Wielkie plany kadrowe Manchesteru United
Sporo znów mówi się o tym, że drużyna Manchesteru United potrzebuje wzmocnień. Przez ostatnie dni – szczególnie te po porażce z Wolverhampton mówiło się o tym, jak wielka jest potrzeba odświeżenia kadry. Nie mowa tu o rewolucji – to słowo nasze polskie kluby zdewaluowały, że wolę go nie używać. Ale zmiany są potrzebne, jeżeli United ma wrócić do walki o kolejne trofea.
Ole Gunnar Solskjaer zostaje na Old Trafford i o tym wiemy – póki co dostaje on potrzebny czas. Natomiast będzie musiał on zmierzyć się z wyzwaniem – przeprowadzeniem zmian w kadrze drużyny. Obecnie balansuje ona między Ligą Mistrzów a Ligą Europy. A „Czerwone Diabły” chcą więcej. Dlatego też Norweg zażyczył sobie pięciu wzmocnień kadry – prawego obrońcę, środkowego obrońcę, wszechstronnego napastnika i – w zależności od przyszłości Andera Herrery, którego chce PSG oraz Juana Maty, który pewnie zakończy przygodę z Premier League – jednego lub dwóch pomocników.
Według informacji „Daily Telegraph”, na liście życzeń są naprawdę ciekawe nazwiska – mowa chociażby o Jadonie Sancho, za którego Borussia Dortmund życzy sobie duże pieniądze. Ale nie zapominajmy też o prawym defensorze Aaronie Wan-Bissace z Crystal Palace, którego bardzo chcą u siebie kibice United. Wśród pomocników na radarze wymienia się Declana Rice’a z West Ham United oraz Saula Nigueza z Atletico (który akurat moim zdaniem jest nie do wyjęcia i pewnie skończy się na nadziei).
Celem Solskjaera ma być także dawanie większej liczby szans piłkarzom z Akademii – takim jak Scott McTominay, Mason Greenwood czy Tahith Chong. Choć jeśli mamy być szczerzy, rozwiązaniem mogłoby być także ustalenie, co z Paulem Pogbą i Davidem de Geą. Francuz zerkający w kierunku Juventusu, Realu czy Barcelony to perspektywa, z którą mierzą się fani United. Wielu chętnie go tam wypchnie, ale inni z kolei będą twierdzili, że to piłkarz o zbyt dużych umiejętnościach, by pozwolić mu odejść. Z kolei Hiszpan rozgrywa najgorszy sezon od lat, puścił już więcej goli niż przez cały poprzedni sezon, a w dodatku jego głowę wciąż zaprzątają rozmowy kontraktowe. Indywidualne błędy są w tym roku często niewybaczalne, jeśli chodzi o de Geę.
(Błąd de Gei prowadzący do utraty gola? Woda jest mokra.)
Kontrakt de Gei wygasa w czerwcu 2020 roku. Żąda on podwojenia swoich zarobków do 240 tysięcy funtów tygodniowo, co nie jest wcale dziwną rzeczą, patrząc na to, ile zarabia pewien paralityk z Chile, Alexis Sanchez. Stworzenie komina płacowego poprzez horrendalnie wysoką tygodniówkę dla Sancheza sprawia, że teraz gwiazdy drużyny żądają tyle samo. I prawdopodobnie bez pozbycia się z klubu gracza z numerem 7 się nie obejdzie.
Właśnie - sporo może się też dziać, jeśli chodzi o odejścia z klubu. Wspomnieliśmy o tym, jak niepewna jest przyszłość de Gei, Herrery i Pogby, ale teraz czas na tych, którzy od dawna pokazują, że są za słabi na ten klub. Marcos Rojo, Matteo Darmian – o nich mowa. Tych panów każdy na Old Trafford pożegna bez żalu. Rozczarowaniem może też być, jak źle skończyć się może bajka pod nazwą „Pobyt Erika Bailly’ego w Manchesterze”. W swoim pierwszym sezonie był topowym wzmocnieniem, ale kolejne sezony i jego problemy zdrowotne sprawiły, że również jego United chce pożegnać. Cóż, Rojo i Bailly odchodzący, a ktoś z dwójki Raphael Varane lub Kalidou Koulibaly przychodzący – fajniejsza to perspektywa.