Oko na Polaka #45 - sąd nad Krychowiakiem w szczególną rocznicę
Był sobie taki mecz, zgrupowanie reprezentacji Polski w składzie ligowym. Moment, kiedy można było przetestować młodych i zdolnych. 14 grudnia 2008 roku, 10 lat temu graliśmy w Turcji mecz z Serbią, w którym w kadrze zadebiutował Grzegorz Krychowiak. Po tych dziesięciu latach trwa ożywcza dyskusja na temat jego przydatności w kadrze, dokładnego sprecyzowania, do czego się nadaje, jego wad, jego zalet… kiedy wreszcie przeżywa on naprawdę niezłe chwile w Lokomotiwie Moskwa. Zajrzyjmy do niego w serii „Oko na Polaka” w idealnym momencie – po rozpoczęciu przerwy zimowej w lidze rosyjskiej!
Najpierw krótkie przypomnienie tamtego spotkania:
(źródło: 90minut.pl)
Krychowiak wchodzi za Antoniego Łukasiewicza, dziś jedną z ważniejszych person w Arce Gdynia, klubie, który akurat w sercu Grzegorza jest zakorzeniony (wspomnienia z gry w Trójmieście podczas kariery juniorskiej).
Składy też powalają – dzisiejsze gwiazdy Dusan Tadić i Nemanja Matić (jego debiut), a także inni - Darko Lazović, Danijel Aleksić (były piłkarz Lechii Gdańsk), zaś u nas Rafał Boguski, Sebastianowie Przyrowski i Tyrala, a także inny debiutant, Jakub Rzeźniczak (to było jego pierwsze z dziewięciu spotkań w narodowej reprezentacji).
O Krychowiaka jednak pytamy i o to, jak się to zmieniło. Trzeba powiedzieć, że dosyć szybko. Od juniora w Bordeaux, gościa wypożyczanego do Nantes i Reims, piłkarza tego drugiego klubu, aż w końcu do wpadnięcia w oko Monchiemu. Nikt nie ukrywa, że peak „GK7” (ale to brzmi kukurydzianie) przypadł na sezon 2014/2015. O słabszej nieco formie można było mówić w Sevilli wiosną 2016 roku, ale wszystko przykryły ostatnie sukcesy klubu, który wówczas prowadził Unai Emery. Kłopoty oczywiście miały też miejsce w PSG, gdzie Krychowiak zupełnie nie pasował stylem gry. O swoich kłopotach w Paryżu opowiadał m.in. Pawłowi Wilkowiczowi:
W Sevilli zostać nie mógł, bo tam był już inny szef, Jorge Sampaoli. Odejście do West Bromwich Albion wydawało się logiczne, ale wypożyczenie miało miejsce za późno, niemalże pod koniec sierpnia. Został tam również raczej zbyt długo – co prawda wykręcił prawie 2000 minut, ale ciężko stwierdzić, że już za kadencji Alana Pardew grał tak dobrze jak na początku u Tony’ego Pulisa. WBA spadło z ligi, a Krychowiak – jako najdroższy zawodnik w utrzymaniu – popadł w niełaskę. Wrócił do Paryża i tym razem odrobił lekcje. Udał się do Lokomotiwu. Ten ruch i stwierdzenia „za i przeciw” omawiane były TUTAJ.
Jedną z osób, którą pytałem o zdanie w lipcu, był współpracownik Weszło FM, autor bloga „Piłką przez okno na Wschód”, Łukasz Bobruk:
Pisałem w lipcu, że wypożyczenie Krychowiaka do Lokomotiwu będzie dobrym ruchem. Mistrz Rosji, pewne występy w Champions League, inne środowisko - uważałem, że kolejowy klub ze stolicy Rosji będzie dla niego świetnym miejscem na odbudowanie formy.
Teraz jestem pozytywnie zaskoczony jego postawą w rundzie jesiennej. Nie spodziewałem się, że Krychowiak będzie spisywał się aż tak dobrze. A tu proszę: 24 mecze we wszystkich rozgrywkach (więcej niż przez cały pobyt w PSG), gol i 4 asysty. Od razu stał się kluczowym zawodnikiem w układance Jurija Siomina. Nie zagrał jedynie w dwóch spotkaniach ligowych (w premierowej kolejce z Ufą i w 8. serii z Zenitem, kiedy pauzował za kartki), a w reszcie meczów Premier Ligi wystąpił od początku do końca. Ma na koncie także pełne 6 występów w fazie grupowej Ligi Mistrzów.
