Przepraszamy Europę za awans Lecha i Górnika
Przepraszamy, że musieliście to oglądać. Przepraszamy, że usiedliście przed telewizorami. Przepraszamy, że wierzyliście. Naprawdę – brak zwycięstw nad średniakami ligi ormiańskiej i mołdawskiej nie jest dobrą wiadomością. Obie polskie drużyny dzisiaj awansowały dalej, ale zrobiły to w stylu, który sprawił, że ostatnie minuty spotkania Polska – Japonia były arcydziełem. Źle to wyglądało. Ktoś, kto tego stylu broni, nie ma szacunku do samego siebie. Może się okazać, że kolejni rywale wyjaśnią naszych reprezentantów konkretnie i krótko.
„Lech Poznań… to jest klub od doznań. Nieprzyjemnych.”
O mój Boże… źle, źle, bardzo źle to wyglądało. Wczorajsze perturbacje z opóźnionym lotem piłkarzy „Kolejorza” mogły wpłynąć na to, co widzieliśmy na boisku. Tak, tak to sobie tłumaczę.
Lech grał wolno, ślamazarnie, popełniał proste błędy. Zachowywał się tak, jakby duchota i zbyt krótki sen im nie pomagał. Najbardziej w tym cyrku szkoda było Ivana Djurdjevicia.
Gole na 1:0 i 2:0 padały z tak niepotrzebnych sytuacji, że aż szkoda było patrzeć.
Ormianie pokazywali momentami, że w piłkę grać potrafią. Robili dziś w drugiej połowie wszystko, co tylko chcieli. Mogli nawet podwyższyć na 3:0.
Nie chciałbym dzisiaj być kibicem „Kolejorza”. Bo albo bym płakał, albo zapadł się ze wstydu pod ziemią. Bez względu na to, że dwumecz zakończył się wynikiem dobrym dla Lecha… dzisiejsza gra była kompromitująca. Straszna. Niesamowite, jak można było źle to zagrać. Ponownie te same osoby dały ciała – Trałka, Jevtić, Vujadinović, De Marco, nawet Makuszewski i Tomasik grali tylko akceptowalnie. Gdzie się podział Lech Smudy, Lech Zielińskiego, nawet Lech wczesnego Bakero? Gdzie podziała się mentalność zwycięzców?
Czytajcie zresztą sami:
Do tej pory Gandzasar Kapan wyeliminował tylko przeciwnika z Wysp Owczych. Jeszcze mogę to wciąż napisać.
— Radosław Nawrot (@RadoslawNawrot) 19 de julio de 2018
Podobno wynik wziął się z tego, że Gandzasar ma 23 boiska, z czego 20 pełnowymiarowych, a 18 z naturalną murawą, akademia szkoli 1000 dzieci pod opieką 2000 trenerów, a hojnym sponsorem jest kontrolowane przez państwo konsorcjum handlujące uranem #not
— Andrzej Gomołysek (@taktycznie) 19 de julio de 2018
Polska drużyna może za chwilę odpaść z klubem, który brzmi jak ser
— Jan Kałucki (@J_Kalucki) 19 de julio de 2018
Gandzasar ma budżet na poziomie II ligi polskiej. Serio. Do Polski lecieli rejsówką, o czarterze nawet nie myśleli.
— Damian Smyk (@D_Smyk) 19 de julio de 2018
Dziś może się wydarzyć coś epokowego w moim życiu.
— Andrzej Gomołysek (@taktycznie) 19 de julio de 2018
Pierwszy raz polski zespół może odpaść w pucharach z drużyną, o której istnieniu wcześniej nie wiedziałem.
Ale jak odpadniemy dzisiaj to gramy w grupie Intertoto... prawda? 🙄
— Tomasz Swietlikowski (@swietlikowski) 19 de julio de 2018
Niezależnie od końcowego wyniku, ten dwumecz w wykonaniu Lecha już jest kompromitacją.
— Bartosz Adamski (@B_Adamski) 19 de julio de 2018
Przypominam, Lech przegrywa z klubem z sześciozespołowej ligi.
— Daniel Dziubicki (@DDziubicki) 19 de julio de 2018
Wypada zapytać: czy Lech zamierza dolecieć do Erywania?
