Lista wstydu Lecha Poznań coraz dłuższa...
Lista wstydu Lecha Poznań jest coraz dłuższa. Ivan Djurdjević ma pięć punktów straty do lidera Ekstraklasy, natomiast dziś we wstydliwy sposób jego drużyna odpadła z Pucharu Polski, przegrywając z liderującym w Fortuna I Lidze Rakowem Częstochowa. Piłkarze Marka Papszuna zdeklasowali zawodników "Kolejorza", wygrywając co prawda tylko 1:0, ale pokazując lepszy futbol, lepszą organizację gry i przede wszystkim... udowodniając, że są zespoły, które umieją porządnie grać w formacji z trójką obrońców.
Marek Papszun to trener, o którym część z nas słyszała już w Legionovii, pięć lat temu. Prowadził tam tę drużynę i w dobrym stylu utrzymywał na poziomie II-ligowym. Raków to jednak rozdział, który w jego przypadku może zakończyć się szczęśliwie. Awans do Ekstraklasy byłby wspaniałą rzeczą, więc jeśli wyeliminowanie Lecha Poznań miało dodać animuszu, to boimy się o rywali panów spod Jasnej Góry.
OK, zawsze przypominamy o stadionie, który Raków ma mocno średni i będzie musiał nadrabiać, natomiast tym spotkaniem i awansem do kolejnej fazy rozgrywek pokazał, że na Ekstraklasę sportowo jest gotowy. Niesmak pozostawił pewnie cofnięty gol na 2:0, niemniej większy byłby pewnie, gdyby gol został uznany (pomógł VAR - skutecznie cofając bramkę).
Spójrzcie jednak na gola, który o zwycięstwie przesądził. Co za cudo!
Le superbe missile de Szczepanski du Rakow Czestochowa qui a permis de stopper les Kolejorz de Poznan pic.twitter.com/sBmNa017gm
— Pilka & Nozna 🇵🇱 (@OwskiMateusz) 30 de octubre de 2018
A Lech?
Sztokholm, Grudziądz, Wilno, Stjarnan, prawie też Stargard, kilkakrotnie przegrywane finały Pucharu Polski, przerżnięte mistrzostwo w 2018 roku, na siłę można też dodać za silne Utrecht i Genk, a wcześniej deklasację ze strony Bazylei... wstydu najedli się na pewno w pierwszych kilku przypadkach dużo. W kolejnych - mniej, jedynie pokazywano im miejsce w szeregu. Dziś jednak to jest kolejny blackout, który pokazał, jak szczęśliwie Lech wyeliminował Łódzki KS.
Lech Poznań pretenduje do bycia drugim po Legii, ale nie zauważamy, jak strasznie ta drużyna się cofa.
Ona ostatni raz w pierwszej dwójce naszej ligi była, gdy Maciej Skorża zdobywał z nią mistrzostwo Polski w 2015 roku. Mieliśmy epizody Lecha w Pucharze UEFA, a także dwukrotnie w Lidze Europy. Ale to wciąż mało. W zestawieniu z Legią, skala deklasacji ze strony Warszawy jest przepotężna.
Gorzej, że z takich porażek jak ta rozliczeni w Lechu powinni być wszyscy. No i są. Co lato słyszymy o rewolucji kadrowej. Później do niej dochodzi. A wyników wciąż nie ma.
Sięgnięto głębiej do kieszeni, kupiono Tibów, Amaralów, a tu znów są problemy. Pozna wydaje się być przeklęty, jeśli chodzi o futbol. Nie przesadzają ci, którzy mówią, że Lech ma większe kłopoty niż niedawno wyswobodzona spod władzy państwa Pyżalskich Warta.
Jeśli na stadionie pierwszoligowca kibice Rakowa śpiewają "ole" po każdym wymienionym podaniu, a przeciwnikiem jest Lech Poznań - to o większą potwarz naprawdę jest trudno, jeśli jest się kibicem "Kolejorza".
🔴 Mamy pierwszą niespodziankę w Pucharze Polski! @rksrakow wygrywa z @LechPoznan i melduje się w 1/8 finału! 🔝
— PZPN Puchar Polski (@PZPNPuchar) 30 de octubre de 2018
Więcej na 👉 https://t.co/8waIKoSkpP#PZPNPucharTysiacaDruzyn pic.twitter.com/XARrR3MmVP
Ivan Djurdjević miał być kimś w rodzaju poznańskiego Jacka Magiery. Gorzej, że chyba napatrzyli się za bardzo na mecze "Magika" z Tyraspola i Astany... "Djuka" siedzi na gorącym krześle. Wytrzyma do przerwy reprezentacyjnej?