Origi jednak w Turcji?
Liverpool nakupował tego lata tylu drogich zawodników, że teraz saldo trzeba wyrównać sprzedając innych piłkarzy. Normalnie zostaliby oni pewnie wypożyczeni, ale przy takich wydatkach dużo lepsze będzie definitywne pozbycie się ich. Na liście transferowej miało znaleźć się aż ośmiu zawodników. Do niedawna wydawało się, że najdroższym z nich będzie Divock Origi. Kilka dni temu angielskie media wypuściły jednak informację, według której Crystal Palace było gotowe zapłacić Liverpoolowi aż 24 miliony funtów za Danny'ego Ingsa, który przez trzy sezony nie rozegrał nawet 30 spotkań. Paranoja. O niedorzeczności tego ewentualnego transferu już się wypowiadałem. Całe szczęście, wszystko wskazuje na to, że świat znów stanął na nogi, a najdroższym sprzedanym piłkarzem ponownie ma być Origi. Tym razem interesują się nim Turcy.
Dokładnie rzecz biorąc Fenerbahce, a tak przynajmniej twierdzi tamtejsza gazeta, HaberTurk. Włodarze klubu z Istambułu muszą przygotować się na opłatę w wysokości 26 milionów funtów. Tak bowiem wycenili Belga jego obecni pracodawcy. To całkiem spora kwota, biorąc pod uwagę, że Origi średnio spełnia pokładane w nim oczekiwania i dużo bliżej mu do określenia go niewypałem, niż sukcesem transferowym. Doskonale świadczy o tym z resztą wystawienie na sprzedaż. Fenerbahce ma jednak bardzo chytry plan, jak wyciągnąć napastnika za mniej.
Wyżej wymienione źródło podaje, że obecny dyrektor sportowy tureckiego zespołu, Damien Comolli pracował w Liverpoolu w latach 2010 - 2012. Wciąż utrzymuje dobre relacje z włodarzami The Reds i miałby je wykorzystać, by wyciągnąć Belga taniej, po znajomości. Jurgen Klopp jest jednak twardym negocjatorem, a poza tym nie myślał nawet o przejmowaniu Liverpoolu, kiedy był w nim jeszcze Comolli. Oznacza to, że przyjacielskie klepanie po plecach na niewiele może się zdać, jeśli Niemiec jasno powie swoim przełożonym, że Origi ma kosztować te 26 milionów funtów. Musi jednak być przy tym bardzo ostrożny, bo nadmierny upór może po prostu doprowadzić do tego, że Belg zostanie na Anfield i The Reds zarobią na nim całą figę z makiem.