Rzymska zakała z Serie A
Roma 5:0, Juventus 3:0, Inter 2:1, Napoli 1:0, Milan 3:1, przeskoczenie Premier League w rankingu UEFA. Idealnie układał się ten tydzień dla Serie A, która stopniowo odzyskuje rozum i godność człowieka. Nic nie mogło zepsuć ich fantastycznej passy, ich futbolowego święta, ich snu o potędze. Nic. Nic za wyjątkiem... Nic za wyjątkiem Lazio, które w koncertowy sposób przegrało we Frankfurcie z Eintrachtem aż 1:4, kończąc ten mecz w dziewięciu.
Eintracht: Trapp - Russ, Hasebe, Falette - da Costa, de Guzman (87. Stendera), Torro, Kostić (78. Tawatha) - Gacinović - Haller, Jović (67. Rebić)
Lazio: Proto - Felipe, Acerbi, Wallace - Basta, Parolo, Leiva (76. Alberto), Milinković-Savić (64. Berisha), Durmisi (18. Lulić) - Immobile, Correa
Mimo kapitalnej oprawy, jaką przygotowali kibice, mimo pozytywnych nastrojów po wygranej w poprzedniej kolejce z Marsylią, mimo rozgrywania spotkania u siebie wydawało się, że faworytem tego meczu są jednak Włosi. Przed rozpoczęciem rozgrywek raczej nie stawiano na to, że Eintracht wyjdzie z grupy, bo zarówno Lazio, jak i Olympique, są mocniejszymi markami od "Orłów" i mają w swoich szeregach wyraźnie lepszych piłkarzy. Przynajmniej na papierze. Nikt nie przypuszczał też, że po dwóch meczach obie te ekipy ulegną frankfurtczykom, którzy z bilansem 6:2 będą śmiać się im w twarz z czoła czterozespołowej gromadki.
W
— Eintracht Frankfurt (@Eintracht) 4 października 2018
A
H
N
S
I
N
N#SGEuropa #SGELazio pic.twitter.com/WErhzO9NY9
Samo spotkanie zaczęło się bardzo dynamicznie, bo już w 4. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Jonathana de Guzmana i fatalnym kryciu obrońców Lazio piłkę do bramki wpakował Danny da Costa. 1:0 dla gospodarzy. Rzymianie jednak nie mieli zamiaru załamywać się na początku i przycisnęli frankfurtczyków, co poskutkowało... przeprostem łokcia. Riza Durmisi tak pechowo upadł na murawę, że jego łokieć wygiął o 90 stopniu, tyle że nie w tę stronę, w którą powinien się wyginać. Wyglądało to strasznie, więc zastąpić go musiał Senad Lulić.
Film dla osób o mocnych nerwach.
Durmisi qui se retourne le bras dans sa chute ! 😳 #EintrachtLaziopic.twitter.com/bHN4bAHm7E
— FrSerieA Goals (@FrSerieAGoals) 4 października 2018
Starania Włochów przyniosły efekt w 23. minucie, kiedy po kontrowersyjnym kontrataku (zagranie ręką Lucasa Leivy) i wycofaniu piłki przez Joaquina Correę wyrównanie przyjezdnym dał kapitan Marco Parolo. Skrytykować tutaj trzeba defensywnego pomocnika Eintrachtu, Lucasa Torro, który najpierw przyglądał się na luzaku, jak Włoch zaczyna biec z połowy boiska w stronę jego pola karnego, a gdy ogarnął, z czym to się wiąże, było już za późno. Długo jednak z tego 1:1 Lazio się nie nacieszyło, ponieważ "Orły" biegały w tym meczu, jakby nawciągały się amfetaminy. Widać, że niemieccy piłkarze (z trzema Niemcami w składzie) byli mocno zmotywowani, dlatego siadali na rywalach bardzo wysokim pressingiem. Już w 28. minucie Filip Kostić znów wyprowadził ich na prowadzenie.
Kluczowe momenty tego meczu były dwa. Pierwszy to doliczony czas pierwszej połowy, kiedy za przerwanie kontry rywala drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Dusan Basta. Drugi natomiast to już 58. minuta, gdy za niebezpieczny wślizg wyprostowaną nogą z naskoku od tyłu zafundował przeciwnikowi Correa. Sędzia nie zastanawiał się długo i z miejsca wypieprzył Argentyńczyka z boiska. Okres od przerwy do drugiego czerwa był jednym z lepszych momentów meczu, a Eintracht prezentował się wtedy naprawdę świetnie. Po jednej z kontr, gdy obrońca rzymian minął się z powołaniem piłką, a na ich bramkę popędził asystent Sebastien Haller, gola na 3:1 zdobył efektownym lobem Luka Jović.
Czerwona kartka Correy oznaczała faktycznie koniec spotkania. Lazio nie było w stanie podnieść się po takich stratach, a frankfurtczykom nie chciało się żyłować tempa. Oczywiście czasem stworzyli sobie jakieś sytuacje, np. po uderzeniach Marka Stendery czy Ante Rebicia powinny paść gole, ale jakoś paść nie chciały. Dopiero w samej końcówce, w doliczonym czasie gry i centrze Taleba Tawathy, da Costa drugi raz wpisał się na listę strzelców, pieczętując tym samym los Lazio jako rzymskiej zakały włoskiej piłki nożnej. Wielu fanów Serie A zgodziłoby się pewnie z tym, że jeśli ktoś miał coś odwalić, to właśnie ekipa prowadzona przez Simone Inzaghiego. Nie zawiedli.
quanto è bello esse laziali ; ) pic.twitter.com/YwxqMbDCPx
— Dominik Mucha (@DominikMucha) 4 października 2018