Footroll w terenie #6 - Warszawa, mecz Ursus - Polonia
Footroll zwiedza, Footroll jest w terenie… kolejna odsłona naszych zwiadów i wypraw wysłanników na przeróżne mecze. Tym razem zawitaliśmy na Ursus, gdzie ostatnia drużyna I grupy III ligi podejmowało w małych derbach Warszawy Polonię, która cały czas usytuowana jest w czubie tabeli. Spotkanie, które odbywało się na stadionie OSiR URSUS przy ul. Sosnkowskiego 3 na warszawskim Ursusie miało być dla mieszkańców tej dzielnicy ozdobą popołudnia.
Mecz miał się rozpocząć o godzinie 17:00 i już od początku firmowany był jako najważniejsze spotkanie tej kolejki – nawet pomimo obecności obu ekipy na dwóch różnych biegunach tabeli. To miało być spotkanie o zabarwieniu nienawistnym – Ursus od dawna sympatyzuje z Legią, zaś wiemy, jak traktowana jest przez mistrzów Polski Polonia. Pogoda miała jednak dopisać, a piłkarzom – nie przeszkadzać. Mimo że to była słynna 17:00, to przecież mamy sobotę, nie niedzielę…
Bilety za 10 zł są jeszcze spotykane, ale na pewno niekoniecznie zawsze w Ekstraklasie i nie na każdym meczu (tam kluby często się cenią). Początkowo kibice dopisują – 200-250 osób jak na stadion Ursusa to nie jest zły wynik. Frekwencję zawyżają jednak dzieciaki, które wchodzą na mecze III-ligowca za darmo.
Już na samym początku za „ubarwienie” widowiska zabrali się kibice gospodarzy, którzy skandują w stronę Polonii „Polonia K, Polonia S”. To samo powtarza się przy ich wyjściu na murawę, gdy krzyczą „wyp…”.
Folklor, folklor wszędzie…
I wreszcie zaczynają panowie grać…
Niestety, kultury w stylu Garbarni Kraków na próżno by szukać, niestety bliżej temu było do bluzgów z meczu Legia – Zagłębie Sosnowiec, gdzie obrażano wszystkich dookoła poza Legią, Zagłębiem, Olimpią Elbląg i Lucjanem Brychczym. Niemniej, na Ursusie cicho nie było, natomiast Polonia miała ograniczone możliwości, żeby jakoś odpowiedzieć tym mniej kulturalnym. Kibice przyjezdnych nie byli obecni na stadionie.
Tymczasem mecz trwał, ale w pierwszej połowie padły tylko dwa gole, po dosyć przeciętnej grze obydwu ekip. W 33. minucie świetną piłkę ze środka boiska otrzymał piłkarz Ursusa, Mateusz Muszyński, który przy próbie przelobowania został sfaulowany przez bramkarza Polonii, Jana Balawejdera. Dwie minuty później podyktowaną jedenastkę wykorzystał Arkadiusz Ciach.
Kolejnego gola zdobyto… również z rzutu karnego. Tym razem „Czarne Koszule” zostały nagrodzone stałym fragmentem gry, który wykorzystał kapitan Polonii, Krystian Pieczara.
Polonia postanowiła wziąć się jeszcze bardziej do roboty. Od początku drugiej połowy kontynuowała atak i w końcu strzeliła na 2:1 w 50. minucie, a następnie wywalczyła kolejny rzut karny – była wtedy 61. minuta. Jego następstwem była kolejna bramka – na 3:1. Któż inny mógł strzelić te gole – Krystian Pieczara…
Polonia dominowała wyraźnie nad swoim przeciwnikiem, prezentując ofensywny futbol i mądrzejsze podejście taktyczne do tego meczu. Widać było, kto ma walczyć o awans i powrót do II ligi, a kto kilka sezonów bije się o utrzymanie.
Doping ucichł, ultrasi Ursusa stracili rezon, w drugiej połowie drużyna gospodarzy właściwie została pozostawiona sama sobie.
Ursus umiał odpowiedzieć już tylko trafieniem Patryka Kamińskiego w doliczonym czasie gry –trafienie na 2:3 było jednak ostatnim akcentem ze strony drużyny ze stadionie OSiR. Ostatecznie 340 biletów sprzedano na to spotkanie, na którym oglądający nie mieli prawa się nudzić za nic w świecie.
Jak wygląda sytuacja? Krystian Pieczara ma już 7 goli na swoim koncie, a rozegrano dotąd 4 spotkania. Polonia ma tyle samo punktów co liderująca Legionovia (9 oczek), zaś Ursus jest wciąż jedyną drużyną, która nie wywalczyła ani jednego punktu w III lidze, grupie I.
SKŁADY NA TO SPOTKANIE:
(źródła zdjęć: Michał Fijałkowski oraz profile Ursusa i Polonii Warszawa)