Tydzień cudów w europejskich pucharach! – podsumowanie ćwierćfinałów Ligi Europy
Za nami już wszystkie rozgrywki ćwierćfinałowe europejskich pucharów. Zarówno w Lidze Mistrzów, jak i w Lidze Europy nie zabrakło świetnych spotkań, gradu bramek oraz multum emocji. Podsumowanie ćwierćfinałów Ligi Mistrzów napisałem już wczoraj i znajdziecie je TUTAJ. Pora zatem na zebranie do kupy tego, co działo się w 1/4 finału Ligi Europy. Jedziemy!
Arsenal 6:3 CSKA Moskwa
Tutaj oczywiście awansował zespół lepszy w przekroju całego dwumeczu, ale nie wolno zapominać o tym, jak przez ok. 60 minut wyglądał rewanż. CSKA cisnęło bardzo mocno i zdołało wbić 2 gole. Zrobiła się więc mega nerwówka, bo Rosjanom do awansu brakowało już tylko jednej bramki. Na szczęście Wenger poszedł po rozum do głowy (choć wtedy myślałem że jest wręcz odwrotnie) i ściągnął z boiska beznadziejnego tego wieczora Jacka Wilshere’a, wprowadzając w jego miejsce Caluma Chambersa. Szczerze mówiąc – za głowę się złapałem jak zobaczyłem tę zmianę, ale okazało się że 23-letni obrońca wniósł w poczynania The Gunners dużo spokoju. Od tamtego momentu zaczęli oni przejmować inicjatywę, aż w końcu piękna dwójkowa akcja Welbecka z Elnenym teoretycznie zamknęła dwumecz. A dlaczego teoretycznie? A no bo praktycznie zrobiła to dopiero bramka Ramsey’a na 2:2 w doliczonym czasie gry. Arsenal w półfinale. Styl nie zachwycał, ale robota wykonana i można spokojnie czekać na losowanie.
RasenBallsport Lipsk 3:5 Olympique Marsylia
Na pewno jedna z głównych sensacji tego tygodnia. Lipsk po raz pierwszy od niepamiętnych czasów dał sobie wbić 5 goli. Ale tak naprawdę są sami sobie winni – Marsylia wykorzystała ich fatalną grę w defensywie oraz to, że tydzień temu na Red Bull Arena byli rażąco nieskuteczni i wygrali zaledwie 1:0. Nie ma więc wątpliwości, kto w tym dwumeczu był zespołem dużo lepszym i komu bardziej zależało na awansie do półfinału. Jest to na pewno spora niespodzianka biorąc pod uwagę to gdzie dwie drużyny były jeszcze pół roku temu oraz zestawiając ich potencjały kadrowe, ale mówiłem już – rozdawanie awansów i wieszanie medali na szyi przed ostatnim gwizdkiem sędziego jest mniej więcej tak mądre jak wkładanie łba do paszczy krokodyla. Wielkie brawa dla Marsylii, a Lipsk? Cóż, musi walczyć w Bundeslidze, by w przyszłym sezonie zagrać w Champions League. A sytuacji lekkiej nie mają. Podobnie z resztą jak Marsylia, która jednak teraz na pewno z utęsknieniem czeka na swojego półfinałowego rywala.
Lazio 5:6 Red Bull Salzburg
Druga z największych sensacji w ten czwartek. I prawdopodobnie największa. Lazio po pierwszym spotkaniu, które wygrało 4:2 miało już praktycznie pewny awans. Musieli tylko nie odstawić żadnego cyrku na Red Bull Arena (tak, stadion Salzburga nazywa się dokładnie tak samo jak stadion Lipska, nie muszę Wam chyba tłumaczyć dlaczego). Ale odstawili. Mimo prowadzenia 1:0 za sprawą Ciro Immobile zdołali dać sobie szybciutko wbić gola wyrównującego, a od 72. do 76. minuty spotkała ich prawdziwa KATASTROFA. W tym czasie stracili oni bowiem aż 3 gole i ze spokojnego 1:1 zrobiło się 4:1 (czyli 5:6 w dwumeczu, które dawało awans Salzburgowi). Podopieczni Simone Inzaghiego próbowali jeszcze w końcówce zdobyć gola na wagę dogrywki, jednak ich starania były skutecznie niweczone przez obrońców austriackiego klubu. Salzburg sensacyjnie w półfinale, odprawiając kolejnego TEORETYCZNIE silniejszego rywala. Przypomnijmy, że na liście klubu znad rzeki Salzach znajdują się już Real Sociedad, Borussia Dortmund i właśnie Lazio. Kto będzie następny?
Atletico Madryt 2:1 Sporting CP
Niby dalej awansował faworyt czyli wszystko picuś glancuś. Tylko że nie. Atletico w pierwszym meczu na Wanda Metropolitano zwyciężyło 2:0, mając szansę na jeszcze wyższy rezultat. Ale po prostu nie potrafili tego zrobić. W rewanżu Sporting dość szybko strzelił gola na 1:0 i zrobiła się nerwówka. Atleti potrafili jednak pokazać klasę i starali się odpowiedzieć na trafienie Freddy’ego Montero. Zawodziła jednak skuteczność – szanse kreowane przez Koke i Saula marnowali Fernando Torres i Antoine Griezmann, którzy mogli to spotkanie dawno zamknąć, zgasić światło i iść do domu. A tak było niepokojąco do samego końca. Wielkie spustoszenie w ekipie z Madrytu siał młody portugalski skrzydłowy – Gelson Martins, o którym usłyszał już chyba cały piłkarski świat i o którego latem na rynku transferowym stoczy się nie lada batalia. Tak czy inaczej – Sporting mimo swej ambicji odpada, będąc jednak zespołem wyraźnie słabszym od Atletico w przekroju całego dwumeczu. Aczkolwiek spotkanie to pokazało, że Materace można dziabnąć.
I to wszystko w ćwierćfinałach Ligi Europy! Które mecze oglądaliście? Które najbardziej Was rozemocjonowały, zaskoczyły? Dajcie znać w komentarzach. Napiszcie też jakie typujecie pary na dzisiejsze losowanie. Losowanie, z którego post po południu przygotuje Janek Rusinek (którego wczoraj mieliście okazję oglądać na kanale Footroll w odcinku o Milanie). A ja żegnam się już z Wami i do zobaczenia przy okazji półfinałów Ligi Mistrzów i Ligi Europy! Adieu!