PODSUMOWANIE WEEKENDU - Grosicki wrócił do Polski, Lukaku zadebiutował, faworyci się wywrócili
Mieliśmy Premier League, LaLigę, Bundesligę, Ekstraklasę oraz Ligue 1. Mało? Nie ma problemu. Bieżący weekend powiększył owe grono o nowe rozgrywki Serie A, które już na starcie zapewniły pożywną dawkę emocji. Ale nie tylko o tym tutaj będzie. Wspomnimy też o wpadce Barcelony, kolejnym trafieniu Roberta Lewandowskiego, debiucie Romelu Lukaku czy pięknych bramkach na boiskach Ekstraklasy. Ruszajmy.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Mokra robota płocczan oraz Węgier przedstawia się publiczności w Lipsku, a to wszystko w piątek
Chcąc zacząć podsumowywanie weekendu chronologicznie, to należy zacząć od meczów rodzimej Ekstraklasy. A wszystko zaczęło się w deszczowym Płocku, gdzie wspomniane warunki atmosferyczne mocno wpływały na przebieg spotkania. Z drugiej strony Zagłębie Lubin nie może traktować tego jako wymówki swojego słabego występu. Gospodarze praktycznie stłamsili „Miedziowych” i wbili lubinianom aż cztery gole. W szeregach Wisły było dwóch bohaterów, którym należy się wyróżnienie – Rafał Wolski oraz Łukasz Sekulski.
Po zakończeniu spotkania w Płocku, wciąż pozostawaliśmy na Mazowszu. A to wszystko związane z meczem drużyn, które w niedalekiej przeszłości rywalizowały na zapleczu Ekstraklasy. Radomiak oraz Warta Poznań spotkały się rok temu podczas decydującej fazy baraży o awans do Ekstraklasy. Wówczas górą była banda Piotra Tworka, ale w ten weekend ekipa z Radomia mogła się zrewanżować. Na ostateczne rozstrzygnięcia przyszło nam jednak niezwykle długo czekać, bo gospodarze zwycięską bramkę zdobyli już w doliczonym czasie gry.
Takich problemów związanych z nieskutecznością nie mają w Paryżu. Nie powinno to jednak dziwić, skoro w stolicy Francji zebrał się całkiem spory gwiazdozbiór. Tym razem o zwycięstwie nad Brest zadecydowała jednak stara gwardia, która częściowo jest w cieniu największych gwiazd. Ten opis oczywiście nie dotyczy Kyliana Mbappe oraz Angela di Marii, ale już Ander Herrera czy Idrissa Gueye niezwykle rzadko są w centrum uwagi.
We earn 3️⃣ points away from home 💪#Ligue1 | #SB29PSG pic.twitter.com/bN0KLH6rsa
— Paris Saint-Germain (@PSG_English) August 20, 2021
Za to w Lipsku o swoim istnieniu przypomniał Dominik Szoboszlai. Węgierska gwiazda przeniosła się do Niemiec na początku 2021 roku, ale bardzo długo przyszło nam czekać na jego debiut. W poprzedni weekend rozgrywający wszedł na boisko z ławki rezerwowych, ale nie pomógł swojemu zespołowi w uniknięciu porażki. Tym razem Szoboszlai pojawił się na boisku od pierwszej minuty i przez cały czas dyrygował swoim zespołem. To właśnie on otworzył wynik meczu, a na początku drugiej połowy dołożył kolejne trafienie na swoje konto. Warto również pochwalić Andre Silvę – Portugalczyk najpierw zaliczył asystę przy golu Forsberga, a potem pewnie wykorzystał rzut karny.
Grosicki wraca do Polski, a Pedri w końcu może odpocząć po męczących obowiązkach
Piłkarska sobota zgodnie z tradycją zaczęła się na Wyspach Brytyjskich. Będąc precyzyjnym, to zaczęliśmy od meczu rozegranego na Anfield Road. Patrząc na sam wynik meczu Liverpoolu z Burnley, można byłoby wyjść z założenia, że „The Reds” pokonali swoich przeciwników bez większych problemów. Jest to jednak błędne postawienie sprawy, bo Burnley zaprezentowało się w miarę przyzwoicie. Ich postawa nie była jednak wystarczająca do sprawienia niespodzianki i komplet punktów pozostał w czerwonej części Liverpoolu.
Następny mecz odbył się z udziałem zespołu, o którym było w miarę głośno tego lata. Tym zespołem jest Aston Villa, która przeżyła dużą przebudowę kadry po transferze Jacka Grealisha do Manchesteru City. Na początek nowego sezonu Aston Villi zdarzył się falstart, bo tak należy traktować porażkę z tegorocznym beniaminkiem – Watfordem. Tym razem wszystko odbyło się zgodnie z oczekiwaniami, bo AV pokonała Newcastle.
