Derby, derbiki i inne smakołyki - zapowiedź 29. kolejki Premier League
Ach, jak miło zasiąść do pisania zapowiedzi mojej ukochanej ligi po dłuższym czasie! Witam Was bardzo serdecznie, dziś z racji odrobiny wolnego czasu. Trafił mi się dość smakowity kąsek, bowiem w tej serii gier czekają nas dwa emocjonujące pojedynki derbowe. Na Wembley Tottenham podejmie zespół „Kanonierów”, a na Goodison Park, by zmierzyć się z Evertonem, pojedzie lider tabeli. O tych, a także o innych spotkaniach przeczytacie poniżej. Zapraszam!
Tottenham – Arsenal (sobota, godz. 13:30)
Zaczynamy z grubej rury, ale czego Wy się spodziewaliście? W końcu jesteśmy w Anglii. Przewaga „Kogutów” nad grupą pościgową zmalała już tylko do 4 punktów i nie jest powiedziane, że nie stopnieje jeszcze bardziej. „The Gunners” pojadą na Wembley mocno zmobilizowani – jeśli uda im się odnieść zwycięstwo, ich strata do lokalnego rywala stopnieje tylko do jednego „oczka”. Derby Północnego Londynu słyną z wielu emocji, a także bramek, w końcu oba zespoły preferują futbol na tak. Spodziewajmy się zatem spotkania równie dobrego, co to z rundy jesiennej.
Mój typ: 2-2
Bournemouth – Manchester City (sobota, godz. 16:00)
Aż dziw bierze, gdy spojrzymy w tabelę i dostrzeżemy, że chwalone na przestrzeni całego sezonu Bournemouth ma tylko 3 punkty przewagi nad wyszydzanym Newcastle. „Wisienki” pikują w dół, czego efektem był wpierdziel zebrany od Arsenalu. „Obywatele” z kolei spotkanie z West Hamem przeszli dość energooszczędnie (zwycięstwo po golu Aguero z karnego). Wydaje mi się, że z zespołem Eddiego Howe’a również nie powinni mieć problemów. „The Cherries” nie cierpią grać z topową szóstką, o czym w sobotę na Vitality Stadium wyraźnie się przekonamy.
Mój typ: 0-2
Brighton – Huddersfield (sobota, godz: 16:00)
No dobra, nieco przesadziłem z tym, jakie fajne to uczucie znowu pisać zapowiedź. W końcu prócz hitów trafiają się również takie paździerze jak ten. I bądź tutaj mądry. „Mewy” w 5 ostatnich meczach zaledwie raz zremisowały, natomiast „Terrierom” udało się wykorzystać robinhoodowską postawę Wolverhampton i W KOŃCU wygrać. Jaki stąd wniosek? Ano żaden. Nawet nie łudzę się z trafieniem wyniku, ale spróbować muszę.
Mój typ: 0-0
Burnley – Crystal Palace (sobota, godz: 16:00)
I oto spotykają się dwie drużyny, które w poprzedniej kolejce zebrały oklep od moich dwóch ulubionych zespołów. „The Clarets” po kapitalnym golu Fabiana Schara przecierali oczy ze zdumienia tak długo, że pozwolili również Longstaffowi dołożyć drugie trafienie. „Orłom” udało się złapać kontakt z zespołem Ole Gunnara Solskjaera, ale tylko na kilka minut – Ashley Young załatwił sprawę w końcówce. Mimo wszystko, stawiam na gospodarzy, którzy prócz porażki ze „Srokami” dźwignęli się dość znacząco. Pokonanie Tottenhamu, a także remis z „Czerwonymi Diabłami” kilka tygodni wcześniej nie były przypadkowe.
Mój typ: 1-0
Manchester United – Southampton (sobota, godz. 16:00)
Przygód norweskiego cudotwórcy ciąg dalszy. Po pobiciu rekordu punktowego w pierwszych 10 meczach, ustanowił kolejny. Zwycięstwo z Crystal Palace było ósmym wyjazdowym z rzędu, czym Ole zapisał się na kartach historii klubu z Old Trafford. Co można powiedzieć o Southampton? Jak słusznie zauważył kiedyś Maciej Łaszkiewicz – niewiadomo jakim cudem, ale nadal są w strefie spadkowej. Po meczu w Teatrze Marzeń raczej się to nie zmieni – United nawet mocno osłabiony, potrafi wypunktować słabego przeciwnika.
