Kibic Chelsea mocno śpi. The Blues wygrywają na Białorusi
W mało emocjonujących rozgrywkach Chelsea wygrywa po mało emocjonującym meczu. Gracze Maurizio Sarriego pokonali BATE Borysów 1:0 w czwartej kolejce Ligi Europy i zapewnili sobie awans do fazy play-off tych rozgrywek. Jedynego gola w meczu zdobył Olivier Giroud.
Składy:
BATE: Scherbitsky – Rios, Volkov, Filipenko, Filipovic – Baga, Dragun, Hleb (81’Berezkin) – Skavysh (76’Moukam), Signevich (73’Tuominen), Stasevich
Chelsea: Kepa – Zappacosta, Christensen, Cahill, Emerson – Jorginho, Barkley, Loftus-Cheek (64’Kovacić) – Pedro (85’Hudson-Odoi), Giroud, Hazard (62’Willian)
Spotkanie to na papierze zapowiadało równie pasjonujące doznania jak występ Norbiego na Dniach Pszenicy w Pcimiu Dolnym. Pierwsza połowa uświadomiła mi jednak, że przeboje Norbiego nie są wcale takie złe. Mecz był po prostu koszmarny do oglądania, na upartego do tej pomeczówki wyciągnąłem z pierwszych 45 minut kilka akcji, lecz zrobiłem to z wielkim trudem.
Pierwszą groźniejszą akcję przeprowadziło o dziwo BATE. W 11 minucie strzał Bagi trafił w słupek bramki Kepy. Chwilę później gospodarze stworzyli kolejną groźną sytuację. Strzał głową po rzucie rożnym jednego z graczy BATE z trudem sparował hiszpański golkiper Chelsea. Deszczowa pogoda zaskoczyła graczy The Blues niczym zima polskich kierowców. Przyjezdni wyglądali na mocno zdziwionych odważną postawą BATE. Jednak zdziwienie po jednej stronie jak i odwaga po drugiej szybko minęły.
Chelsea starała się grać skrzydłami, wykorzystując ofensywnie grających bocznych obrońców. BATE przyjęło podobną strategię, próbując wykorzystać luki w bocznych sektorach The Blues pozostawione przez Zappacostę i Emersona. Na staraniach z obu stron się jednak skończyło.
W 41 minucie po raz pierwszy Chelsea poważniej zagroziła bramce gospodarzy. Strzał głową Oliviera Giroud powędrował jednak obok bramki. I to by było na tyle! Żałosne widowisko z obu stron w pierwszych 45 minutach. Najlepiej oddaje to statystyka celnych strzałów: jeden po stronie BATE, zero u graczy Chelsea. Dramat.
Nadzieje na lepszą drugą połowę wiązaliśmy chyba tylko z tym, że gorzej już być nie może. I stał się cud! W 53 minucie bramkę właściwie z niczego zdobył Olivier Giroud. Dogranie z lewej strony Emersona, Francuz umiejętnie uderzył piłkę głową i wyprowadził gości na prowadzenie.
Pięć minut później BATE mogło odpowiedzieć bramką, jednak dość przypadkowy strzał Signevicha powędrował na lewy słupek bramki Kepy. To już drugie „aluminium” po stronie graczy z Białorusi. Chwilę potem prawy obrońca Rios musiał już wyrównać. Widać jednak było, że napastnikiem to on nie jest. Nieatakowany w polu karnym uderzył wysoko ponad bramką.
Jak mecz szybko się rozkręcił, tak jeszcze szybciej zgasł. Było co prawda kilka sytuacji po stronie Chelsea, miedzy innymi znów bliski szczęścia był Giroud, jednak brakowało konkretów.
Pod koniec spotkania znów troszkę odważniej zaczęło poczynać sobie BATE, które miało dobrą szansę na wyrównanie. W doliczonym czasie gry znów trafienie w słupek gospodarzy, którym ewidentnie nie sprzyjało dziś szczęście. Spotkanie zakończyło się jednobramkowym zwycięstwem gości, którzy dzięki temu awansowali do kolejnej fazy Ligi Europy. W drugim meczu tej grupy węgierski VIDI FC pokonało po raz kolejny PAOK Saloniki i z 6 punktami na koncie awansowało na drugie miejsce w grupie L. Chelsea z kompletem zwycięstw, Grecy oraz BATE z trzema oczkami zamykają tabelę.