Infantino: ''Futbol nie może być zatrzymany przez czterech, 40, 400 czy 4000 idiotów''
Gianni Infantino był w Argentynie podczas szczytu G20, ale pojawił się również w stolicy, kiedy miał odbyć się rewanżowy mecz pomiędzy River Plate i Boca Juniors. Prezydent FIFA zobaczył więc z bliska dramatyczne sceny, o których huczały media na całym świecie. W wywiadzie dla dziennika "Marca" powiedział między innymi, że idioci nie mogą powstrzymać futbolu i finałowe spotkanie musi dalej toczyć się swoją historią, w Madrycie lub gdziekolwiek indziej. Z rozmowy można było wyciągnąć kilka ciekawych kwestii, które zamieszczę niżej.
LaLiga w Miami, a Copa Libertadores w Madrycie. Nie jest to niebezpieczne?
To dwie zupełnie inne kwestie. Problem z finałem Copa Libertadores jest unikatowym przypadkiem. CONMEBOL przeanalizował wszystko i doszedł do wniosku, że rozegranie tego spotkania w Madrycie jest jedynym rozwiązaniem. Nie można więc porównywać tego z pomysłem rozgrywania ligowych spotkań zagranicą, z powodów biznesowych.
Podoba Ci się idea Javiera Tebasa?
NIE!
Więc nie chcesz żeby mecze ligi hiszpańskiej były rozgrywane w Miami?
Oczywiście. W USA chcę oglądać mecze MLS, a nie ligi hiszpańskiej. W Hiszpanii chcę oglądać mecze LaLiga, a nie Premier League. Jeśli tak będziemy stawiać sprawę, to na czym to się zatrzyma? Piłka nożna jest silna, ponieważ jest dobrze zorganizowana. Są krajowe związki, kontynentalne federacje i na końcu FIFA.
Nawet jeśli nie była to Twoja decyzja, dałeś zielone światło, aby rewanżowy mecz finału Copa Libertadores był rozgrywany na Santiago Bernabeu. Jaką rolę odegrali w tym Luis Rubiales i Florentino Perez?
Obaj panowie, jako ludzie piłki, natychmiast zaoferowali swoją pomoc. To wyjątkowa sytuacja, która wymaga wyjątkowych działań. Rubiales i Perez rozumieją złożoność tej sytuacji.
Problemy wokół finału określiłeś mianem totalnej katastrofy, ale wielu Argentyńczyków wierzy w to, że naciskałeś, aby spotkanie odbyło się bez względu na wszystko.
Nie, nie. Prezydent FIFA nie może podejmować takich decyzji lub wywierać jakiejkolwiek presji, bo to CONMEBOL jest odpowiedzialny za organizację. Oczywiście, byłem na Estadio Monumental i mam trochę doświadczenia w organizacji turniejów. Organizowałem wiele edycji Ligi Mistrzów czy Mistrzostw Europy. Jeśli mogę pomóc, to pomagam. Uważam, że zawsze trzeba grać, jeśli jest to możliwe. Pierwsza decyzja, o tym żeby grać, była poprawna, biorąc pod uwagę informacje jakie mieliśmy w tamtym momencie.
Prezydent CONMEBOL, Alejandro Dominguez, chciał aby rozegrać to spotkanie. Sternicy Boca i River również. Wydaje Ci się to w porządku?
Tak, ponieważ zawsze lepiej jest rozegrać mecz. Na stadionie było 60000 tysięcy ludzi. Nie tylko cała Argentyna czekała na to spotkanie, ale cały świat. I czwórka idiotów, którzy rzucali kamieniami, nie powinni temu wszystkiemu przeszkodzić.
Było więcej niż czterech idiotów...
Tak, czterech, 40, 400 czy 4000. Idioci wszelkiego rodzaju. Nie mogą zatrzymać tego wszystkiego. Próbujemy grać, kiedy jest to możliwe. Uważam, że była to słuszna postawa nas wszystkich, którzy tam byliśmy. Kiedy jednak nie było już możliwości rozegrania meczu, ponieważ byli zawodnicy, z którymi naprawdę było źle, spotkanie zostało przełożone. Jeśli nie ma możliwości gry, konieczne jest zachowanie spokoju i obniżenie temperatury.
Niektórzy ludzie w Argentynie uważają, że te wydarzenia poważnie wpłyną na kandydatury Argentyny, Urugwaju i Paragwaju, czyli tych państw, które starają się o prawo do organizacji Mistrzostw Świata w 2030 roku. Oznacza to również, że zyskać na tej sytuacji mogą kandydatury Portugalii, Hiszpanii i Maroko.
Uważam, że jest zbyt wcześnie, aby coś takiego mogło się stać. Decyzje odnośnie tych mistrzostw zostaną podjęte za cztery lata, może pięć. Jest więc wystarczająco dużo czasu na to, żeby pokazać to, co się stało, ale również na to, żeby powiedzieć: zobaczcie co po tym zrobiliśmy.
Czy prezydent Argentyny, Mauricio Macri, jest wkurzony na to, że rewanżowy mecz odbędzie się w Europie?
Niczego takiego mi nie powiedział. Myślę, że my wszyscy, którzy chcieliśmy tego meczu w Buenos Aires, jesteśmy wkurzeni wkurzeni. To wyjątkowa sytuacja, ale nie znam wszystkich szczegółów, żeby wydawać osądy. CONMEBOL ma takie prawo. Ważne jest, aby iść dalej i sprawić, by ten mecz w Madrycie był symbolem zmiany i odrodzenia.
Jak w tamtym momencie reagowali prezesi obu klubów? Trwali w porozumieniu czy byli zdystansowani?
Przede wszystkim byli zasmuceni tym, co się stało. Traktowali się nawzajem z olbrzymim szacunkiem. Nie wiem co działo się później, ale szczerze mówiąc byłem zdumiony. Sądziłem, że któryś z nich będzie wściekły, a widziałem dwóch dżentelmenów.
Rodolfo D'Onofrio, sternik River, nie chciał rozgrywać tego spotkania w Madrycie, ale klub w końcu na to się zgodził. Co mu doradzałeś?
Nie doradzałem niczego ani jednej, ani drugiej stronie. Mówiłem im tylko, że mecze zawsze powinny odbywać się na boisku.
Gdziekolwiek to boisko jest...
Gdziekolwiek to boisko jest.
W Madrycie?
Gdziekolwiek. To zawsze najlepsze rozwiązanie, bo prawdziwa katastrofa jest wtedy, kiedy mecz nie może się odbyć.