Warto marzyć
Trwają Mistrzostwa Świata w piłce nożnej. Udział w imprezie o takiej randze jest marzeniem każdego dziecka uprawiającego sport. Niektórym się to udaje.
Idole piłkarscy, których możemy obecnie oglądać w telewizji, byli kiedyś w takiej samej sytuacji, jak wy. Zaczynali z tego samego pułapu. Walczyli o marzenia, które zrodziły się z ich piłkarskiej pasji. Warto przytoczyć przykłady kilku czołowych zawodników, którzy uświetnią swoją obecnością mundial w Rosji.
Przykładem takiego piłkarza jest obecny reprezentant i zarazem kapitan reprezentacji Anglii – Harry Kane. W młodości jego idolem był David Beckham, z którym pozował do zdjęcia w wieku siedmiu lat. Upór i dążenie do wyznaczonego celu pomogły mu zajść na sam szczyt. Trzeba przypomnieć, że początki kariery małego Kane’a nie były łatwe. Został uznany za zbyt słabego w Arsenalu Londyn, by potem błyszczeć w barwach najgorszego rywala kanonierów – Tottenhamu Hotspur.
Jeszcze niedawno Mateo Kovacić prosił swojego idola, Lukę Modricia, o wspólne zdjęcie, a dziś grają w jednym klubie i reprezentacji Chorwacji. Wielu ekspertów piłkarskich porównuje ich do siebie. Dzięki temu, że młody Chorwat podglądał starszego kolegę na treningach, jest teraz w tym miejscu, w którym zawsze chciał być i często jest uznawany za następcę Modricia. Fascynacja bardziej doświadczonym kolegą doprowadziła go celu. Z Realem Madryt wygrał trzy razy z rzędu Ligę Mistrzów.
Choć wydawać by się mogło, że dla naszego ambasadora – mistrza świata i Europy w siatkówce – poza siatkówką nie istniały inne dyscypliny, to jednak jako dziecko uprawiał także lekkoatletykę i pływanie. Punktem zwrotnym, który zdecydował o tym, że został siatkarzem, był moment, kiedy dostał koszulkę od reprezentanta Polski Bogusława Mienculewicza. Powiedział on wówczas: „może kiedyś sobie zasłużysz na swoją”. Te słowa były dla mnie początkiem drogi na szczyt – wspomina popularny „Igła”.
Tego typu historii jest znacznie więcej. Wielu sportowców mogło jednak śledzić poczynania swoich idoli tylko w telewizji. Nowa gwiazda brazylijskiej piłki, czyli Gabriel Jesus, podczas mundialu w 2014 roku w jego rodzinnym kraju malował ulice. Przez kolejne cztery lata zrobił ogromny postęp piłkarski. Przeniósł się do Manchesteru City, gdzie pod wodzą Pepa Guardioli rozwinął się niesamowicie. Jest jedną z gwiazd obecnej kadry Brazylii. W drużynie Canarinhos tworzy tercet ofensywny z Philippe Coutinho i Naymarem. Jest jedną z największych nadziei współczesnego futbolu. Możemy go nazwać symbolem walki o marzenia. Stwierdzenie „dopóki wierzysz, jesteś zwycięzcą” jest w tym przypadku w pełni uzasadnione.
Nie oznacza to jednak, że droga młodego sportowca jest usłana różami. - Nigdy nie zapomnę, jak tuż po zdobyciu mistrzostwa Polski juniorów pojechaliśmy w sześciu na zgrupowanie kadry U-16 i U-18. Pięciu kolegów załapało się na mistrzostwa Europy, a ja nie. Płakałem w pociągu w drodze powrotnej. Potem jednak zacisnąłem zęby i jeszcze ciężej pracowałem na treningach – wspomina Marek Citko. - Nie poddawajcie się i zawsze róbcie to, co kochacie, niezależnie od tego, jaką dyscyplinę sportu uprawiacie – podkreśla ambasador Drużyny Energii.