W Pucharze Rosji na spotkanie 1/8 finału z Jenisejem wyszedł jako kapitan drużyny (w tym samym meczu, wygranym 4:1 przez Kolejarzy dostał wątpliwą czerwień w 71. minucie, która została potem anulowana), co potwierdza jego silną pozycję w Lokomotiwie. Grywa głównie jako defensywny pomocnik, choć czasem wystawiany był także na środku obrony a nawet jako ofensywny pomocnik. Niezależnie od boiskowej pozycji, Krychowiak w niemal każdym spotkaniu stara się grać ofensywnie i włączać do akcji drużyny. Na razie zdobył jedną bramkę ale był kilka razy bliski strzelenia kolejnych. Myślę, że coś wpadnie wiosną.
Momentami, oglądając mecze Loko odnosiłem wrażenie, że wraca stary dobry Krychowiak z czasów gry w Sevilli. Grzegorz szybko zdobył sympatię kibiców, niedawno został wybrany najlepszym piłkarzem listopada w Lokomotiwie. Cieszę się, że w czasach, gdy różnie bywa z sympatiami polsko-rosyjskimi, mamy Polaków, których Rosjanie doceniają. Jednym z nich jest właśnie "Krycha", z którego dyspozycji w Lokomotiwie może w końcu skorzysta także nasza reprezentacja, która potrzebuje znakomitego defensywnego pomocnika na wysokim poziomie. Szkoda tylko, że tak dobre występy najdrożej wycenianego przez Transfermarkt zawodnika obecnego mistrza Rosji (18 milionów euro) nie przełożyły się bardziej na wyniki w Lidze Mistrzów, gdzie Kolejarze zajęli ostatnią pozycję w grupie, przegrywając 5 z sześciu spotkań.
Dobrze znacie nasze obserwacje dotyczące gry Krychowiaka i obiekcje, jaki każdy ma do tego człowieka. Potrzeba było dostrzec czasem jego brak w kadrze lub nieco słabszą dyspozycję, która była spowodowana brakiem gry w klubie – wtedy coś w naszym środku pola przestawało działać. Różne padają ostatnio pomysły. Właśnie przy grze w Lokomotiwie zaczął znów być próbowany wariant, o którym już parę dobrych lat temu mówił Andrzej Iwan – Krychowiak na środku obrony. Swoje obawy niektórzy wysuwali także, kiedy słyszeliśmy ideę Krychowiaka grającego dalej od swojej bramki. Znacie przecież Kasię Lewandowską, która śledzi mocno ligę rosyjską - w niej się wyspecjalizowała na tyle, że traktujemy ją już jako pasjonatkę i ekspertkę. Zauważyła właśnie często w swoich wpisach, iż trener Jurij Siomin stawia właśnie na naszego zawodnika, a wystawia go niejako na pozycji numer 10.
Z kolei, gdy zapytamy o miejsce, w którym najchętniej widziany byłby Krychowiak przez Tomasza Ćwiąkałę, to dowiemy się, że zawsze będzie to pozycja numer 6, ale nawet na niej będzie nieraz widoczne to, jak uzależniony od regularnej gry jest to zawodnik. Tomek podkreślał też często to, jak długo zajmuje zawodnikowi rosyjskiego klubu podejmowanie decyzji, które w zawodowej piłce trzeba błyskawicznie egzekwować. „Wystarczą 3-4 sekundy i cały stadion już wie, jak piłkę zagra Krychowiak”.
Przydatność „Krychy” w formie jest niezbędna – to on tworzy kręgosłup w postaci bramkarza (Fabiański/Szczęsny – jeden ptaszek) – Glik – Krychowiak – Lewandowski.