Mój typ: 3-1
Wolverhampton – Cardiff (sobota, godz: 16:00)
Czarny tydzień przed „Wilkami”. Po starciu z Huddersfield, czeka ich potyczka z kolejnym rywalem, któremu chętni są oddać 3 punkty. Wolves to absolutny fenomen ligi, dlatego nie mam żadnego pojęcia, czego mogę się po nich spodziewać. Pomóc może im fakt, że Cardiff ostatnio gra gorzej niż zazwyczaj, z Evertonem nie mieli nic do powiedzenia. A jeśli Twoją defensywę kolejkę wcześniej ogrywa…Gerard Deulofeu, to wiedz, że pozostawia ona sporo do życzenia. Mimo skłonności Wolverhampton do tracenia punktów na potencjalnie łatwych rywalach, przewiduję ich zwycięstwo.
Mój typ: 3-2
West Ham – Newcastle (sobota, godz: 18:30)
Zaczynamy sobotę w Londynie, a kończymy…w Londynie. „Młoty” starały się uszczknąć choćby oczko Manchesterowi City, lecz na staraniach się skończyło. Bardzo skutecznie o kolejne punkty starają się z kolei „The Magpies”, którzy odnieśli kolejne pewne zwycięstwo. Miguel Almiron może nie kręci szalonych liczb, lecz sporo pracuje zarówno w ofensywie, jak i w defensywie (chyba już to gdzieś słyszałem). Rafa Benitez wypływa na spokojne wody, budując przewagę nad strefą spadkową. Nie jestem pewny wygranej, ale „Sroki” na pewno powalczą ze stołeczną ekipą jak równy z równym.
Mój typ: 1-1
Watford – Leicester (niedziela, godz. 13:00)
Niedzielne granie rozpoczynamy na Vicarage Road. Przekonamy się, czy kapitalny mecz Deulofeu był tylko przypadkiem, czy Hiszpan naprawdę złapał dobrą formę. Spotkanie z Liverpoolem nie było w stanie dać nam odpowiedzi na to pytanie – „Szerszenie” wystąpiły w nim w roli gryzionych, a nie gryzących. Efekt nowej miotły dość szybko zaczął działać w ekipie „Lisów” – pierwszy mecz i od razu wygrana, choć trzeba brać poprawkę na to, że Brighton nie jest zbyt wymagającym rywalem. I znów nie potrafię wskazać faworyta. Więc bezpiecznie, polecę w podział punktów.
Mój typ: 1-1
Fulham – Chelsea (niedziela, godz: 15:00)
Claudio, Claudio, Claudio…po coś ty szedł do tego Fulham. Tylko rozmieniasz na drobne swój ogromny sukces odniesiony z Leicester. Kto wie, może w Chelsea znowu Cię zechcą, po tym jak Sarri pożegna się z posadą? Zwycięstwo „The Blues” jest moim zdaniem chwilowym ucieknięciem spod topora, prędzej czy później miłośnik tytoniu z Półwyspu Apenińskiego będzie musiał pakować manatki. Oczywiście jeszcze nie teraz, Chelsea nie jest tak beznadziejna, by wywalić się na Craven Cottage.
Mój typ: 0-3
Everton – Liverpool (niedziela, godz. 17:15)
Drugie derby w tej kolejce spinają nam ładną klamrą całą serię gier. W porównaniu z tymi pierwszymi, o wiele łatwiej wskazać w nich faworyta. Liverpool w końcu odniósł przekonywujące zwycięstwo, a posiadacze Robertsona, van Dijka, Arnolda lub Sadio Mane sporo obłowili się w ostatniej kolejce FPL. Choć i Ci, którzy w swoim składzie posiadali Gylfiego Sigurdssona nie mogą narzekać. Czy mogę powiedzieć o tym meczu coś sensownego? Otóż nie, ponieważ derby rządzą się swoimi prawami. Jak inaczej nazwiecie to, że w poprzednim starciu tych dwóch ekip zwycięskiego gola strzelił…Divock Origi? Rozum każe jednak stawiać na „The Reds”, a ponieważ za rozumnego człowieka się uważam, to wniosek jest prosty.
Mój typ: 1-2
I to tyle! Po raz pierwszy miałem przyjemność napisać zapowiedź całej kolejki, a co za tym idzie typować wszystkie spotkania. Teraz to się dopiero okaże jak bardzo NIE ZNAM się na piłce. Ale cóż, to musiało się kiedyś wydać. Jeszcze dla formalności – ogłoszenia parafialne: Facebook, Twitter, Instagram, grupa TTPN – zapraszam do śledzenia i życzę Wam miłego weekendu ;)