Teo na wylocie z Anderlechtu
Łukasz Teodorczyk to człowiek o dwóch twarzach. Jest niczym Doktor Jekyll i Mister Hyde. W jednym sezonie potrafi być pokornym zawodnikiem, który po prostu świetnie wykonuje swoją robotę, strzelając przy tym masę goli, a w drugim marnować na potęgę stwarzane przez kolegów sytuacje i dodatkowo psioczyć na wszystko, generując problemy. Żałuję, że musi się przemieniać, ale co zrobisz. Mnie przynajmniej nie dotykają żadne konsekwencje, a jego obecnych pracodawców już owszem. Anderlecht nie chce użerać się z zawodnikiem, który nie strzela goli, pobiera wysoką pensję i jeszcze sprawia kłopoty. Nie możemy więc dziwić się, że Belgowie postanowili wystawić go na sprzedaż.
Mówiło się o tym już od dawna, ale teraz potwierdził to już nawet sam dyrektor sportowy klubu. Poinformowany miał o tym zostać osobiście sam zawodnik i jego agent, który dostał za zadanie szukanie mu nowego zespołu. Ma ono też dodatkowe utrudnienie. Ewentualny chętny musi być skłonny do zapłacenia 10 milionów euro odstępnego, bo właśnie na tyle wycenili naszego rodaka Belgowie. Rok temu wykupili go za 4.5 bańki, więc i tak na nim zarobią. Wtedy cena była jednak mocno zaniżona, biorąc pod uwagę jego ówczesną formę. Ta obecna z kolei absolutnie nie argumentuje żądanej przez klub kwoty, więc z ewentualnymi chętnymi, skłonnymi to zapłacenia jej, może być problem.
Oczywiście Teo i tak odejdzie. Nie wyobrażam sobie, żeby ten transfer nie doszedł do skutku. Anderlecht nie chce mieć go w swoim zespole, a oddanie go do rezerw i płacenie obecnej pensji, byłoby po prostu głupotą. Belgowie w pewnym momencie i tak się złamią i sprzedadzą Polaka za tyle, ile im ktoś zaoferuje. Chętnych na sprowadzenie Polaka w granicach kilku milionów euro nie powinno brakować. Dla większości obecnych europejskich drużyn to nieduży wydatek, oczywiście o ile mówimy o czołowych ligach, a w takie celuje Teodorczyk wraz ze swoim agentem. Poza tym, w przypadku kolejnej przemiany, tym razem znów w Doktora Jekylla, Polak bardzo szybko mógłby się spłacić.