Witsel wróci do Europy?
Axel Witsel jest jednym z tych piłkarzy, którzy biorą pełną odpowiedzialność za swoje czyny. Co mam na myśli? Odchodząc do Chin nie próbował nam wcisnąć kitu, że jedzie tam po to, by promować futbol w kraju, w którym jest on mniej popularny czy dlatego, że od małego kibicował Tianjian Quanjian i jako pięciolatek z wypiekami na twarzy oglądał poczynania tego zespołu. Witsel przyznał, że jedzie tam zarobić tyle pieniędzy, by jego rodzina mogła godnie żyć przez długie lata, mając jednocześnie zabezpieczenie finansowe. Belg pokazał tym samym, że jest nie tylko szczery, ale też dojrzały i mądry. Te cechy było widać w jego grze na Mundialu. Był niezwykle istotnym elementem układani Roberto Martineza i to tak naprawdę on dyktował tempo gry. Wielu myślało, że Chiny upośledziły go piłkarsko, ale ten pokazał, że wciąż potrafi grać na niezwykle wysokim poziomie. Oczywiście nie mogło to umknąć uwadze niektórych europejskich zespołów, które teraz będą chciały go pozyskać.
Jak podaje Tuttomercatoweb, pojawiło się trzech chętnych na usługi Belga. Największym z nich jest Paris Saint - Germain. Ze stolicy Francji odejść ma Adrien Rabiot, a Witsel byłby w zasadzie jego idealnym zastępcą, bo obaj panowie mają podobną charakterystykę gry. Nawet podejście do fryzury mają takie samo. Paryżanie byliby też jednym z nielicznych zespołów, który byłby w stanie dorównać Chińczykom pod względem oferowanej pensji. Kolejne dwa zainteresowane nim kluby już takimi funduszami nie dysponują. Są nimi bowiem Borussia Dortmund i Burnley. Zdecydowanie lepszym wyborem wydaje się opcja niemiecka, bo w końcu Dortmundczycy grają w Lidze Mistrzów i raczej są w niej stałymi bywalcami, a The Clarets ledwo załapali się do Ligi Europy, co w ich przypadku już jest dużym sukcesem. Pod względem stylu gry i fizyczności Witsel świetnie pasowałby do Premier League, ale zasługuje na lepszy klub.
Trzeba jednak nadmienić, że to są wszystko na razie bardzo powierzchowne informacje, w których brak jakichkolwiek konkretów. Źródło nie podało nawet szacowanej kwoty odstępnego. Możemy jedynie przypuszczać, że będzie to około 35 milionów euro, bo na tyle wycenia go Transfermarkt, a jak wiadomo, Chińczycy nie koniecznie czują potrzebę zarabiania na piłkarzach, więc ceny sztucznie podbijać nie będą. Ponadto sam piłkarz w żadnym momencie nie przyznawał, że ma dość Azji i chciałby ją opuścić. Jest ona korzystna zarówno dla jego formy, jaki i portfela, więc po co ją zmieniać na Europę?