Arsenal może zakontraktować kapitana rywali
Osoby, które są odpowiedzialne za przyszłe transfery Arsenalu nie mają łatwego życia. Zespół potrzebuje znaczących, a co gorsza mnogich wzmocnień. Nie wystarczy sprowadzić jednego zawodnika, bo potrzeb jest o wiele więcej. Na domiar złego fundusze są bardzo ograniczone. "Kanonierzy" próbują zwiększyć swój budżet 40 milionów funtów na różne sposoby. Na pewno pomorze awans do Ligi Mistrzów czy sprzedanie Mesuta Ozila. Tak czy siak, trzeba kombinować na boisku i poza nim. W Londynie właśnie wpadli na kolejny pomysł, jak wzmocnić się, nie wydając ani pensa.
Odpowiedź jest prosta. Zakontraktować kogoś, komu umowa wygaśnie w czerwcu. Takie plany pojawiały się już wcześniej. Pod uwagę brany był Adrien Rabiot i Yacine Brahimi. Obaj mogliby kosztować tyle, ile warte są przedsezonowe zapowiedzi kibiców Liverpoolu, czyli absolutnie nic. Rozmowy z nimi wciąż trwają, ale jak się okazuje, ci dwaj panowie wcale nie muszą być jedynymi zawodnikami, którzy latem dołączą za friko. Rozpatrywana jest też jeszcze jedna, chyba najbardziej kontrowersyjna kandydatura. Chodzi bowiem o Antonio Valencię, który w tym sezonie nosił opaskę kapitańską Manchesteru United.
Od jakiegoś czasu jednak nie gra. Z jakichś przyczyn Ekwadorczyk kompletnie nie wkupił się w łaski Ole Gunnara Solskjaera. Norweg woli Ashleya Younga czy młodziutkiego Dalota na tej pozycji. Doświadczony Valencia poszedł w niepamięć. Długo nie było wiadomo, co w zasadzie się z nim stanie, ale jakiś czas temu menedżer "Czerwonych Diabłów" potwierdził, że jego obrońca odejdzie po sezonie z zespołu. Wtedy też oczywiście uaktywniły się kluby, które walczyły o niego wcześniej. Odezwali się przede wszystkim średniacy Premier League, tacy jak Newcastle czy West Ham United. O Ekwadorczyku przypomniał sobie też Inter Mediolan. To właśnie włoska stolica mody wydaje się być najbardziej prawdopodobnym kierunkiem. Raczej nie przypuszczam, by Valencia zdecydował się na przejście do Arsenalu. Za dużo straciłby w oczach kibiców, którzy przecież maja go za bohatera