Wypowiedzi po meczu Olympiakos - AC Milan
Wczorajsza porażka Milanu odbiła się szerokim echem w piłkarskim świecie. Jest to wydarzenie epokowe, ponieważ taki wielki klub nie powinien kompromitować się w taki sposób. Jest to historyczna rzecz i ogólnie wielki wstyd dla kibiców, którzy musieli następnego dnia iść do szkoły czy pracy i słuchać przytyków znajomych. Sytuacji jeszcze nie poprawiają wypowiedzi osób związanych z klubem.
Zaprzyjaźniony redaktor portalu acmilan24.com - Jakub Balicki - po raz kolejny wykazał się niezawodnością i przetłumaczył wypowiedzi Leonardo, Gennaro Gattuso oraz Matteo Salviniego, które padły po "greckiej tragedii". Tradycyjnie postanowię się do nich odnieść i zapraszam do lektury. A dokładniej weźcie sobie bułki, keczup i musztardę. Rozpoczynamy grilla!
Jesteśmy poza Ligą Europy. W tym meczu było wiele momentów, które nam nie pomagały i były dość kontrowersyjne. Podczas dzisiejszego meczu dało się usłyszeć dziwny hałas, który pojawiał się zawsze wtedy, kiedy byliśmy przy piłce. Nie pozwalało nam to zachować odpowiedniej koncentracji. Według mnie, sędzia powinien zainterweniować w tej sytuacji, ale on tego nie zrobił. Można także przyczepić się sytuacji związanej z rzutem karnym dla Olympiakosu. Zawodnik drużyny przeciwnej padł na murawę, chociaż Abate go nie faulował. Tam nie było żadnego przewinienia. Wspomniane sytuacje okazały się decydujące dla przebiegu tego meczu. Arbiter główny tego spotkania dopuścił się poważnych błędów, które nie powinny mieć miejsca. Trudno być szczęśliwym w takiej sytuacji.
To jest wypowiedź dyrektora technicznego Milanu - Leonardo de Araujo. Cóż... do połowy można się z tym zgodzić. Wczorajsza decyzja sędziego o podyktowaniu rzutu karnego była skandaliczna. Jest to kolejny dowód, że system VAR powinien wjechać do tych rozgrywek na pełnej i bez żadnej dyskusji.
Problem zaczyna się wtedy, gdy myślimy o randze meczu i okolicznościach. Piłkarze Milanu wyszli na boisko ze zbędnym balastem w spodniach, nie potrafili ułożyć składnej akcji i w pełni zasłużyli na tą porażkę. Zabawne jest również to, że Betis zremisował swój mecz z Dudelange i Milan mógł pokusić się o wyjście z pierwszego miejsca. Popatrzmy również na kadry... Olympiakos to drużyna, która nawet nie jest liderem w swojej lidze. To jest trzecia siła ligi greckiej. Z całym szacunkiem, ale "Rossoneri" nie mieli prawa przegrać tego w TAKIM stylu. Można sobie mówić, że sędzia, trudny teren, ogólnie jedna wielka dzicz. Takie rzeczy miały miejsce. Tylko to nie jest powód, żeby przegrać we frajerskim stylu 1:3 i pozbawić się na własne życzenie awansu z grupy. Jeżeli nie wychodzisz z bojowym nastawieniem i chęcią wygranej, to tracisz podwójnie. Szukanie wymówek po takiej porażce jest żałosne i ohydne.
Dużo do powiedzenia po meczu miał również Gennaro Gattuso:
Jesteśmy bardzo rozczarowani. Nie możemy zapomnieć, że reprezentujemy miliony fanów. Przepraszam każdego z nich za to, że nie osiągnęliśmy naszego celu. Mieliśmy to spotkanie w naszych rękach i mogliśmy zmienić oblicze tego meczu. Tak się jednak nie stało. Możemy mówić o kontrowersjach, które miały miejsce podczas tego spotkania, ale to już niczego nie zmieni. Zarówno ja, jak i zawodnicy pokazaliśmy, że kiedy trzeba grać z głową i prowadzić grę, nie jesteśmy w tym dobrzy. Mieliśmy 8 strzałów celnych, które mogliśmy wykorzystać znacznie lepiej. Naszym problemem był fakt, że podczas tego meczu daliśmy się przestraszyć i zaczęliśmy popełniać błędy. Teraz ponosimy tego konsekwencje. Musimy poprawić się w tym zakresie.
