Superclasico na Bernabeu zakończone. Znamy zwycięzcę Copa Libertadores
Właśnie zakończył się mecz finałowy Copa Libertadores, w którym River Plate podjęło Boca Juniors. W pogmatwanym jak nigdy finale rozstrzygnęły się losy najważniejszego trofeum w klubowej piłce południowoamerykańskiej.
Na początku jednak cofnijmy się w czasie...
W pierwszym spotkaniu, które odbyło się 11 listopada na La Bombonerze(stadion Boca Juniors, przyp.), padł remis 2:2(BJ: Abila 34', Benedetto 45+'; RP: Pratto35', Izquierdoz(samobój) 61'), co stawiało River Plate w nieco korzystniejszej sytuacji, ale to wszystko przestało mieć znaczenie.
Wiecie dobrze, ileż było dymu i zamieszania z rozegraniem drugiego meczu. Burdy w Buenos Aires i zaatakowany autobus Boca. Przez to wszystko River Plate z winy swoich kibiców nie mogło zagrać meczu na swoim stadionie. Decyzje CONMEBOL były następujące: oba mecze traktowane są jako rozegrane na terenie neutralnym(przez co mecz na Bombonerze kompletnie stracił znaczenie), zmiana terminu, przeniesienie spotkania rewanżowego poza Amerykę Południową i w końcu przygarnięcie bezdomnego Superclasico przez Estadio Santiago Bernabeu, które jeszcze nigdy nie było takie głośne jak dziś.
To wszystko miało wyglądać trochę inaczej. Losy trofeum miały rozstrzygnąć się 2 tygodnie temu w Buenos i miała być to niezapomniana noc dla miasta, Argentyny, a nawet całego kontynentu. Jednak przez latynoski temperament i nienawiść jaką darzą się kibice obu drużyn wszystko się skomplikowało. Ale jak się nie chciało mieć tego, co się lubi, to gra się tysiące kilometrów od własnego stadionu.
Przejdźmy jednak do dzisiejszego meczu.
Pierwsza połowa przebiegała następująco: River Plate posiadało i rozgrywało sobie piłkę rzadko oddając ją rywalom, ale kiedy ci już ją przejęli, to za wszelką cenę starali się stworzyć zagrożenie i oddać strzał. Starania się opłaciły i chwilę przed przerwą, po świetnym podaniu Nahitana Nandeza na wolne pole Benedetto ściął do środka kładąc obrońcę i pokonał bramkarza w sytuacji sam na sam. Kontra wyprowadzona w zabójczym tempie.
Do przerwy 0:1 i radość kibiców Boca Juniors
Po przerwie "gospodarze" postanowili, spróbować taktyki, której celem było strzelanie goli i uznali że częstsze oddawanie strzałów może zmienić się w zdobycz bramkową. Kto by pomyślał? Przez pierwsze 20 minut ich próby nie przynosiły jednak oczekiwanych efektów, jednak chwilę później zawodnicy River Plate rozklepali defensywę Boca w taki sposób, że Lucas Pratto nie mógł tego nie trafić i musiał umieścić piłkę w bramce słabo ustawionego Andrady.
W ostatnich 20 minutach nastąpiła prawdziwa wymiana ciosów. Finał Copa Libertadores w Europie, dwumecz bez goli na wyjeździe, do tego w finale... do naszego gabinetu osobliwości brakowało jeszcze rzutu wolnego w polu karnym. Do takiego podeszli w 80' minucie zawodnicy z La Bombonery, jednak nie zrobili z niego żadnego pożytku, rozegrali go w najgorszy możliwy sposób. Ostatnie minuty były walką, twardą i męską walką, z której nie wyniknęły żadne klarowne sytuacje. Warto wspomnieć o wejściu na boisku Fernando Gago, który reprezentował barwy Realu Madryt do lata 2011 roku. Czas doliczony dobiegł końca, co oznaczało, że czeka nas dogrywka.
Dogrywka, 30 minut zarzynające piłkarzy do zera, zwłaszcza w finałach. Ta rozpoczęła się od mocnego pierdolnięcia. Już w 92. minucie czerwoną kartkę ujrzał Wilmar Barrios, pomocnik Boca. To zawsze sprawia, że przeciwnikowi rozgrywa się łatwiej. Jednak Gago i spółce udało się dotrwać do zmiany stron...
I to by było na tyle. Zaraz po niej piłkę do siatki skierował Quintero i zrobiło się 2:1 dla River, które samo nie chciało ułatwiać sobie zadania i minutę później ich obrońca niemal sam wyrównał stan meczu głową. Na szczęście Armani, znany z ubierania bogatych ludzi występów w reprezentacji Argentyny, był czujny. Wygrywając i mając przewagę liczebną River Plate było niebie. Wystarczyło zachować koncentrację przez ostatnie 10 minut. Boca było na tyle zdesperowane, że Andrada(bramkarz) grał środkowy pomocnik już na 5 minut przed końcem. Żeby ekipie "gości" nie było za łatwo Gago musiał zejść z powodu kontuzji, przez co kończyli w dziewiątkę. Przeciwnicy wykorzystali tę przewagę i Martinez zdobył bramkę pieczętującą zwycięstwo po kontrataku prowadzonym do pustej bramki.
W końcu zabrzmiał końcowy gwizdek, po którym w szał radości wpadła drużyna CLUB ATLETICO RIVER PLATE, świeżo upieczeni zwycięzcy COPA LIBERTADORES 2018.