Sympatyczny Antoni na dłużej w Manchesterze (akt.)
Zdecydowanie jest to rzecz, którą fani Manchesteru United chcieliby przeczytać. Nie jest to co prawda oficjalna wiadomość, ale jeden z ulubieńców publiczności na Old Trafford, Anthony Martial jest blisko pozostania w zespole „Czerwonych Diabłów”. Poniżej możecie przeczytać, dlaczego fani United powinni wychylić choć jedną lampkę szampana z tego powodu.
Mamy styczeń 2019 roku. Jeszcze miesiąc temu każdy był zszokowany (choć było też drugie skrzydło – tych przyzwyczajonych do tego dramatu dla oczu) tym, na jakie dno opadł Manchester United pod względem stylu gry. Jose Mourinho pozostał sam w konflikcie z kilkoma piłkarzami, do których należał na pewnym etapie swojej pracy także Anthony Martial. Był już nawet Francuz bliski opuszczenia klubu z Old Trafford – Juventus tylko czekał na jakikolwiek sygnał.
Tymczasem jednak wszystko się odwróciło przeciw Portugalczykowi. Jego już w Manchesterze nie ma, a Martial pozostanie. Według informacji usłyszanych w programie „Telefoot”, skrzydłowy reprezentacji Francji oraz MU przedłuży swój kontrakt z klubem do 2024 roku. Jego ogłoszenie spodziewane jest w nadchodzącym tygodniu.
Pamiętam ten moment, gdy 23-letni zawodnik wbił na murawę Old Trafford jako zmiennik w meczu z Liverpoolem. Pamiętam tego gola na 3:1 z Liverpoolem - jego drybling przyprawił o zawrót głowy Martina Skrtela, a wykończenie przypominało idealnie to, co robił Thierry Henry. Od tamtego momentu nikt nie strzelił dla Manchesteru United więcej goli niż Anthony Martial (45 trafień). 11 razy jego gole decydowały o zwycięstwach w meczach.
Z jednej strony to dowód na to, jak często zmienia się członków kadry MU. To także dowód na to, jak apatyczni w porównaniu z czasami Cole’a, Yorke’a, Sheringhama i Solskjaera są napastnicy United. Zlatan miał jeden świetny sezon, ale szybko się zmył (oraz miał problemy zdrowotne). Lukaku nie spełnia nadziei, a w dodatku jest belgijskiego obywatela jakieś 10 kg więcej. A Martial? On jest skrzydłowym i w każdym momencie to jego grę i jego liczby ogląda się inaczej, z większym szacunkiem.
Niedawno mieliśmy w redakcji dyskusję, gdzie zapytałem, kto jest lepszy, kto ma większy talent, większy potencjał – Kingsley Coman czy Anthony Martial? Ku mojemu zdziwieniu, jednogłośnie (ja nie głosowałem) wygrał Martial. Nie głosowali kibice United, tylko postronni obserwatorzy sytuacji na Old Trafford. Miarą sukcesu jest to, jak cenią cię przeciwnicy.
Dlatego przedłużenie kontraktu akurat z Anthonym Martialem (zważywszy na to, jak bardzo Mourinho był skłonny się go pozbyć) uważać należy za szczegół, ale cholernie ważny szczegół.
A na koniec małe wtrącenie:
Dziś w Manchesterze obchodzona jest dość smutna rocznica – 25 lat temu zmarł legendarny trener United, sir Matt Busby, twórca słynnych „Busby Babies”, zespołu, który w 1958 roku miał szansę na zostanie najlepszą drużyną Europy. Wszystko przerwała katastrofa lotnicza w Monachium, w której zginęło 8 piłkarzy tej ekipy. Odbudowa zajęła United 10 lat. Był to jeden z dowodów na to, jak sukces rodzi się w tym klubie w bólach.
Wielu trzeba przypominać o tym zawsze. Dlaczego do tego nawiązuję? Bo pokazuję, że nawet z takich rzeczy jak dłuższy kontrakt dla Martiala trzeba się cieszyć. On zawsze był ważną częścią tego zespołu i oby pozostał nią jeszcze dłużej. Bo zachowując takich graczy, United nadal pokaże, że chce się liczyć. Nie jest panną, która rozbierze się za byle co. To jest ktoś niczym kobieta, która się ceni. Na takich piłkarzach buduje się fundament pod sukcesy.
Aktualizacja z 31 stycznia: trochę na to czekaliśmy, ale jest. Oficjalnie ogłoszono dziś przedłużenie kontraktu z Anthonym Martialem. United może być z siebie dumne.