Schalke. Robert Gumny oglądał ten bezbramkowy remis jedynie w roli rezerwowego. 

Za to w Berlinie o swoim istnieniu przypomniał Marcin Kamiński. Były piłkarz Lecha Poznań zagrał pierwszy ligowy w tym roku, ale jego powrót nie zakończył się pozytywnie. Trzeba jednak przyznać, że raczej mało kto liczył na to, że VfB Stuttgart poradzi sobie z Unionem Berlin. Co prawda oba zespoły są blisko siebie w tabeli, ale to jednak berlińczycy wyglądają lepiej i potwierdzili to również w spotkaniu z VfB Stuttgart. 

Po meczu VfL Wolfsburg z Bayernem Monachium najwięcej będzie mówiło się o tym, co się wydarzyło po końcowym gwizdku sędziego. Zachowajmy jednak chronologię i zacznijmy od wydarzeń boiskowych. Dwa gole Jamala Musiali oraz gol Choupo-Motinga pozwoliły Bawarczykom wykonać kolejny krok w kierunku mistrzostwa Niemiec. W centrum uwagi jest jednak Hansi Flick, który ogłosił chęć przedwczesnego rozstania z rolą trenera Bayernu. 

Przypadek Bayeru Leverkusen jest dość specyficzny. „Aptekarze” potrafią zagrać kapitalny mecz, by przez jakiś czas być cieniem samego siebie i przegrywać z kim popadnie. Tym razem ekipa z Leverkusen bez większych problemów poradziła sobie z FC Koeln, a bohaterem gospodarzy był Leon Bailey – strzelec dwóch goli oraz zdobywca jednej asysty. 

W sobotę piłkarze ligi hiszpańskiej nie grali, ale i tak rozegrano jeden mecz. Było to starcie nie byle jakie, bo walczono o Puchar Króla. W Sewilli rywalizowały Athletic Club z FC Barceloną i sama walka trwała dość długo. „Duma Katalonii” pierwszego gola zdobyła dopiero w 60. minucie spotkania. Gdy jednak piłka znalazła drogę do bramki, to z Basków zeszło powietrze i czekali już tylko na kolejne ciosy. Ostatecznie „Blaugrana” strzeliła 4 gole i mogła świętować pierwszy sukces od blisko dwóch lat. 

Arkadiusz Milik daje nam kolejny powód, aby wspomnieć o jego występie. Tym razem Polak zaliczył asystę przy golu wyrównującym autorstwa Dimiti Payeta. W tamtym momencie wydawało się, że Olympique Marsylia nie pozwoli Lorient dojść do słowa, bo ekipa znad Lazurowego Wybrzeża zdobyła dwa gole w trzy minuty. Stało się zgoła odmiennie, chociaż w ostatecznym rozrachunku ze zwycięstwa cieszyli się piłkarze OM za sprawą gola Pola Liroli z doliczonego czasu gry. 

Praktycznie w ogóle nie zerkamy na ligi z Europy Wschodniej, ale w ten weekend zrobimy wyjątek. A to wszystko za sprawą ligi ukraińskiej, gdzie rozegrano szlagier – Szachtar podejmował na własnym stadionie Dynamo Kijów. Patrząc na sytuację w tabeli, ten mecz miał niebagatelne znaczenie. Drużyna z Doniecka musiała zwyciężyć, jeżeli chciała jeszcze liczyć się w walce o mistrzostwo. Skończyło się jednak tak, że to kijowianie osiągnęli skromne zwycięstwo i dokonali milowego kroku w kierunku pierwszego mistrzostwa Ukrainy od sezonu 2015/2016. 

Całą masę emocji przyniosła również niedziela

Losy mistrza Szkocji zostały rozstrzygnięte już kilka tygodni temu, co nie zmienia faktu, że wciąż jest o co grać. W puli nagród niezmiennie pozostaje trofeum w ramach rozgrywek krajowego pucharu. Do dnia dzisiejszego wśród faworytów do końcowego zwycięstwa wymieniało się Celtic Glasgow oraz Rangers. Po rozegraniu 1/8 finału można stwierdzić, iż kolejne osiągnięcie najprawdpodobniej przypadnie podopiecznym Stevena Gerrarda. W hitowym pojedynku górą byli mistrzowie Szkocji i to właśnie oni staną przed szansą powiększenia swego dorobku.

Niewiele dalej, bo w samej Anglii przed opcją zdobycia kolejnych punktów stanęły Manchester United oraz Arsenal. W ostateczności cieszyły się tylko "Czerwone Diabły". Ekipa prowadzona przez Ole Gunnara Solskjaera pokonała na własnym obiekcie Burnley (3:1) po bramkach Masona Greenwooda oraz Edinsona Cavaniego. Na pytanie, co zrobili "Kanonierzy", odpowiemy zaś w sposób oczywisty. Spełnili obywatelski obowiązek i jak na zespół z Londynu przystało, podzielili się punktami ze słabszymi. W tym wypadku było to Fulham.

