Oko na Polaka #42 - Polacy na Wyspach też dali radę!
W ten powoli przechodzący już do historii weekend większość Polaków grających za granicą prezentowała się naprawdę dobrze. W Bundeslidze Robert Lewandowski, jak na napastnika ze światowego topu przystało, ustrzelił dublecik i już przeładowuje karabinek na następnego przeciwnika. Również dwukrotnie do bramki trafił Arkadiusz Milik, który dobił bezradne w pojedynku z Napoli Frosinone. Wynik tego spotkania otworzył Piotr Zieliński. W szalonym meczu Lazio z Sampdorią Dawid Kownacki asystował przy trafieniu Fabio Quagliarelli, a w spotkaniu Chievo z Parmą na listę strzelców wpisał się Mariusz Stępiński. Również w Anglii dwójka naszych reprezentantów poczynała sobie naprawdę nieźle. Zapraszam zatem do kolejnej części „Oka na Polaka” poświęconej przedstawicielom kraju znad Wisły na Wyspach Brytyjskich.
Przyjście nowego trenera do zespołu zawsze oznacza nowe rozdanie, czystą kartę dla wszystkich zawodników. Od tego momentu wszyscy muszą równo zasuwać na treningach, by pokazać, że za poprzedniego menedżera nie mieli miejsca w składzie za ładny uśmiech. Taka sytuacja ma miejsce w Southampton, gdzie występuje Jan Bednarek. Zarząd klubu z St. Mary’s Stadium stracił cierpliwość do Marka Hughesa, a jego miejsce w fotelu sternika zajął 51-letni Austriak, Ralph Hasselnuthl. W debiucie w Premier League, przeciwko Cardiff City, byłego szkoleniowca RB Lipsk polski stoper otrzymał szansę od pierwszego gwizdka.
Janek był najlepszym obrońcą „Świętych” na boisku. Dobrze się ustawiał, odbierał piłki, asekurował bocznych defensorów, gdy było trzeba. Podawał do kolegów 36 razy, ze skutecznością 83.7%, w tym niejednokrotnie próbował rozpoczynać ataki Southampton długim podaniem. Niestety, w tym spotkaniu u jego boku na środku obrony grał Jannik Vestergaard, który przypomniał sobie swoje „najlepsze” mecze za czasów gry w Bundeslidze. To jeden z powodów, dla których klub z południa Anglii znajduje się w strefie spadkowej. Katastrofalny babol, z którego Callum Patterson nie mógł nie skorzystać.
Cardiff 1:0 Southampton, jednak podsumowując, Bednarek nie ma się absolutnie czego wstydzić.
O tej samej porze, tyle że szczebel niżej, na boisko wybiegł Kamil Grosicki. Jego Hull City mierzyło się na wyjeździe z Millwall. Kibice West Hamu, kojarzący film „Hooligans” wiedzą, że stadion tej ekipy to ciężki teren, co piłkarze w dużej mierze zawdzięczają fanatycznym kibicom. W English Breakfast Extra tego tematu w rozmowie z Przemysławem Rudzkim nie ominął Wojciech Szczęsny, który miał okazję grać na The New Den, broniąc barw Brentford. „Grosika” atmosfera stadionu nie przestraszyła ani trochę (może dlatego że trybuny były w większości opustoszałe?), bowiem otworzył on wynik już w 6. minucie spotkania. Polak wykorzystał podanie Jarroda Bowena i uderzeniem w krótki róg zdobył drugą bramkę w sezonie. „Tygrysy” zdołały utrzymać prowadzenie tylko przez kwadrans, gdy strzałem głową wyrównał Lee Gregory.
Po zmianie stron goście podwyższyli prowadzenie za sprawą strzału z daleka Aidena O’Briena, jednak po rzucie rożnym bramkę wyrównującą dla Hull zdobył Markus Henriksen. Grosicki w drugiej połowie spotkania nie wyróżniał się niczym szczególnym, stąd opuścił boisko w 84. minucie spotkania, a wynik nie uległ już zmianie. Millwall 2:2 Hull.
Tak jak pisałem we wstępie, to był bardzo dobry weekend w wykonaniu Polaków za granicą. Ten fakt może, a nawet musi, cieszyć kibiców reprezentacji. Szkoda, że większość wzięła się do roboty już po ostatnim meczu drużyny narodowej w tym roku, a z formą do pierwszego spotkania z Austrią, które będzie dla nas przez jakiś czas największym priorytetem, może być różnie.