W sobotnich meczach Premier League tylko jedno spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. Ten wynik na pewno cieszy Brentford, które zalicza więcej niż przyzwoite wprowadzenie do ligi. W końcu na dzień dobry byli w stanie odprawić Arsenal, a teraz urwali punkty innemu zespołowi z Londynu – Crystal Palace. Na razie wychodzi na to, że to ten beniaminek może najbardziej namieszać w stawce, chociaż nie wyciągamy zbyt dalekosiężnych wniosków po dwóch rozegranych kolejkach.
Za to możemy napisać, że Mateusz Klich nadal czuje się w Premier League jak u siebie. Polak ponownie wpisał się na listę strzelców i jest najskuteczniejszym polskim piłkarzem w historii Premier League. Trzeba jednak ostudzić ten entuzjazm, bo Klich zdobył dopiero piątego gola w karierze występów w tej elitarnej lidze. Dodatkowo to trafienie niewiele dało, aczkolwiek bez tego Leeds mogłoby najpewniej zapomnieć o remisie przeciwko Evertonowi. Ten akapit ogólnie zostanie poświęcony Polakom, bo wieczorem doczekaliśmy się kilkuminutowego epizodu Jakuba Modera w barwach Brighton. Polak pomógł dowieźć zwycięstwo nad Watfordem, chociaż nic wielkiego nie zrobił.
🔥 "Klich equalises! Elland Road erupts!" pic.twitter.com/MDn5IVOaEH
— Leeds United (@LUFC) August 22, 2021
Za to wiele się działo w meczu aktualnego mistrza Anglii. Przedmeczowy scenariusz jednak nie zakładał niczego innego, skoro na Etihad Stadium zameldowało się Norwich. „Kanarki” nie były w stanie daleko odlecieć i w efekcie zostały brutalnie obdarte ze wszelkich złudzeń dotyczących dobrego wyniku. Ostatecznie podopieczni Pepa Guardioli zdobyli pięć bramek, a jednym ze strzelców był Jack Grealish i tym samym reprezentant Anglii doczekał się premierowego trafienia w barwach nowej drużyny.
We Francji rozegrano tylko dwa mecze, ale jeden ma wyjątkowe znaczenie. Mowa o spotkaniu RC Lens, w którym od tego sezonu występuje Przemysław Frankowski. Polak wciąż nie wywalczył sobie miejsca w podstawowym składzie, ale radzi sobie znakomicie od momentu powrotu ze Stanów Zjednoczonych. Skrzydłowy w kolejnym występie zaliczył asystę i już ma ich dwie na swoim koncie.
Dzięki temu Lens jest jedną z dużych niespodzianek tego sezonu, za to na drugim biegunie jest wciąż aktualny mistrz Francji. Po mistrzostwie dla Lille, praktycznie nierealne było powtórzenie tego wyniku. W tym momencie Lille gra jednak mocno poniżej oczekiwań, bo wciąż nie wygrało meczu w tym sezonie. Tym razem jest pewien postęp, bo doczekali się pierwszych punktów po remisie z Saint-Etienne.
Przemysław Frankowski z drugą asystą w barwach RC Lens! 👏
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) August 21, 2021
Polak świetnie odebrał piłkę rywalowi i idealnie obsłużył kolegę z drużyny! ⚽ #modanafrancję 🇫🇷 pic.twitter.com/r1mV6BaAbS
W Hiszpanii znowu widzieliśmy brzydsze oblicze tej ligi, bo w czterech sobotnich meczach padło łącznie pięć bramek i aż trzy remisy! Tylko beniaminek z Majorki był w stanie wygrać swoje spotkanie, chociaż mieli ułatwione zadanie za sprawą czerwonej kartki dla jednego z obrońców Deportivo Alaves. Najbliższej zwycięstwa była Granada, która w meczu z Valencią prowadziła do 88. minuty meczu. Wówczas jednak podyktowano rzut karny, którego Carlos Soler zamienił na bramkę.
Na koniec soboty w LaLiga Barcelona po raz kolejny przekonała się o tym, że Athletic to trudny przeciwnik. Rywalizowanie z Baskami było tym bardziej skomplikowane, że przecież w Katalonii doświadczamy dopiero powstającego tworu. Inauguracja z innym baskijskim klubem przebiegła po myśli, ale wyjazd do Bilbao ponownie będzie odbiła się czkawką wśród piłkarzy Barcy. Powody do zadowolenia ma tylko Memphis Depay, który tym razem wpisał się na listę strzelców. Mimo to nie dość, że „Blaugrana” straciła punkty, to w kolejnym meczu zabraknie Erika Garcíę z powodu czerwonej kartki. Dodatkowo w najbliższych dniach nieobecny będzie również Pedri, bo młody Hiszpan w końcu dostanie okazję na porządny odpoczynek.