Kolejny nasz specjalista od ligi rosyjskiej, Karol Bochenek, zauważa inne aspekty związane z występami Polaka. Jest też trochę mniej pozytywny w swych osądach aniżeli kolega Bobruk:
Krychowiak ma za sobą dość dziwną rundę. Wejście do Lokomotiwu zaliczył naprawdę mocne - w meczu z Kryljami Sowietow Samara, raptem trzecim w barwach mistrza Rosji, strzelił bramkę na wagę 3 punktów, a w kolejnych - z Anży, Krasnodarem i Dynamem Moskwa - zapisał na swoim koncie po jednej asyście. W tym okresie, choć Lokomotiw ogólnie grał słabo, słusznie zbierał pochwały i potwierdzał, że w Premier Lidze jest w stanie błyszczeć.
Słabszy czas zaczął się po wspomnianym już spotkaniu z Dynamem, w których reprezentant Polski do asysty dołożył czerwoną kartkę, która była konsekwencją dwóch żółtych. Koło nosa przeszedł mu wówczas prestiżowy mecz z Zenitem - jedyny w tej rundzie, w którym nie wyszedł na boisko od pierwszej minuty. Powrót po przymusowej pauzie przyniósł nieco słabsza formę, w ustabilizowaniu której na pewno nie pomagało rzucanie po pozycjach. Krychowiak jesień spędził głównie na pozycji numer 8, ale zdarzało się i tak, że pi kilku meczach, w których trener Siomin wystawiał go na kierownicy, w następnych grał jako... środkowy obrońca.
Tego typu roszady wynikały głównie z problemów kadrowych Loko, a Polak z roli zapchajdziury wywiązał się w najlepszym wypadku średnio. Gdy jednak mógł grać w środku pola pomiędzy defensywnie usposobionym Igorem Denisowem, a którymś z ofensywnych pomocników Loko, to naprawdę mógł się podobać. Rosyjscy eksperci zwracali wprawdzie uwagę, że "Krycha" dysponuje słabym strzałem i zdarzają mu się błędy technicznie, ale ogólna ocena jego poczynań była wysoka.
Sports.ru, największy rosyjski portal sportowy, umieścił go nawet w rezerwowej jedenastce jesieni Premier Ligi. Pozytywne nastawienie do Krychowiaka i wysoka ocena formy, która prezentuje w Loko z pewnością może cieszyć, ale mimo wszystko nie powinniśmy raczej popadać w wielki optymizm. Krychowiak w Rosji błyszczy głównie ze względu na przeciętność tamtejszych rozgrywek. Liga Mistrzów, gdzie Lokomotiw trafił przecież do wyjątkowo słabej grupy, doskonale zilustrowała jak wiele brakuje mu do dyspozycji, którą imponował kilka lat temu.
Każdy podkreślał, jak ważny jest to transfer – Krychowiak dostał nawet przecież numer 7 na koszulce, co jest zawsze nie lada zaszczytem. Jak zauważa Arkadiusz Stolarek z Widzew TV, współkomentator meczów Pucharu Rosji w nSport+, Krychowiak był chyba najważniejszym, letnim transferem z punktu widzenia marketingowego dla całej Rosyjskiej Premier Ligi. Jak podkreśla, później doszli co prawda Benedikt Hoewedes i Claudio Marchisio, ale ten główny splendor przypadł Polakowi. Rosyjskie media pisząc o nim, zdawały się nie zauważać, jakie problemy z grą miał w Paryżu, a również o okresie w WBA mówiono bardziej na zasadzie „przychodzi do nas zawodnik z Premier League”, niż „przychodzi do Rosji odbudować się”.
Dochodziło do sytuacji, w których mocno pompowano grę Krychowiaka w mediach, nawet gdy w rzeczywistości nie było za co aż tak bardzo go chwalić, bo po prostu grał na ligowym poziomie. Na pewno miał dobre wejście do Premier Ligi. W pierwszych meczach był wyróżniającą się postacią, rozrzucał grę do skrzydeł i uruchamiał ataki dokładnymi crossami (piękna asysta przy golu Smołowa w meczy z Anży), zagrywał odważne piłki przecinające linie przeciwników, zaliczał asysty. Do tego wszystkiego doszło duże zaangażowanie w grę ofensywną. Tytuł najlepszego zawodnika zespołu w sierpniu odzwierciedla ówczesną rolę Polaka w Loko.