Przy okazji spotkań rozgrywanych na Wyspach poznaliśmy ostatniego finalistę FA Cup. Dzięki zwycięstwu nad Southampton o końcowy triumf zawalczą piłkarze Leicester City. W spotkaniu półfinałowym popularne "Lisy" zwyciężyły po bramce Kelechiego Iheanacho i już niebawem zmierzą się Chelsea. Dla przypomnienia, stołeczny zespół rozprawił się w sobotę z Manchesterem City.

Co w tej Polsce słychać? Niby po staremu. Ekstraklasa wciąż jest ligą, w której mecze słabe stają się ciekawymi, a te znajdujące się po drugiej stronie barykady wręcz przeciwnie, nie zachwycają. Dlatego też nie dziwi nas układ sił i liczne zachwyty nad pojedynkami w Mielcu oraz Płocku. Już nawet nie chodzi o to, że sceneria obu obiektów odbiega od reszty stawki. Tam po prostu było dużo ciekawiej, niż przy Łazienkowskiej, gdzie punkty straciła Legia Warszawa. Zespół prowadzony przez Czesława Michniewicza zremisował z Cracovią (0:0). Punkty straciła również Jagiellonia Białystok, po tym, jak bramkę na wagę remisu zdobył w doliczonym czasie Alan Uryga. A całe show skradło Zagłębie Lubin, które w końcu się przełamało.

Borussia Dortmund obudziła się dość późno, lecz ważne, że zrobiła to w odpowiednim momencie. Wicemistrzowie Niemiec muszą bowiem pamiętać o niepewnym miejscu w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Trudno powiedzieć, co by się stało, gdyby niedzielne spotkanie z Werderem Brema zakończyło się kolejną wtopą i jeszcze większą stratą do uciekającej czołówki. Być może temat kwalifikacji do najbardziej prestiżowych rozgrywek w Europie byłby już kwestią zamkniętą. Tym bardziej powinno się docenić obecność Erlinga Haalanda – póki nie wyjechał z Niemiec – bo to właśnie dublet Norwega w dużej mierze przyczynił się do triumfu.

W obliczu licznych zakażeń w szeregach Herthy Berlin niedzielne spotkanie w Dortmundzie było jedynym, które odbyło się w Niemczech. Te z udziałem stołecznego zespołu musiało zostać odwołane.

Wyścig o mistrzostwo Francji zaczyna nabierać rozpędu, choć trudno wskazać zespół, który byłby w stanie udźwignąć miano głównego faworyta. Niezmiennie biorą w nim udział cztery drużyny. Żadna z nich nie zamierza jednak przegrywać, co zostało udokumentowane podczas zakończonego weekendu. Na dobrą sprawę punkty straciło jedynie liderujące Lille. Niedzielne spotkania stanęły natomiast pod znakiem zwycięstw faworytów, lecz sugerując się ich przebiegiem, nie wszystko układało się zgodnie z planem.

Broniące mistrzowskiego tytułu Paris Saint-Germain zwyciężyło dopiero w doliczonym czasie gry. Bramkę na wagę kompletu punktów zdobył Mauro Icardi, lecz spotkanie z Saint-Etienne żyło nie tylko trafieniem Argentyńczyka. Zanim napastnik stołecznego zespołu doszedł do głosu, kibice obu drużyn przeżyli istne szaleństwo poparte masą zwrotów akcji. W przeciągu niespełna dwóch kwadransów wynik meczu zmieniał się pięciokrotnie, by w ostateczności zadziałać na korzyść faworyta. Podobnie miała się również sprawa w pojedynkach z udziałem Monaco oraz Olympique Lyon. Ekipa z Księstwa dość gładko rozprawiła się z Bordeaux (3:0) i z olbrzymim spokojem mogła śledzić kolejne zwycięstwo bezpośredniego faworyta. Podopieczni Rudiego Garcii nie dali natomiast szans Nantes (2:1).

We Włoszech w końcu została rozegrana kolejka, która była wręcz przepełniona hitami. Niedziela rozpoczęła się bowiem od bardzo ważnego zwycięstwa Milanu nad Genoą (2:1). Mecz w Mediolanie był jednak tylko i wyłącznie przystawką przed głównym daniem. Zdecydowanie większe znaczenie miały pojedynki z udziałem Juventusu oraz Interu Mediolan. Zaczynając od Starej Damy... poległa w Bergamo. Zespół Andrei Pirlo nie sprostał wyzwaniu miejscowej Atalanty i uległ po bramce Rusłana Malinowskiego. Można więc stwierdzić, iż obrony mistrzowskiego tytułu najprawdopodobniej nie będzie. Nawet pomimo małego potknięcia ze strony Interu.