Full Time #AthleticBarça pic.twitter.com/fiEx0q8Mhz
— FC Barcelona (@FCBarcelona) August 21, 2021
Kiedyś opisywanie meczu Bundesligi z udziałem polskiego piłkarza było czymś prostym, bo mieliśmy ogrom zawodników z Polski. Naszych reprezentantów wciąż jest niemało, ale w sobotę grał tylko duet Polaków z Augsburga – Rafał Gikiewicz oraz Robert Gumny. Sam mecz ich zespołu jest właściwie do zapomnienia, bo spotkanie z Eintrachtem Frankfurt zakończyło się bezbramkowym remisem.
Niegdyś „polska Borussia”, a teraz w szeregach dortmundczyków nie ma żadnego reprezentanta naszego kraju. Bez względu na to, ambicje BVB wciąż są ogromne i sięgają nawet zdetronizowania Bayernu z tronu mistrzowskiego. Najprawdopodobniej wszystko jednak skończy się tradycyjnie na planach, bo Borussia zagrała bardzo przeciętnie i poniosła porażkę z Freiburgiem.
Kolejny mecz Herthy opuścił za to Krzysztof Piątek, który nadal zmaga się z kontuzją kostki. Klub z Berlina ma jednak dużo większe zmartwienia niż nieobecność polskiego napastnika. Hertha jest niechlubnym wyjątkiem w lidze niemieckiej, który wciąż czeka na premierowe zwycięstwo w tym sezonie. Tym razem jednak porażka raczej niewielu zaskakuje, bo punkty ze stolicy Niemiec wywozi przedstawiciel Bundesligi w nadchodzącej edycji Ligi Mistrzów – Wolfsburg.
Najbardziej przekonywujące zwycięstwo padło łupem Bayeru Leverkusen. „Aptekarze” nie dali żadnych szans Borussii Mönchengladbach. Pierwsze sygnały świadczące o tym, że ten mecz nie pójdzie po myśli Borussii dostaliśmy bardzo szybko. Minęło dopiero dziesięć minut, a gospodarze z Leverkusen prowadzili już różnicą dwóch bramek i jedna z nich była trafieniem samobójczym bramkarza BMG – Yanna Sommera. W drugiej połowie byliśmy świadkami kolejnych dwóch goli i Bayer ostatecznie wygrał aż 4:0!
Za to w sobotę uwagę wszystkich w naszym kraju przyciągnął Szczecin i to nie ze względu na wysokie zwycięstwo miejscowej Pogoni nad Stalą Mielec, która swoją drogą, dostarcza kolejnych argumentów dla przeciwników powiększania naszej ligi. O samym meczu nie będziemy jednak się rozpisywać, bo to spotkanie bez większej historii. Dużo więcej uwagi należy poświęcić piłkarzowi, który został przedstawiony jako nowy zawodnik Pogoni. W naszej lidze zaczynają dominować powroty i w ten weekend zdarzył się kolejny, bo Kamil Grosicki postanowił wrócić do rodzinnego miasta i po wielu latach znów będzie zakładał koszulkę Pogoni Szczecin.
W Krakowie doszło do meczu, który dla Michała Probierza raczej jest czymś więcej niż zwykłym meczem. Na Kałuży przyjechała Jagiellonia Białystok, która ma ogromne znaczenie w karierze obecnego trenera „Pasów”. W trakcie samego meczu obyło się już bez sentymentów, bo Cracovia pokonała Jagę. Tym samym klub z Krakowa dopisał na swoje konto pierwszy komplet punktów i chociaż na chwilę uciekł ze strefy spadkowej.
Równie duże powody do radości mieli w drugim klubie z Krakowa, bo Wisła w końcu odblokowała się po dwóch porażkach z rzędu. Trzeba być jednak szczerym, bo obowiązkiem „Białej Gwiazdy” było pokonanie Górnika Łęczna. Wisła Kraków zrobiła to, co do niej należało, ale Yaw Yeboah wykonał tak spektakularną akcję bramkową, że na pewno będziemy ją wspominali jeszcze przez dłuższy czas.
