Wengera szalona wizja futbolu przyszłości
Nie możemy mieć wątpliwości, że świat konsekwentnie idzie do przodu, a wraz z nim technika. Zaczynają powstawać rzeczy, o którym nie śniło się reżyserom filmów science - fiction sprzed 30 lat, choć jakimś cudem nikt nie potrafił jeszcze zrobić dobrej latającej deskorolki. Mamy za to interaktywne kible w Japonii. To sprawa, że zaczynam zastanawiać się, w jakim kierunku i przede wszystkim czy w dobrym, zmierza świat. Podobne rozkminy ma też Arsene Wenger.
Francuz miał widocznie za dużo czasu wolnego na emeryturze i zastanawiał się nad bardzo dziwnymi kwestiami. W ostatnim wywiadzie dla "BeIN Sports" zapytano go o to, jak widzi piłkę nożną w przyszłości i jak według niego technologia wpłynie na wygląd futbolu. Podczas gdy dziennikarz prawdopodobnie spodziewał się odpowiedzi o ulepszonym systemie VAR lub nowych technologiach wspomagających sędziowanie, usłyszał bardzo ciekawą teorię, której nie powstydziłby się nie jeden spiskowiec.
Uważam, że kwestią czasu jest, kiedy o zmianach w trakcie meczu zaczną decydować ankiety na Twitterze. Już o tym mówiłem wiele razy. Już teraz możemy wyobrazić sobie prezesa, który zarządza, że to kibice w przerwie mogą zadecydować za pomocą Twittera kogo zmienić, a nie menedżer. To nie dobrze, bo to intuicja szkoleniowca powinna zawsze mieć pierwszeństwo. W przyszłości mogą nas zastąpić nawet roboty, które będą podejmowały decyzje na podstawie błyskawicznie wyliczonych statystyk.
Troszkę odleciał, nieprawdaż? Zacznijmy jednak od pierwszej kwestii, bo ona jest akurat całkiem prawdopodobna. Obecnie aktywność klubów w social mediach jest niesłychanie istotna. Prezesi klubu widzą, że przyciąga to nowych kibiców, więc pozwalają na coraz więcej. Faktycznie może okazać się, że kiedyś pozwolą na przeprowadzanie zmian. Najpierw w meczach towarzyskich, niby dla zabawy, ale potem kibice zaczną naciskać na klub, że chcą tego więcej. Wtedy jednak rola menedżera stanie się niemal bezsensowna, bo będzie musiał podejmować decyzje taktyczne zgodne nie ze swoim doborem składu, a czyimś. Takie coś mija się z celem i prawdopodobnie nigdy nie przyniosłoby dobrych rezultatów.
Jeśli zaś chodzi o roboty, to jest to kwestia dotycząca bardzo odległej przyszłości. Co prawda już teraz komputery są tak rozwinięte, że na podstawie statystyk potrafiłyby wskazać menedżerowi odpowiedniego zawodnika do zmiany, ale wciąż nie mają one intuicji i przeczucia, których przecież nie da się zaprogramować, bo są nieobliczalne. Choć pewnie w przyszłości ktoś wpadnie na jakiś algorytm, który rozwiąże i ten problem. Wtedy menedżerowie będą mogli się martwić, ale jeszcze przez jakiś czas mogą spokojnie podbierać się danymi, które komputer im wyliczy, by na końcu i tak podjąć subiektywną decyzję, co najwyżej delikatnie opartą na statystykach. Tak też moim zdaniem powinno zostać. W końcu jaki komputer rzuciłby w swojego piłkarza korkiem w przerwie meczu?