Guardiola chce ściągnąć byłego podopiecznego
Kolesiostwo jest nieodłącznym elementem piłki nożnej od lat. Nie możemy dziwić się z resztą, że to zjawisko jest powszechne. W końcu sport ten oparty jest na emocjach i współpracy, a wiadomo, że lepiej działa się z kimś, kogo się zna i lubi. Właśnie dlatego wielu menedżerów prędzej czy później zwraca się o pomoc do swoich byłych znajomych. Wiedzą w końcu czego mogą się po nich spodziewać i dobrze znają ich umiejętności. Każdy szkoleniowiec lubi mieć w obecnej drużynie kogoś z poprzedniej. Nie inaczej jest też z Pepem Guardiolą. Co prawda Hiszpan długo nie sprowadzał do Manchesteru City nikogo z Bayernu, gdyż widocznie nie chciał psuć zespołu, który sam tam zbudował, ale teraz w końcu miarka się przebrała i trzeba wzmocnić kadrę kimś z tamtej paczki. Guardiola wie już oczywiście dokładnie, kto by to miał być.
My też mogliśmy się tego spodziewać. Wraca bowiem temat Thiago Alcantary. Hiszpan już w zeszłe lato chciał odejść z Bayernu. Pozwolił mu na to wtedy nawet zarząd, ale z jakiegoś powodu nie doszło do finalizacji transakcji. Prawdopodobnie kluby nie dogadały się w w kwestiach finansowych. Sprawa ucichła na pewien moment i wydawało się, że Guardiola będzie wolał środek pola wzmocnić kimś młodszym, typowano Tanguya Ndombele, ale ostatecznie wychodzi na to, że chyba jednak będzie wolał swojego dobrego kompana. Być może dlatego, że łatwiej wypuści go Bayern. Thiago powinien być też nieco tańszy, a jest jednak znacznie bardziej doświadczony. Hiszpan powinien bowiem kosztować w okolicach 60 milionów euro, może nawet mniej. Ndombele jest za to kosztem rzędu przynajmniej 75 baniek.
Poza tym, Thiago po prostu bardziej pasuje do koncepcji gry Guardioli. Sam egzekwował jego taktykę latami, więc teraz będzie mógł praktycznie z miejsca wejść do składu. Jest niby trochę zbyt ofensywny na bycie następcą Fernandinho, ale gdyby musiał, to i w takiej roli by się odnalazł. Bystry chłopak jest w końcu. Jest jeszcze kilka miesięcy na podszlifowanie angielskiego. Byleby chociaż na nieszczęsna odmiana "to be" była znana.