W ten weekend nastąpiło całkowite dopełnienie klubowej piłki, bo doczekaliśmy się inauguracji Serie A. Zaczęło się od tego, że o 18:30 zaplanowano dwa mecze, a rozpoczęcie kolejnych dwóch miało miejsce o 20:45. Jako pierwsi na boisku zameldowali się m.in.: piłkarze Interu, którzy nie dali żadnych szans Genoi i to był, jedyny tego dnia, tak jednostronny mecz.
Za to sporo działo się w meczu, w którym uczestniczył Paweł Dawidowicz. Reprezentant Polski nie uchronił jednak Hellasu Verona przed porażką z Sassuolo. Najjaśniejszym punktem zespołu z Werony był Mattia Zaccagni, strzelec dwóch bramek. Jego bramki pozwalały jedynie na złapanie kontaktu z Sassuolo i to rywale ostatecznie sięgnęli po trzy punkty.
Wieczorem na ławce trenerskiej ponownie ujrzeliśmy dawno niewidzianego Maurizio Sarriego, który tym razem przejął Lazio. Na ponowne przywitanie z Serie A, ekipie z Rzymu przyszło się zmierzyć z beniaminkiem z Empoli. Wspomniany beniaminek zapłacił frycowe, bo chociaż objął niespodziewane prowadzenie, to w perspektywie całego meczu nie miał żadnych szans z drużyną ze stolicy Włoch.
W innym równoległym meczu ligi włoskiej było blisko tego, aby doszło do niemałej niespodzianki. Tak traktowalibyśmy ewentualny remis Torino z Atalantą, bo oba zespoły na przestrzeni całego sezonu najpewniej będą walczyły o zgoła odmienne cele. Warto zaznaczyć, że małą cegiełkę do bramki zdobytej przez Granatę dorzucił nasz Polak-rodak, czyli Karol Linetty. To jednak było niewystarczające, bo ekipa z Lombardii pamiętała o tym, że gra się do końca i decydujący cios zadali w ostatniej akcji meczu.
Piękne bramki w Ekstraklasie, kapitalne debiuty w Premier League
Niedziela, ostatni dzień weekendu, więc wypada zacząć w Polsce, gdzie kończąca się kolejka ekstraklasy przyniosła coś naprawdę dobrego. No może poza tym paździerzem w Gliwicach, aczkolwiek jeśli zajrzymy w detale, to zwrócimy uwagę na piękne bramki, które naprawdę były nie byle jakiej urody. Przewrotka Fabiana Piaseckiego? Klasa. Poza tym znaczyła nieco więcej niż zwykłe uderzenie, bo przyczyniła się do remisu Śląska Wrocław z Piastem Gliwice. Równie pięknie uderzył Mikael Ishak. Trafienie Szweda przebił natomiast Nika Kvekveskiri. Nie będziemy nikogo oszukiwać – wydarzyło się wiele dobrego. Na efekty wizualne narzekać raczej nie wypadało. Było naprawdę wszystko, włącznie ze zwycięstwem Lecha Poznań. Dotychczasowy lider ekstraklasy pokonał przed własną publicznością Lechię Gdańsk (2:0) i umocnił się na szczycie ligowej tabeli.
Piłkarze Bayernu Monachium być może nie są jeszcze jak Kolejorz, choć wiele wskazuje na to, iż lada moment również zagoszczą tam, gdzie jest ich miejsce. W niedzielę rozprawili się FC Koeln (3:2). Drugą w tym sezonie bramkę zdobył Robert Lewandowski. Dubletem popisał się natomiast Serge Gnabry i w zasadzie to wystarczyło, by pokonać słabszego, aczkolwiek bardzo walecznego rywala. Powiemy wprost, gdyby każdy tak walczył, jak robiła to ekipa z Kolonii, ta liga naprawdę byłaby dużo ciekawsza.
Działo się, działo we Włoszech. Od porażki nowy sezon Serie A rozpoczął Juventus, który ma inaugurację tylko zremisował z Udinese. Duży udział w tej wpadce miał zresztą Wojciech Szczęsny. Reprezentant Polski wyczyniał coś, co raczej nie przyniesie mu chwały. Strata punktów z pewnością zostanie wpisana na jego konto, aczkolwiek nie tylko on będzie chciał zapomnieć o niedzielnych starciach.
Zaraz po upływie pierwszego kwadransa z boiska wyleciał Bartłomiej Drągowski. Bramkarz Fiorentiny dopuścił się nieprzepisowego zagrania na zawodniku rywala i dość prędko ujrzał czerwoną kartkę. Jego zespół uległ Romie (1:3). Nie najlepsze wieści dobiegły również z Neapolu. Z powodu urazu meczu nie dokończył Piotr Zieliński, choć jego brak nie przeszkodził w zwycięstwie nad beniaminkiem z Wenecji.
