Arsenal odpada z kolejnego pucharu! - po meczu Arsenal vs Manchester United
Kilkanaście minut temu na Emirates Stadium zakończyło się spotkanie Arsenalu z Manchesterem United. Było ono rozgrywane w ramach 4. rundy Pucharu Anglii. Jak przebiegało, co się wydarzyło, czy były emocje? Cóż – po te i więcej informacji zapraszam dalej.
Składy:
Arsenal (1-4-2-3-1): Petr Cech - Ainsley Maitland-Niles, Laurent Kościelny (C) (64' Matteo Guendouzi), Sokratis Papasthatopoulos (21' Shkodran Mustafi), Sead Kolasinac - Lucas Torreira, Granit Xhaka - Pierre-Emerick Aubameyang, Aaron Ramsey, Alex Iwobi (64' Mesut Özil) - Alexandre Lacazette
Manchester United (1-4-2-3-1): Sergio Romero - Ashley Young (C), Victor Lindelöf, Eric Bailly, Luke Shaw - Nemanja Matić, Ander Herrera - Jesse Lingard (88' Phil Jones), Paul Pogba, Alexis Sanchez (72' Anthony Martial) - Romelu Lukaku (72' Marcus Rashford)
Od początku meczu Arsenal chciał za wszelką cenę udowodnić, kto tu jest lepszy – kontrolował grę, stwarzał okazje i zepchnął podopiecznych Solskjaera do defensywy. Koniec końców nic jednak nie wskórał. Po 10. minucie do głosu doszedł Manchester United – również zero konkretów (no, może poza jedną okazją zmarnowaną przez źle ustawionego Lukaku)
W 21. minucie z powodu kontuzji kolana boisko opuścić musiał Sokratis Papasthatopoulos. Grek nabawił się urazu przez absolutny przypadek przy okazji starcia z Jessem Lingardem. Byłego zawodnika Borussii na placu gry zastąpił Shkodran Mustafi.
9 minut później składną akcję przed polem karnym Arsenalu przeprowadzili piłkarze United. Świetnym no-look-passem, mijającym całą (dość dziurawą) defensywę „Kanonierów”, popisał się Romelu Lukaku. Do piłki dopadł Alexis Sanchez, po czym minął Petra Cecha i ładną podcinką otworzył wynik spotkania.
Już po chwili „The Gunners” przyjęli drugiego szybkiego gonga od „Czerwonych Diabłów” . Super kontra, kapitalne podanie na skrzydło do Lukaku, a ten notuje drugą asystę wykładając piłkę jak na złotej tacy Lingardowi. Anglik dopełnił tylko formalności – 2:0.
Pod koniec pierwszej połowy Arsenal przypomniał sobie, że jednak potrafi grać w piłkę – najpierw za sprawą Aubameyanga strzelił bramkę kontaktową, a następnie próbował wyrównać. Nie udało im się to jednak, bo za każdym razem czegoś brakowało – a to ostatniego podania, a to wykończenia.
Druga połowa to kontynuacja tego, co działo się w końcówce pierwszej – dominacja Arsenalu, której jednak podopieczni Unaia Emery’ego nie potrafili udokumentować. Mogli wyrównać już chwilę po gwizdku rozpoczynającym drugą połowę, ale uderzenie głową Ramseya świetnie obronił Sergio Romero.
W 64. minucie doszło do podwójnej zmiany – słabo dysponowanego Alexa Iwobiego zastąpił Mesut Ozil (jak się później okazało jeszcze słabiej dysponowany), a Kościelnego, który dostał potężny cios butem od Romelu Lukaku (zaznaczmy, że Belg nie chciał zrobić krzywdy Francuzowi) i zapewne niedługo dowiemy się, czy nie doznał złamania szczęki lub żuchwy.
Arsenal atakował, próbował – wszystko na nic. Zawsze czegoś brakowało. Cóż, czego nie zrobili „Kanonierzy” – zrobił Manchester. Konkretnie Anthony Martial, który dobił do pustej bramki strzał Pogby obroniony przez Petra Cecha. Później były jakieś przepychanki, Arsenal również coś tam pchał, ale ostatecznie sam został wypchnięty – za burtę Pucharu Anglii.