Oko na Polaka #44 - Wilczek podbił Danię!
Odkąd trafił do duńskiego Broendby, Kamil Wilczek jest kluczowym zawodnikiem i najlepszym strzelcem. Jego szkoleniowiec, Alexander Zorniger konsekwentnie stawia na niego od początku sezonu i Polak rozpoczyna każdy mecz od pierwszej minuty. Ostatnio zgarnął nagrodę dla najlepszego zawodnika klubu w 2018 roku, a wczoraj strzelił kolejnego już gola w lidze duńskiej!
Wróćmy na chwilę do przeszłości, kiedy to jeszcze 30-latek grał na naszych rodzimych boiskach. Jego kariera na dobre rozpoczęła się na Śląsku - w GKS-ie Jastrzębie. Stamtąd powędrował w 2010 roku do Ekstraklasy, do Zagłębia Lubin. Nie spisywał się fenomenalnie, można wręcz powiedzieć, że fatalnie (fatalny to ja jestem, wiem). W 47 występach dla lubińskiego zespołu strzelił jedynie 4 gole i zanotował 3 asysty! Klub chciał się go pozbyć, przez co nie przedłużył z nim kontraktu. Na zasadzie wolnego transferu trafił do Piasta Gliwice. Tam dopiero usłyszała o nim Polska, bo zaczął strzelać na potęgę. W jego ostatnim sezonie na boiskach Ekstraklasy zdołał zdobyć 20 bramek! Zdobył dzięki temu tytuł króla strzelców!
Niestety, zarządowi gliwickiego klubu nie udało się przedłużyć z nim kontraktu i powędrował do Serie A, a konkretnie do Capri. Był to chyba najgorszy ruch dla niego, ponieważ po 4 meczach podziękowano mu i sprzedano za oszałamiającą kwotę 225 milionów euro do Broendby w styczniu 2016 roku. Tam odnalazł swoje miejsce na Ziemi i zaczął strzelać, jak na napastnika przystało. Od 2016 roku jest kluczowym zawodnikiem duńskiego zespołu, a w 2018 roku poprowadził swoją drużynę do zdobycia Pucharu Danii, a w finale dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Dzięki temu, kibice duńskiego klubu zaczęli do niego pałać miłością i odwdzięczyli mu się, głosując na niego w plebiscycie na najlepszego zawodnika Broendby w 2018 roku.
Lepszej nagrody chyba nie mógł sobie wymarzyć, bo wszystko w futbolu obraca się wokół kibiców. To dla nich grają piłkarze i dzięki nim są sławni na całym świecie. Tak jak już wcześniej napisałem, Wilczek jest tam, gdzie będzie mu dobrze. Oby się nie ruszał z tego klubu, bo szczerze, nie wiadomo, czy poradziłby sobie w innym zespole. Niech na spokojnie pogra tam jeszcze dwa lata i wróci do Polski na emeryturkę. Czapki z głów, Panie Kamilu!
Rok kalendarzowy jeszcze się nie skończył, więc 30-latek może jeszcze podwyższyć swój dorobek strzelecki. Jak do tej pory, zdołał w 42 meczach zdobyć 33 gole. Ostatniego z nich dopisał w ten weekend, strzelając na 1:1 w meczu z Vejle Boldklub (1:2). Chyba nie mógł w lepszy sposób podziękować kibicom za przyznanie mu tytułu, o którym wyżej wspomniałem. Bramka może i nie była najpiękniejsza, ale Polak znany jest z tego, że raczej dostawia nogę w odpowiednim momencie. Tacy napastnicy są w piłce nożnej potrzebni.
Oto, co powiedział Wilczek w rozmowie z klubową telewizja parę tygodni temu:
Jako piłkarz rozwinąłem się w Broendby. Przychodziłem tutaj jako doświadczony zawodnik, ale jako niedoświadczony napastnik. Od samego początku mogłem liczyć na pomoc wielu osób i ten czas spędzony w Danii jest dla mnie bardzo dobry.
Przez wiele lat był powoływany przez to do reprezentacji, ponieważ Adam Nawałka bardzo cenił sobie jego usługi. Niestety, swoją postawą w meczach towarzyskich udowodnił byłemu selekcjonerowi kadry, że nie jest w stanie być konkurentem dla Roberta Lewandowskiego i Arkadiusza Milika. Był obecny na zgrupowaniach reprezentacji Polski przez całe eliminacje do mistrzostw świata w 2018 roku. Po ich zakończeniu spadł z rowerka i Adam Nawałka wolał powoływać młodego Dawida Kownackiego. Wraz ze zmianą selekcjonera, jego sytuacja nie uległa zmianie i wciąż nie wrócił do kadry pod wodzą Jerzego Brzęczka. Być może w marcu zobaczymy go na liście powołanych, jeżeli nadal podtrzyma wysoką formę.