Sceneria przypominająca sytuację pod monopolowym zawitała do Nicei, gdzie ofiarą wieśniackiego zachowania ze strony kibiców gospodarzy padł Dimitri Payet. Reprezentant Francji niby nie zrobił nic wielkiego. Jedyne do czego się posunął, to odrzucił butelkę wyrzuconą przez fanów siedzących za bramką, lecz skąd miał wiedzieć, że aż tak urazi ich ego i ci momentalnie będą chcieli go naklepać. Efekty? Przerwany mecz przy stanie 1:0 dla Nicei oraz natychmiastowa interwencja ze strony odpowiednich służb.
❌MECZ W NICEI PRZERWANY❌
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 22, 2021
Ogromna awantura na boisku w starciu @ogcnice z @OM_Officiel🤬
Czekamy na informację, czy mecz będzie kontynuowany⚠ pic.twitter.com/JXrY4QjuuU
W sobotę śmialiśmy się z Barcelony, lecz wiele wskazuje na to, że nie tylko ona wpadła w mniejszy bądź większy dołek. O jego głębokości przekonamy się niebawem. Ale do rzeczy – punkty stracił również Real Madryt. Stołeczny zespół zremisował na wyjeździe z Levante i wypadł z zajmowanej do tej pory pozycji lidera. Tam zasiadło już Atletico, które choć na styk, to ostatecznie pokonało niżej notowane Elche (1:0).
🏁 FP: @LevanteUD 3-3 @realmadrid
— Real Madrid C.F. (@realmadrid) August 22, 2021
⚽ Roger Martí 46', Campaña 57', Rober Pier 79'; @GarethBale11 5', @vinijr 73', 85'#Emirates | #LevanteRealMadrid pic.twitter.com/nNBijpCTKz
Przejdźmy do debiutów. Pierwsze w tym sezonie spotkanie rozegrał Romelu Lukaku i wiecie co? Nie zawiódł. Wjechał w Arsenal niczym dzik w żołędzie. Otworzył wynik meczu. Zdemolował kilku obrońców i tylko spoglądał, jak jego koledzy dopełniają formalności. Piłkarze Chelsea wygrali w derbach Londynu (2:0). Z kompletu punktów może się również cieszyć rywal zza miedzy, wszak bardzo cenne zwycięstwo odniósł także Tottenham. Popularne Koguty pokonały na wyjeździe Wolverhampton (1:0). Jedyną bramkę, a w dodatku z jedenastu metrów zdobył Dele Alli.
Zaoferowanego przez stołeczne zespoły trendu nie podtrzymał natomiast Manchester United, który jako jedyny spośród wszystkich faworytów nie sięgnął po komplet punktów. Mimo wyraźniej dominacji zremisował na wyjeździe z Southampton i tu was zaskoczymy – bez Jana Bednarka w podstawowym składzie. Reprezentant Polski zameldował się dopiero po przerwie, lecz ku zadowoleniu nie zdążył niczego zepsuć.
Your #ARSCHE man of the match! 🔵 pic.twitter.com/eNxo2SfFOo
— Chelsea FC (@ChelseaFC) August 22, 2021
Przyjemny weekend, szczególnie pod względem strzeleckim, mają za sobą pozostali Polacy. Dublet za oceanem zanotował Adam Buksa. Identycznym wyczynem, tyle że w Europie, popisał się Mateusz Bogusz. Młodzieżowy reprezentant Polski zapewnił zwycięstwo nad Malagą. Raz, aczkolwiek bardzo ładnie uderzył również Jakub Świerczok. Zresztą zobaczcie sami. Ręce z miejsca składają się do braw.
FT:名古屋グランパス 1 - 0 アビスパ福岡
— 名古屋グランパス / Nagoya Grampus (@nge_official) August 22, 2021
⚽ 49' #シュヴォルツォク
🗒試合詳細▶️https://t.co/8Lqg1h2toT
📺#DAZN▶️https://t.co/cVsObR4KWL#鯱の大祭典 2連勝🔥&2試合連続クリーンシート🛡
正に #AllforNAGOYA で #grampus 一体となり掴んだ勝利✨それぞれの場所でありがとうございました👏 pic.twitter.com/k14fDDjCNf
Mateusz Bogusz błyszczał w presezonie UD Ibiza, dziś błysnął w Segunda. Jego zespół 2:2 z Málagą, a Mateusz dwa gole. Pierwszy, śliczny wolej po centrze ze skrzydła. Drugiego musicie zobaczyć sami. Wow. pic.twitter.com/0vR0TCMB23
— Jakub Kręcidło (@J_Krecidlo) August 22, 2021