Sporting ma nowego prezesa!
Choć słyszeliście już zapewne dzisiaj o tym, jakie problemy z Sinisą Mihajloviciem będzie miał Sporting (w którym standardowo jest źle)… to jednak nawet te doniesienia zeszły w zielonej części Lizbony na dalszy plan. „Lwy” mają nowego prezesa – w wyborach zwyciężył bowiem Frederico Varandas, który z wynikiem 42,32 procent głosów pokonał swoich kontrkandydatów.
Trzeba powiedzieć, że serbski szkoleniowiec wybrał sobie dobry dzień na ogłoszenie tego, że pozwie klub z Estadio Jose Alvalade. O jego sytuacji pisaliśmy TUTAJ.
Będzie to bowiem zmartwienie prawników klubowych i nowego prezesa.
Wczoraj jednak był on w anielskim nastroju i na placu Centenario cieszył się ze swojego zwycięstwa w elekcji, która wyłoniła 43. w historii prezesa klubu ze stolicy Portugalii. W głosowaniu pokonał Joao Benedito, Ruiego Rego, Diasa Ferreirę, Jose Marię Ricciardiego oraz Fernando Tavaresa Pereirę.
Frederico Varandas promete campeonato no discurso da vitória https://t.co/3veuNkO1My
— Antonio Guerreiro (@alrguerreiro) 9 de septiembre de 2018
Cytowany przez portugalskie media, obiecał kibicom, że pod jego rządami uda się w końcu odzyskać to, na co wszyscy czekają – mistrzostwo Portugalii. Sporting czeka na nie już ponad 16 lat i ciągle nie może przełamać supremacji Porto oraz Benfiki. W europejskich pucharach klub również zawodzi, gdyż ostatni finał, w jakim brał udział to finał Pucharu UEFA z 2005 roku, który przegrał z drużyną CSKA Moskwa.
Nowo wybrany prezes powiedział tuż po ogłoszeniu wyników:
Dziękuję za pokazanie siły naszego klubu, dziękuję ponad 22 000 socios, którzy głosowali w tych wyborach.
Dziękuję mojemu zespołowi, który był ze mną przez trzy i pół miesiąca i który pracował dla mnie (na ten sukces) przez te wszystkie dni.
Jest to symboliczne i bardzo ważne zwycięstwo. To zwycięstwo idei przetrwania. Tak będzie wyglądał Sporting: klub, który nie poddaje się, nie łamie, który nigdy nie porzuci swoich wartości i ideałów.
Teraz zamierzam zakończyć to, co zacząłem - zgodnie z mottem mojej kampanii: „zjednoczyć Sporting”. Wypełnienie misji zależy też od Was, kibice. Aby zjednoczyć się, należy być na stadionie. Ale kiedy nadejdzie zła chwila, wszyscy musimy być razem, bo celem jest dobro Sportingu.
Byłem niezależnym kandydatem, a teraz będę niezależnym prezydentem. Jedyne zobowiązanie, jakie będę miał w tej chwili, to wobec Was, ludzi tego klubu. Zrobimy wszystko, aby walczyć o Sporting.
Pozostaje jedynie trzymać za słowo następcę Bruno de Carvalho. Póki co, to Dias da Cunha w dalszym ciągu pozostaje jedynym prezesem w XXI wieku, który sięgał z „Lwami” po tytuł mistrzowski. Czy te czasy powrócą?