Innym naszym problemem było pozwolenie przeciwnikowi wejść w to spotkanie, za co zapłaciliśmy wysoką cenę. Nie możemy sobie pozwolić na coś takiego. Nasze problemy na tym się nie kończą. Nasz problem polega także na doświadczeniu.
Nie będę mówił o dziwnych dźwiękach na stadionie czy o kontrowersyjnym rzucie karnym. Uważam, że mieliśmy pecha, ponieważ rzut karny nie powinien zostać przyznany. Tego wieczoru to oni byli lepsi od nas, ponieważ wykorzystali nasze błędy i zamienili je na bramki.
Musimy grać jakbyśmy mieli jad w naszych żyłach. Calhanoglu i Castillejo grali z małym przekonaniem w swoje umiejętności. Nie zamierzamy sobie szukać żadnych wymówek. Musimy podnieść nasze głowy i wziąć odpowiedzialność za to, co się stało.
Staram się analizować każde spotkanie. Sędzia popełnił kilka błędów w tym meczu, ale to nie musi być nasza wymówka. Musimy przeanalizować, dlaczego nie wygraliśmy tego meczu. Weszliśmy w to spotkanie jak w masło, ale ostatecznie brakowało nam przekonania odnośnie tego, co robimy na boisku. Nie potrafimy zranić naszych przeciwników, co najwyżej umiemy go połaskotać. Mogliśmy natychmiast zamknąć to spotkanie i mieć tylko trudności w sytuacjach 100%. Zawsze cierpimy z tego powodu na boisku. Nie zasłużyliśmy na to, aby wyjść z grupy. Jesteśmy z silniejszym zespołem niż ten Olympiakos, ale nie udało nam się tego udowodnić na boisku.
Rino - jak to ma w zwyczaju - nie narzeka na okoliczności porażki, jest smutny, bla bla bla. Słucham tego już kolejny miesiąc i najwyższy czas wybuchnąć. Będzie ostro.
KURWA, RINO! Mam dosyć tego samego pierdolenia tydzień w tydzień. To zaczyna przypominać późnego Montellę. Takie słowa brzmią pięknie, ale na miłość boską! Czas zamienić je w czyny! Ja rozumiem, że jest sporo kontuzji. Ja rozumiem, że jest krótka ławka w zespole. Tylko to nie jest usprawiedliwienie dla żenującej porażki w Grecji. Przecież ten kraj zapisał się złotymi zgłoskami w historii tego klubu. W Atenach Milan wygrywał Ligę Mistrzów w 1994 i 2007 roku! Teraz Hellada będzie się kibicom kojarzyła z grecką tragedią, której głównymi aktorami byli piłkarze.
I w tym momencie kończy się taryfa ulgowa dla Hakana Calhanoglu. Facet od samego początku sezonu odstawia pierwszorzędny sabotaż. I to, że on gra, jest również winą Gattuso, który chce go na siłę odblokować i tym samym szkodzi reszcie drużyny. Zmiana Cutrone w takim momencie meczu była również samobójstwem. Chyba czas podejrzewać piłkarzy Milanu, którzy są bez formy o kontakty z Nikolą Kaliniciem.
Pewnie on wysłał zawodnikom kompromitujące materiały z Gattuso w roli głównej, których używał rok temu jako karty przetargowej do gry w podstawie. Uprzedzam wszystkich, że ostatnie dwa zdania są w tonie żartobliwym. Nie chciałem tego pisać, ale wiem, że ludzie mają problem z czytaniem ze zrozumieniem i łapaniem sarkazmu.
Wiele nie musiał mówić jeden z najwyżej postawionych kibiców Milanu. Mowa tutaj o Matteo Salvinim. Ten szanowny pan piastuje urzędy ministra spraw wewnętrznych i wicepremiera Włoch. Przy okazji deklaruje się jasno jako wielki kibic Milanu i często zabiera głos w sprawie postawy drużyny. Często jest tak, że wali w ten klub jak Quasimodo w dzwon w katedrze Notre Dame. Nie ma co się facetowi dziwić, ponieważ zależy mu pewnie tak samo jak każdemu kibicowi Milanu. Tym razem był bardzo stonowany w swojej wypowiedzi:
Pozwólcie, że nie będę się wypowiadał jako fan, ale jako minister... Co za wstyd...
Nic dodać, nic ująć, Panie Ministrze. Mi też jest wstyd, tak jak każdemu kibicowi. Teraz musicie mi wybaczyć, ale udaję się do jaskini i prędko z niej nie wyjdę. Mam nadzieję, że mięso z grilla bardzo Wam smakowało. Obyśmy nie musieli się już w tym sezonie spotykać w takich okolicznościach.