Dlaczego Son nie ożeni się przed końcem kariery?
Heung Min Son to jeden z tych zawodników, którego nie da się nie lubić. Dużo pracuje, mało gada i jest przy tym bardzo uczciwy. Antypatią nie darzą go nawet kibice rywalizujących z Tottenhamem drużyn. Choć, jak napisałem nieco wyżej, Koreańczyk niewiele mówi, dał się przekonać na wywiad dla The Guardian, w którym zdradził wiele ciekawych rzeczy na swój temat. Opowiadał o ciężkich treningach, które przeprowadzał z nim ojciec i o tym, jak wiele mu zawdzięcza. Jego tata wyznaje też dosyć kontrowersyjną zasadę odnośnie piłki nożnej, z którą Son się w tym wywiadzie zgodził.
Chodzi o to, że małżeństwo rzekomo przeszkadza piłkarzowi w karierze. Koreańczyk oczywiście zgodził się z tezą swojego ojca i w jej myśl nie zamierza się żenić przed powieszeniem butów na kołku. Ta wypowiedź wyrwana z kontekstu doprowadziła do wielu żartów. Internauci bywają oczywiście w takich momentach bezwzględni i nie przejmują się całym obrazem sytuacji, a w tym przypadku zmienia on kompletnie znaczenie tej tezy. Nie chodzi bowiem o to, że baba każe zmywać gary, przez co nie ma czasu na trening czy ciągle kusi swoim ciałem, przez co zawodnik nie może się skupić. Heung Min Son tłumaczy, o co dokładnie chodzi:
Kiedy się ożenisz i doczekasz dzieci, to rodzina staje się numerem jeden w twoim życiu. Oni są najważniejsi, na nich skupiasz większość uwagi. Futbol jest mniej istotny od nich. Jeśli chcesz występować na najwyższym poziomie cały czas, a ja chcę, to musisz zadbać o to, by właśnie piłka nożna była twoim numerem jeden. Musisz wykorzystać ten czas, bo nie wiadomo, jak długo będziesz w stanie jeszcze grać na takim poziomie. Poza tym, kiedy zakończysz karierę w wieku 33 lub 34 lat masz jeszcze mnóstwo czasu w życiu, by poświęcić się swojej rodzinie.
Teraz to nabiera sensu prawda? To bardzo dojrzała wypowiedź i idealnie pozwala nam nakreślić obraz człowieka, jakim jest Koreańczyk. Ludzie z taką mentalnością są skazani na sukces, co w tym sezonie udowadnia Son. No może nie doświadczy go w Tottenhamie, ale w innym miejscu dałby radę, tym bardziej, że mu się należy.