Batshuayi na celowniku klubów Premier League
Osoba Michy Batshuayia jest w ostatnich okienkach jedną z najbardziej rozchwytywanych. Z pewnością może to być dziwne, gdyż reprezentant Belgii nie jest nie wiadomo jaką gwiazdą i jedynym udanym sezonem w ostatnich latach był ten w Borussii Dortmund. Przeszedł tam równo rok temu, pobył pół roku i przypomniał sobie, jak się strzela do bramki rywali - niczym w czasach Marsylii. Niestety trwało tylko moment i po przenosinach do Valencii 25-latek znów stał się Batshuayiem, jakiego pamięta większość, czyli tego nieskutecznego. W obecnym sezonie rozegrał dla „Nietoperzy” 23 spotkania, w których zdobył zaledwie 3 bramki.
Pomimo bardzo słabej formy zainteresowane usługami reprezentanta Belgii są kolejne kluby. W ostatnich tygodniach 25-latek znajdował się na liście życzeń klubów z Hiszpanii, Włoch, Francji, a nawet Portugalii. Tym razem chrapkę na Batshuayia mają zespoły z Premier League. Gotowe na pozyskanie Belga są Everton oraz West Ham. Sprawę ewentualnych przenosin 25-latka, do któregoś z tych klubów utrudnia jednak kwota, jakiej oczekuje za swojego zawodnika Chelsea. Jak podaje „The Guardian”, oscyluje ona w granicach 35 mln euro, co powinno zniechęcić zarówno Everton, jak i West Ham.
Tym samym oba zespoły będą musiały szukać dalej, gdyż klasowy napastnik jest niezbędny. W Evertonie rolę tę próbują odgrywać Dominic Calvert-Lewin oraz Cenk Tosun. "Próbują" - to chyba najlepsze słowo, jakie można użyć w tym przypadku. Wyżej wspomniana dwójka zdobyła w tym sezonie zaledwie 8 bramek. Dla przykładu - sam Brazylijczyk Richarlison występujący na skrzydle ma w tym sezonie już 10 trafień na koncie. Znacznie lepiej wygląda to w West Hamie, w którym za strzelanie bramek wziął się Marko Arnautovic. Reprezentant Austrii w tym sezonie trafiał do siatki rywali 8-krotnie, co jest niezłym wynikiem. Nie zmienia to jednak faktu, że oba kluby wciąż będą szukać klasowego napastnika, gdyż bez niego będzie naprawdę ciężko.