Oficjalnie: Ciekawy wybór Sturaro
Tego lata wiele działo się w Turynie. Oczywiście dobrze wiemy, kto miał na to największy wpływ. Stara Dama jakimś cudem dopięła bowiem największy transfer w historii klubu i sprowadziła Cristiano Ronaldo, choć w pierwszej chwili nikt nie wierzył, że może mieć to miejsce. Fakty są jednak takie, że Portugalczyk jest we Włoszech i już przygotowuje się do rozpoczęcia strzelania w Serie A, które inauguruje już w ten weekend. W Turynie absolutnie nie próżnowano i oprócz Cristiano sprowadzono jeszcze zawodników o łącznej wartości 130 milionów euro. Nie ma się więc co dziwić, że niektórzy piłkarze musieli opuścić Allianz Stadium, bo po prostu nie ma dla nich miejsca, bo ma kto grzać ławę, a na trybunach to mogą siedzieć kibice. Poza tym, po co płacić komuś pensję za oglądanie meczu z tamtej wysokości.
Zawodnikiem, który właśnie był postrzegany w takich kategoriach jest Stefano Sturaro. Włoch był kompletnie niepotrzebny w zespole Starej Damy, dlatego tez starano się go pozbyć. Chętnych niby nie brakowało, ale konkretów też próżno było szukać. Ostatecznie jednak Sturaro odszedł i wybrał sobie bardzo dziwny kierunek, zgoła inny od proponowanych wcześniej Włoch czy Anglii. Pomocnik wybrał się bowiem do Portugalii, gdzie podpisał kontrakt ze Sportingiem, który notabene też jest w trakcie niemałej inwentaryzacji składu. Sturaro został do Lizbony jedynie wypożyczony, choć nie ma pojęcia dlaczego, skoro ma już 25 lat i żadnej perspektywy na bycie lepszym przed sobą. Co ciekawe, Włoch dołączy do zespołu dopiero za dwa miesiące, gdy już wykuruje swoją kontuzję.
Trudno jest cokolwiek powiedzieć o tym transferze. Sturaro miałby pewniejszy byt w Serie A, tam przynajmniej by sie odnalazł. W Portugalii może się zagubić, choć istnieje szansa, że nagle wystrzeli, a Juventus zaraz sprowadzi go z powrotem. Na to w Turynie chyba liczą, ale moim zdaniem mocno się w tym równaniu pomylą. Ze Sturaro nic się już nie wykluje i trzeba go kochać takim, jakim jest albo puścić wolno, by znalazł sobie miejsce, w którym faktycznie go docenią.