Zarząd zablokował transfer, do którego dążył Mourinho
Nie wiem jak Wy, ale ja nie przypominam sobie drugiego takiego zwolnienia, które generowałyby nagle tyle informacji. Większość menedżerów jest zwalniana i koniec. Klub życzy im wszystkiego najlepszego w dalszej pracy, oni grzecznie dziękują, a jak są źli to nie mówią nic. Większość piłkarzy też milczy, nawet jeśli cieszą się z jego odejścia. Czasem coś wyjdzie na jaw, co dany menedżer chciał zataić, ale przeważnie nie jest to nic ważnego. Kompletnie inaczej jest za to w przypadku zwolnienia Jose Mourinho. Wpływa coraz więcej ciekawych informacji, które nie wszystkim mogą się spodobać.
Co tym razem? Przecież wyszła już na jaw samowolka Eda Woodwarda, który próbował własnoręcznie sprowadzić Douglasa Costę, choć Jose Mourinho miał o niczym nie wiedzieć. Dowiedzieliśmy się też o idiotycznym zachowaniu Paula Pogby, które tylko utwierdziło nas w przekonaniu, że konflikt między nim a Portugalczykiem był dużo ostrzejszy niż nam wszystkim się wydawało. Wychodzi tyle rzeczy, że nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś napisał, że pizza w Fergusona rzucił kiedyś właśnie Mourinho, a nie Fabregas. Akurat nowa wiadomość nie dotyczy Arsenalu, ale związana jest z innym gorzkim na Old Trafford tematem, bo środkowym obrońcą.
"ESPN" podaje, że Manchester United faktycznie starał się latem o Jerome'a Boatenga. Mało tego, była to kandydatura, którą popierał sam Jose Mourinho i chętnie widziałby go w trykocie Czerwonych Diabłów. Ed Woodward miał jednak zablokować ten transfer, twierdząc, że Bayern Monachium życzy sobie zbyt duże pieniądze za gościa, który jest bardzo kontuzjogenny. Bardzo racjonalne myślenie, jak na kogoś kto dwa lata wcześniej sprowadzał porcelanowego Erica Bailly'ego i nie miał nic przeciwko jego łamliwości.
Prawdopodobnie ta sprawa była początkiem konfliktu między Mourinho a Woodwardem, a jeśli nie, to z pewnością go zaostrzyła. Wszyscy nalegali na sprowadzenie klasowego środkowego obrońcy, Mourinho wybrał odpowiedniego, Bayern był skłonny go sprzedać, bo otwarcie to przyznał, ale mimo to do transferu nie doszło. Czerwone Diabły były wtedy w takiej sytuacji, że potrzebowały kogokolwiek za każdą cenę, a Niemiec i tak wydawał się bardzo korzystną oraz solidną ofertą. Niesprowadzenie go okazało się strzałem w kolano, choć trochę żałuję, że nie strzałem w głowę w wykonaniu Woodwarda.