Kovacić zostanie w Anglii
Mateo Kovacić był młodym chłopcem z marzeniami, jak my wszyscy z resztą. W pewnym momencie swojej kariery udało mu się spełnić największe z nich. Nie dość, ze przeniósł się do ulubionego zespołu, to jeszcze przyszło mu tam grać u boku swojego idola. Miał być tym, który zastąpi Lukę Modricia, by po doświadczonym Chorwacie, tu pozwolę sobie na taką gierkę słowną, nie została luka. Kovaciciowi od początku było jednak ciężko odnaleźć się w Madrycie, aż w pewnym momencie stał się po prostu nieco lepszą i biegającą w białej koszulce wersją Andre Gomesa. Kovacić wiedział, że za mocno skonfrontował się ze swoimi marzeniami i dążył do transferu. Udało się tylko połowicznie, bo wreszcie trafił do Chelsea.
Mało tego, poza nowym klubem udało się też odnaleźć formę, co było w tym przypadku dużo istotniejsze. Kovacić wreszcie zaczął grać na miarę swoich możliwości. Występuje często, bo rozegrał już 40 spotkań w tym sezonie, ale nie przekłada się to na jego statystyki. Ma ledwie dwie asysty, ale i tak prezentuje się na tle drużyny dobrze. Co do tego nie mają wątpliwości kibice, którzy potrafią docenić jego kunszt, nawet jeśli nie jest on policzalny.
Tacy fani byliby pewnie przeszczęśliwi, gdyby Kovacić pozostał na Stamford Bridge na kolejne lata. To jednak nie będzie miało miejsca. Chelsea ma przecież zakaz transferowy, który obejmuje dwa okienka. Oznacza to, że nie może kupować zawodników, których formalnie jeszcze nie sprowadziła. Taki Pulisic dołączy do składu, ale Chorwat będzie już musiał "The Blues" opuścić. Kovacić oczywiście nie jest z tego zadowolony, bo wreszcie dobrze mu się gra i żyje. "Marca" twierdzi jednak, że zakaz ten wcale nie musi oznaczać powrotu pomocnika na Santiago Bernabeu. Jak to możliwe? Kovaciciem interesują się też inne kluby Premier League, którym zawodnik zdążył już zaimponować. One będą chętne, by wykupić go po sezonie i przy okazji zagrać Chelsea na nosie. O kim mowa? Źródło nie podaje konkretnych nazw klubów, ale możemy przypuszczać, że chodzi raczej o top, bo przecież Chorwat nie pchałby się do Newcastle. Tak się przecież składa, że Tottenham potrzebuje środkowego pomocnika. Też jest z Londynu, też grał tam kiedyś Modrić...