Pires radzi Arsenalowi, w kogo zainwestować
Sytuacja Arsenalu nie jest kolorowa. Poprawiła się co prawda sytuacja boiskowa, ale kwestie finansowe klubu wciąż są niezbyt zadowalające. Niewiele wskazuje na to, by latem Arsenal mógł wydać na transfery więcej niż 40 milionów funtów. Spróbują zwiększyć swój budżet poprzez sprzedaż Mesuta Ozila. Niewykluczone też, że jednak uda im się awansować do Ligi Mistrzów. Wtedy fundusze na pewno się zwiększą. Będąc jednak osobą odpowiedzialną za ten klub, należy zakładać najgorszy scenariusz, by być na niego przygotowanym w razie jego nadejścia. W takiej sytuacji przydaje się pomoc. Dużo pomocy. Taką służy właśnie Robert Pires, który radzi swojemu byłemu klubowi, na kogo należy w takiej sytuacji postawić.
Pires został zapytany przez "bwin" o zawodników, których w takiej sytuacji powinien sprowadzić Arsenal. Francuz zaczął od Denisa Suareza. Stwierdził, że zatrzymanie go na dłużej powinno być priorytetem "Kanonierów". Hiszpan może jeszcze nie zachwyca, bo na razie aklimatyzuje się w Londynie, ale Pires twierdzi, że w końcu odpali i będzie ważnym elementem zespołu. Poza tym, koszt jego sprowadzenia będzie niziutki. Innym piłkarzem wytypowanym przez Francuza jest chociażby Adrien Rabiot. Pomocnik jest od jakiegoś czasu łączony z Arsenalem, a latem będzie przecież dostępny za darmo. To też niezwykle istotne, biorąc pod uwagę fundusze "Kanonierów". Pires dodaje również, że Rabiot idealnie pasuje do koncepcji gry, więc niezakontraktowanie go w takiej sytuacji byłoby wręcz grzechem. To jednak nie wszystkie typy Francuza. Pires rozpływa się również nad Aaronem Wan-Bissaką. Tego akurat Arsenalowi nie musiał mówić, bo "Kanonierzy" sami od jakiegoś czasu negocjują w jego sprawie. Tu pojawia się jednak problem finansowy, bo młody Anglik wyceniany jest właśnie na 40 milionów funtów , a przecież londyńczycy nie wydadzą całego budżetu na jednego zawodnika, w dodatku obrońcę.
Ciekawe jak wobec tych rad postąpi Unai Emery. Już był na The Emirates taki jeden, co Hiszpanowi mieszał przy transferach i już tam nie pracuje. Całe szczęście, Robert Pires, w przeciwieństwie do Svena Mislintata, nie jest tam zatrudniony, więc nic mu się nie stanie.