Jeśli chodzi o pozycję, to Krychowiak zaczynał jako defensywny pomocnik obok Igora Denisowa, kapitana zespołu. Z każdym meczem widać jednak było, że Polak nie ma za wszelką cenę ganiać po własnej połowie za rywalem, a może tę „przyjemność” zrzucić na innych (głównie Denisowa). Nie widzieliśmy w związku z tym dynamicznych powrotów i ratowania skóry obrońcom. Za to do przodu? Zawsze chętnie. Krychowiak zaczął ustawiać się tam, gdzie normalnie widzielibyśmy zawodnika na pozycji nr 10, a bywało i tak, że grał tuż obok jedynego napastnika. Jedno jest pewne – Grzegorz dostał dużo swobody od trenera Sjomina w poruszaniu się po boisku. A z tej swobody korzystał głównie właśnie w grze do przodu, z czego wynikało również mniejsze zaangażowanie w jego grę w obronie.
Zwieńczeniem tej wędrówki Krychowiaka po całym boisku w środkowej strefie, były pojedyncze mecze rozegrane przez niego na pozycji środkowego obrońcy. Nie były to jednak występy, na których moglibyśmy zacząć budować narrację, o wykorzystaniu zawodnika Loko w kadrze Polski na tej pozycji, w najbliższej przyszłości. Problemy z ustawieniem w płaszczyźnie całego bloku obrony i łamanie linii, to chyba największa obecnie bolączka Krychowiaka na tej pozycji. Najbardziej widać to było w meczu z Porto i Arsenałem Tuła, w którym zagrał 45 minut na środku obrony i nasłuchał się sporo od Hoewedesa i Kwerkwelii, naprawiających kilka razy w ostatniej chwili błędy Polaka. Widział to również trener Sjomin, przesuwając Polaka na 2. połowę do środka pomocy, co zakończyło się asystą Grzegorza i zupełnie inną(lepszą) grą w jego wykonaniu. Za to najlepiej w roli stopera wypadł w meczu Pucharu Rosji z ostatnim w tabeli Jenisejem Krasnojarsk i myślę, że to też o czymś świadczy.
Środkowa część sezonu w wykonaniu Krychowiaka była dużo słabsza. Grał przeciętnie lub słabo. Zbiegło się to zresztą ze słabą grą w kadrze we wrześniu i październiku. Znów wiedzieliśmy człapiącego zawodnika, grającego piłkę do najbliższego kolegi z zespołu oraz często kryjącego i atakującego na alibi (najlepszy przykład, to jego postawa przy golu na 1:0 w Stambule dla Galatasaray - to obrazuje ten problem, o którym piszę).
Oglądamy zatem – od 0:20 do 0:50:
Stolarek kontynuuje jednak:
Niemniej, końcówka sezonu to powrót do naprawdę dobrej dyspozycji, co zaowocowało przyznaniem mu po raz drugi tytułu najlepszego gracza Łokomotiwu, tym razem w listopadzie i to jak najbardziej zasłużenie.
Forma Krychowiaka w Moskwie to sinusoida, która najwyższą wartość utrzymywała na początku i na końcu rundy. W lidze potrafił być zawodnikiem realnie wpływającym na grę zespołu i przyczynił się do wielu zwycięstw Łokomotiwu, ale tego pozytywnego wpływu zabrakło w Lidze Mistrzów, co widać było również w ostatnim meczu grupowym w Gelsenkirchen.
Każdy z nas pragnąłby, żeby podtrzymał on swoją dyspozycję z listopada, za który został ostatnio nagrodzony wyróżnieniem – „Piłkarz Miesiąca Listopada 2018 Roku” nazywał się właśnie w ekipie „Loko” Grzegorz Krychowiak. Szczęśliwie, możemy podkreślić, że całą rundę o naszym defensywnym pomocniku było jednak głośno. Maciej Rybus, nasz kolejny reprezentant, wielki Polak Rodak, który jest naszym jedynym dobrym lewym obrońcą, leczył przecież kontuzję.
A poza tym, podkreślmy inny highlight „Krychy” – te pięć języków obcych na poziomie komunikatywnym – jak na piłkarza, całkiem przyjemna sprawa: