Kolejne marzenia Tottenhamu o transferze
Niby powinienem mieć już dość żartów o tym, że Tottenham nie robi żadnych transferów, bo w końcu każdy dowcip można zarżnąć. Wszystko przestaje śmieszyć, jeśli jest eksploatowane zbyt często, a z "Kogutów" nabijamy się przecież non stop. Wydaje mi się jednak, że przypadek Tottenhamu to ten wyjątek, który potwierdza regułę, bo nigdy chyba nie przestanie mnie bawić. No chyba, że Londyńczycy wreszcie kogoś kupią, a to wciąż bardziej fikcja niż rzeczywistość, aczkolwiek "Koguty" usilnie będą dążyły do tego, by latem wreszcie ją ziścić i utrzeć nam wszystkim nosy.
Tottenham liczy bowiem, że po ukończeniu stadionu, który do wstępnego użytku ma zostać już oddany w marcu, ale całkowicie zrobiony będzie dopiero pod koniec sezonu, wreszcie pojawią się fundusze na transfery. Na razie budżet jest bowiem w całości wykorzystywany na budowę obiektu. Latem na pewno nie pojawią się gigantyczne pieniądze, z uwagi na to, że ich ogrom został włożony w stadion, ale przynajmniej będzie cokolwiek, czym da się negocjować. Porażkami w krajowych pucharach nie da się bowiem za nic zapłacić, choć Londyńczycy na pewno bardzo by sobie tego życzyli.
Pieniądze dopiero się pojawią, ale pomysły na wzmocnienia już są. Co chwilę słyszymy o kolejnym piłkarzu, który rzekomo miałby dołączyć do Tottenhamu. Nie są to wielkie nazwiska, bo "Koguty" mają świadomość, że nie będą w stanie sobie na nie pozwolić, ale niektóre są całkiem interesujące. Do tej grupy spokojnie można zaliczyć tę godność, którą od dziś łączy się właśnie z tym klubem. Według "ESPN" Tottenham ma być poważnie zainteresowany sprowadzeniem Carlosa Solera. Proszę nie mylić tego chłopaka z dużo bardziej popularnym u nas w kraju Alvaro, bo "Koguty" wcale jeszcze tak nie upały na głowę, by zasilać się piosenkarzem. Hiszpan jest przecież utalentowanym skrzydłowym, który potrafi grać też w środku. Rzekomo Londyńczycy są w stanie zapłacić za niego 30 milionów funtów. To dość sprawiedliwa cena i Valencia spokojnie powinna się na to zgodzić, o ile oczywiście te pieniądze przestaną być fikcyjne, bo na razie są.