Kolejny transferowy cios dla Tottenhamu
Wydawało się, że to już koniec. Stadion Tottenhamu na pewno zostanie oddany do użytku w przyszłym sezonie, co oznacza, że "Koguty" będą mogły w końcu zacząć wydawać pieniądze na coś innego niż jego nieszczęsna budowa. Do tej pory cały budżet szedł na pensje dla leniących się i nagminnie pijących budowlańców. Latem będzie inaczej, sprawa zostanie zamknięta, a hajsik będzie już można z czystym sumieniem wydawać na nowych piłkarzy. Pomysłów na takich zawodników jest mnóstwo, ale "Koguty" mają swoje priorytety. Niestety, jeden z nich właśnie znacząco utrudnił im zadanie.
Mam na myśli Davida Brooksa. Jeśli ktoś nie śledzi uważnie Premier League w tym sezonie, to na szybko przybliżam jego postać. To Walijczyk, który latem przyszedł za około 10 milionów funtów z Sheffield United. Z miejsca wskoczył do pierwszego składu i stał się istotną częścią "Wisienek". Ma już na koncie 6 bramek i 4 asysty, a jest przecież środkowym pomocnikiem. Od razu zainteresował sobą mocniejsze kluby, a najbardziej Tottenham, który na tej pozycji ma właśnie dziurę. "Koguty" poważnie myślały o jego sprowadzeniu, ale na tę chwilę może być to niemożliwe, a przynajmniej poważnie utrudnione.
Brooks podpisał bowiem z Bournemouth nowy kontrakt, mimo że poprzedni parafował nieco ponad pół roku temu. Oficjalnie poinformowały nas o tym "Wisienki" za pomocą swoich social mediów. Nie dodały jednak, na jak długo została podpisana umowa. Powiedziane jest jedynie, że jest ona długa. Należy więc przypuszczać, że łączy Walijczyka z klubem przynajmniej na 4 lata. Skoro Bournemouth tak szybko zaproponowało mu nowy kontrakt, z pewnością poczuło się zagrożone ze strony Tottenhamu, a co za tym idzie, zawarło w tym dokumencie pokaźną klauzulę odstępnego, o której jednak nic na razie nie wiemy. Nie zmienia to faktu, że ten kontrakt skutecznie utrudnia pozyskanie go, więc Tottenham prawdopodobnie będzie musiał zmienić swoje priorytety i zacząć rozglądać się za nowym kandydatem. Bez obaw, kogoś wreszcie będzie można kupić.