Privyet, tavarish Terry!
John Terry zasłynął ze swojej heroicznej postawy rok temu. Anglik odchodząc z Chelsea zdecydował się na Championship, pomimo tego, że dostawał wiele ofert z Premier League. Terry argumentował swoją decyzję, twierdząc, ze nie mógłby rywalizować ze swoim ukochanym klubem, dlatego odejdzie z ligi, w której on występuje. Bardzo szlachetnie z jego strony. Wciąż chciał dawać z siebie wszystko, ale nie miał zamiaru przeszkadzać swoim kolegom, więc wymyślił, że zdegraduje się do niższej ligi. Choć był podstawowym zawodnikiem Aston Villy, nie udało mu się pomóc klubowi w awansie do Premier League. Z resztą, gdyby to zrobił, musiałby sobie szukać nowego klubu. Przecież z Chelsea mierzyć się nie będzie. W zasadzie to i tak skończyło się na szukaniu nowego pracodawcy. Terry'emu trochę to zajęło, ale wszystko wydaje się już jasne.
W przeciągu kilkunastu najbliższych godzin powinnyśmy zobaczyć Johna Terry'ego oficjalnie zaprezentowanego w koszulce Spartaka Moskwa. Daily Mirror podaje, że Anglikowi oferowano kontrakty z Wysp, ale ten zdecydował się już kategorycznie nie zbliżać się do Londynu, dlatego opuścił kraj. Podpisze ze Spartakiem roczny kontrakt, w którym zostanie zawarta klauzula, umożliwiająca jego prolongatę o kolejne 12 miesięcy. Oczywiście Rosjanie nie zapłacą za ten transfer nic i nikomu, ponieważ Terry przechodzi do nich za darmo. Jego kontrakt z Aston Villą wygasł wraz z końcem czerwca.
To bardzo egzotyczny kierunek jak dla Anglika. Nie zdziwiłbym się, gdyby Terry kompletnie nie poradził sobie w Rosji. Dużo lepsza opcją byłyby Stany Zjednoczone. Tam nie musiałby przejmować się aklimatyzacją, gdyż język jest ten sam, a kultura bardzo podobna. Z Rosją jest kompletnie inaczej i na stare lata Terry może się tam zwyczajnie nie odnaleźć. Poza tym, popełnia duży błąd dołączając do zespołu dopiero teraz. Sezon już trwa i Terry będzie zmuszone z miejsca wejść do drużyny, zamiast spokojnie się w niej ogrywać. Ten ruch transferowy z pewnością można było przeprowadzić dużo mądrzej.