— Michał Zachodny (@mzachodny) 19 de julio de 2018
Właśnie wróciłem z pracy i widzę co się dzieje. Ale wstyd. #GDZSLECH
— Przemysław Kasiura (@p_kasiura) 19 de julio de 2018
Jeśli robi się jaja z domowego meczu, grając chodzonego po 2-0, to potem przychodzą problemy z lotami, upał i wszystkie plagi egipskie. Kompromitujący dwumecz Lecha, ale mam nadzieję, że zaraz bramka dla poznaniaków i jednak awans.
— Paweł Machitko (@PawelMachitko) 19 de julio de 2018
Paweł Machitko miał nosa. Zgadnijcie, kto uratował Lecha? ŁUKASZ TRAŁKA. Zdecydowanie jeden z gorszych ludzi na boisku. To było coś niczym uderzenie Tomasza Brzyskiego z Zorią Ługańsk. Rzut wolny z prawej strony, piłka kozłuje w polu karnym, śmieszny gol i 2:1. Lech uratowany. Analogii do meczu z Senegalem było mnóstwo. Gola strzelił tragicznie grający defensywny pomocnik. Tempo gry Lecha było fatalne. Proste błędy doprowadziły do straty bramek na 0:1 i 0:2.
Umówmy się – boję się tego, co zrobi z „Kolejorzem” Szachtior Soligorsk. Może być bardzo źle…
Górnik Zabrze, nogi w wiadrze
Myśleliśmy, że nie będzie już gorzej. Po prostu nie będzie. Jednak da się – Zaria Balti, drużyna zajmująca dzisiaj ósme miejsce w lidze mołdawskiej strzeliła Górnikowi Zabrze gola w siódmej minucie spotkania.
Naprawdę, dzisiaj piłkarze tej drużyny grali tak, jakby mieli powkładane nogi do wiader. Grali bardzo słabo, nieporadnie, niby stwarzali dobre okazje, ale nad jakością i chaosem… znęcać się już nie chcemy. Mołdawianie mieli sporo okazji, by rozstrzygnąć losy tego meczu już wcześniej.
Jednak wszystko odmieniło się pod koniec meczu, 87. minuta. Jan Ciszewski zakrzyknąłby: „Polska, Górnik!”
Wreszcie bowiem nadeszła wtedy ta chwila.
Wolniewicz wrzucał piłkę tak jak w pierwszym spotkaniu. Odnalazł się w polu karnym Daniel Smuga i strzelił gola na 1:1.
***
Mało brakowało, aby doszło do dogrywek w obu spotkaniach. Polacy ich uniknęli. Jednakże ciekawie było też w innych spotkaniach. Przybliżę tylko niektóre.
Sensacją jeszcze z wtorku było na pewno odpadnięcie Levskiego Sofia (z Gabrielem Obertanem i Martinem Polackiem w składzie).
Z kolei szkoccy wojownicy, czyli Rangers pod wodzą Stevena Gerrarda przeszli dalej (ale nie strzelili gola Macedończykom ze Shkupi).
Dundalk walczyło jak lew z estońską Levadią Tallin. Udało się wygrać pierwsze spotkanie, a także dołożyć do tego dobry rezultat w drugim meczu – na własnym stadionie pokonali rywala 2:1.
Dalej awansował też Hibernian (po wygranej 6:4 nad Runavikiem z Wysp Owczych).
Przeszedł również dalej AIK Sztokholm, który męczył się z Shamrock Rovers.
A w szlagierowej parze Maccabi Tel Aviv – Ferencvaros górą okazała się drużyna z Izraela. Węgrzy stracili zatem drużynę z najpiękniejszym stadionem w swoim kraju.
Spośród potencjalnych rywali Lecha i Górnika górą okazali się odpowiednio Szachtior Soligorsk (wyeliminowali Connah’s Quay Nomads z Walii, dziś wygrali 2:0) oraz AS Trencin (dobry znajomy Legii, wyeliminowali Buducnost Podgorica – dzisiaj skończyło się remisem 1:1).
Do gry włącza się także od drugiej rundy Jagiellonia Białystok, na którą czeka bardzo mocny rywal – Rio Ave, piąta drużyna poprzedniego sezonu ligi portugalskiej. Żeby uzmysłowić to wszystkim – była gorsza tylko od Porto, Benfiki, Sportingu i Bragi. Dla przypomnienia – to są potęgi w Portugalii. Reszta jest średnia, ale ciągle dobra.