Wyrzucili go z Monaco, to poprowadzi innych bogaczy
Nikt nie ma pojęcia, co tak właściwie stało się z AS Monaco w tym sezonie. Klub z Księstwa wciąż znajduje się w strefie spadkowej i jest chłopcem do bicia dla większości zespołów z Ligue 1. Leją ich nawet największe ogórki, a to przecież dziwne, bo latem klub nie rozsprzedał się tak, jak chociażby sezon wcześniej. Odszedł Lemar, ale nikt inny istotny, a Monakijczycy grają tak, jakby ktoś podmienił ich z Górnikiem Łęczna. Mało tego, nie pomogła nawet zmiana trenera, co tylko pokazało, że Leonardo Jardim nagle nie stał się nieudacznikiem.
Przypomnijmy, że Portugalczyk jest ojcem największego sukcesu Monaco w ostatnich latach. Był on w stanie przerwać hegemonię Paris Saint - Germain i poprowadził swój klub do Mistrzostwa Francji. Zaledwie dwa lata później przegrywał wszystko i ze wszystkimi, przez co wyrzucono go na zbity pysk wprost na bruk. Jardim może śmiało sobie podać ręce z Claudio Ranierim. Świat nie zapomniał jednak mu tego, co wyczyniał jeszcze niedawno z Monakijczykami, dlatego należało się spodziewać, że już niedługo przejmie on jakiś porządny zespół i wróci do europejskiej piłki. No cóż, okazuje się, że priorytety Portugalczyka są nieco inne i delikatnie rozmijają się z czystym duchem sportu.
France Football podaje bowiem, że Jardim jest na najlepszej drodze, by poprowadzić arabskie Al Nasr. Saudyjczycy wstępnie się z nim już dogadali i lada moment mają podpisać kontrakt, który złączy go z nimi na 18 miesięcy. Nie wiemy, ile dokładnie będzie zarabiał, ale możemy przypuszczać, że krocie. W innym przypadku nie wybierałby się na Bliski Wschód, skoro chcieli go na Starym Kontynencie.
Mam takie przeczucie, że Jardim i tak jeszcze potrenuje w Europie. Na razie ma pewnie dość stresu, ale nie pieniążków, których oczywiście nigdy nie jest dość. Właśnie dlatego decyduje się na łatwe, ale dobrze płatne zadanie w Arabii Saudyjskiej. Po wygaśnięciu kontraktu pewnie wróci do Europy, bo zdąży już zatęsknić za tym poziomem. Przynajmniej moje romantyczne podejście do piłki podpowiada mi taką wizję i każe w nią wierzyć. Choć z tyłu głowy jest świadomość, że mogę zostać brutalnie zweryfikowany.