Wóz z węglem znalazł klub
Przenieśmy się trochę w czasie. Mamy sezon 2013/14 Premier League. Manchester City wygrywa ligę angielską w znacznej mierze dzięki dwóm osobom. Pierwszą jest Steven Gerrard, który zaraz po tym, jak stwierdził, że "to nie może nam się teraz ku*wa wyślizgnąć", sam poślizgnął się w meczu z Chelsea, przez co Liverpool stracił wyrobioną przez siebie przewagę w tabeli. Drugą osobą jest zaś Yaya Toure, który był wtedy w szczytowej formie i był bezsprzecznie najlepszym zawodnikiem The Citizens. Iworyjczyk miał na koncie aż 20 goli, do których dołożył jeszcze 9 asyst.
Teraz cofnijmy się w czasie nieco bliżej, bo do roku 2016. Obywatele rozgrywają półfinał Ligi Mistrzów przeciwko Realowi Madryt. To prawdopodobnie największe wydarzenie w historii ich klubu i jedno z najważniejszych spotkań od lat. Piłkarze powinni być przepełnieni energią i biegać po boisku jak szaleni, tymczasem Yaya Toure tylko truchta i porusza się z gracją cofającej Scanii. Choć Iworyjczyk tak naprawde jest na boisku, Obywatele rozgrywają ten mecz w dziesięciu.
Od tamtego czasu zaczął się dramatyczny zjazd Yayi Toure w Manchesterze. Potem przyszedł Pep Guardiola i było jeszcze gorzej, bo popadł on w konflikt z Iworyjczykiem. Było wtedy jasne, że po wygaśnięciu kontraktu Toure opuści Etihad Stadium. Pomocnik zapowiadał, że chce zostać w Premier League, tylko po to, by udowodnić Guardioli, że wciąż może grać na tym poziomie. Toure marzyło się strzelenie gola City i celebrowanie przed nosem Hiszpana, ale teraz wiemy już, ze do tego nie dojdzie.
Iworyjczyk finalizuje bowiem swój transfer do Olympiakosu Pireus. Ten klub jest doskonale znany pomocnikowi, gdyż reprezentował jego barwy zanim jeszcze przyszedł do Barcelony. ESPN, który podaje tę informację, nie raczy nas już jednak kolejnymi szczegółami. Możemy jednak przypuszczać, ze Iworyjczyk podpisuje kontrakt na maksymalnie 2 lata, a jego zarobki będą nieporównywalnie niższe z tymi, które inkasował w Manchesterze. Na to jednak nie ma co narzekać, bo przypomnijmy, że nie tak dawno stwierdził, że jest w stanie grać za jednego funta, by tylko móc mierzyć się przeciwko Guardioli. W Grecji zapłacą mu jednak nieco więcej.