Drużyna z Mediolanu również nie miała łatwo. Jej rywalem było Napoli, lecz od Juventusu dzieli ją przede wszystkim to, iż poradziła sobie o niebo lepiej. W ostateczności podzieliła się punktami i wciąż może podziwiać resztę stawki z góry. Aczkolwiek nie był to pojedynek, który można określić soczystym "WOW".  Na tle hitów zdecydowanie lepiej wypadły spotkania z udziałem Lazio oraz Romy. Ci pierwsi rozprawili się z Benevento (5:3). Jedną z bramek dla beniaminka zdobył Kamil Glik. Drudzy? Polegli w spotkaniu z Torino (1:3).

Weekend zakończył się w Hiszpanii, gdzie walka o mistrzostwo kraju dopiero wkroczy w decydującą fazę. Na pięć kolejek przed końcem rozgrywek kandydatów do końcowego triumfu jest trzech. W tej ostatniej zagrały jednak tylko i wyłącznie zespoły ze stolicy. Barcelona zajęła się batalią w Copa del Rey. A co było słychać w Madrycie?

Rozpoczęło od bardzo wysokiego, choć zasłużonego zwycięstwa Atletico. Zespół Diego Simeone dokonał małej rekompensaty za ostatnie wpadki i z przytupem rozbił Eibar (5:0). W międzyczasie triumfowała również Sevilla, która pokonała Real Sociedad (2:1), lecz nie były to jedyne atrakcje, które zapewniła niedziela. Swój mecz rozegrali również "Królewscy". Sponiewierani przez liczne urazy mistrzowie kraju odczuli to w zremisowanym pojedynku z Getafe (0:0), co po części komplikuję walkę o końcowy triumf. Aczkolwiek kto wie, do końca rozgrywek pozostało pięć spotkań. Dużo lepiej zaprezentował się natomiast Villarreal. Piłkarze spod znaku Żółtej Łodzi Podwodnej, podobnie jak Atletico, roznieśli na strzępy Levante (5:1).

 

Komentarze0
Musisz być zalogowany aby dodawać komentarze.

Najnowsze

Betclic wprowadza grę bez podatku. Od 11 marca każdy Gracz może wygrać więcej
-
+7
+7
+
Udostępnij
Główne
10-05-2024

Betclic wprowadza grę bez podatku. Od 11 marca każdy Gracz może wygrać więcej

SKANDALICZNE zachowanie piłkarza Herthy Berlin! [VIDEO]
-
+20
+20
+
Udostępnij
Video
04-12-2024

SKANDALICZNE zachowanie piłkarza Herthy Berlin! [VIDEO]

GWIAZDA Al-Nassr ODCHODZI z klubu i... WRACA DO EUROPY!
-
+31
+31
+
Udostępnij
Grafiki
04-12-2024

GWIAZDA Al-Nassr ODCHODZI z klubu i... WRACA DO EUROPY!

HIT! Bayer WYCENIŁ Floriana Wirtza na... O.o
-
+25
+25
+
Udostępnij
Grafiki
04-12-2024

HIT! Bayer WYCENIŁ Floriana Wirtza na... O.o

Tak Hansi Flick PODSUMOWAŁ listopad w wykonaniu Barcelony xD
-
+31
+31
+
Udostępnij
Grafiki
04-12-2024

Tak Hansi Flick PODSUMOWAŁ listopad w wykonaniu Barcelony xD

Tak wyglądał SEZON 08/09 w wykonaniu Tomasza Hajto :D
-
+46
+46
+
Udostępnij
Grafiki
04-12-2024

Tak wyglądał SEZON 08/09 w wykonaniu Tomasza Hajto :D

Tak Zbigniew Boniek ODPOWIADA NA PYTANIE czemu OBCHODZIMY 105-lecie PZPN xD
-
+35
+35
+
Udostępnij
Grafiki
04-12-2024

Tak Zbigniew Boniek ODPOWIADA NA PYTANIE czemu OBCHODZIMY 105-lecie PZPN xD

Takie liczby w Realu Madryt WYKRĘCIŁ Cristiano Ronaldo O.o
-
+24
+24
+
Udostępnij
Grafiki
04-12-2024

Takie liczby w Realu Madryt WYKRĘCIŁ Cristiano Ronaldo O.o

Yamal zdradza sekret podań zewnętrzną stroną stopy... :D
-
+33
+33
+
Udostępnij
Grafiki
04-12-2024

Yamal zdradza sekret podań zewnętrzną stroną stopy... :D

FATALNE wyjście z bramki Neuera i... czerwona kartka! [VIDEO]
-
+21
+21
+
Udostępnij
Video
03-12-2024

FATALNE wyjście z bramki Neuera i... czerwona kartka! [VIDEO]