Real niby chce jeszcze jednego stopera
Zinedine Zidane nie zdążył się na dobre rozsiąść w fotelu w swoim nowym-starym gabinecie, a już musiał witam się ze swoim nowym podopiecznym. Do klubu błyskawicznie przyszedł Eder Militao, ale imponujący transfer Brazylijczyka był tylko wstępem do wielu innych, robiących wrażenie transakcji. Spodziewaliśmy się jednak podpisywania umów ze skrzydłowymi czy środkowymi pomocnikami, bo to ich anonsowały media, a tymczasem możemy mieć okazję przywitania się z kolejnym stoperem, który też ma już być całkiem blisko Realu Madryt.
Celowo zachowałem jednak ton domniemywający, ponieważ to wcale nie jest potwierdzona informacja, a według mnie wręcz wyssana z palca. "The Sun" podaje, że "Królewscy" starają się o pozyskanie Erica Bailly'ego z Manchesteru United. Według źródła mają być gotowi do zapłacenia nawet 35 milionów funtów, czyli nieco więcej, niż "Czerwone Diabły" płaciły swego czasu Villarrealowi za Iworyjczyka. Madrytczycy tych pieniędzy nie wpłacą i już Wam tłumaczę dlaczego.
Po pierwsze, do Madrytu dopiero co przyszedł nowy stoper, a w zasadzie to jeszcze nawet nie. Militao w praktyce dołączy dopiero latem. Z nim w składzie stoperów będzie w zupełności wystarczająco. Jeśli Zidane w ogóle uzna, że będzie potrzebował jeszcze jednego, będzie musiał ich wszystkich zobaczyć razem na treningu, by stwierdzić, którego odesłać i na kogo go wymienić. Po drugie, Bailly nie powinien być brany na poważnie przez taki klub, bo jest nieodpowiedzialny i porcelanowy. Nie dość, że cały czas jest kontuzjowany, bo łamie się jak każdy z nas, gdy piątkowym popołudniem zaproponuje mu się piwko, to jeszcze ma siano w głowie. Jest w stanie wykombinować ruletkę tuż przed własnym polem karnym. W takich karkołomnych dryblingach nie widzi nic złego. Fajnie, że lubi bawić się piłką, ale jeśli aż tak, to niech idzie żonglować do cyrku. Real Madryt może i taką instytucję przypominał w tym sezonie, ale za Francuza już taki nie będzie, więc Iworyjczyk naprawdę nie ma tam czego szukać, ani on nie jest tym, czego tam szukają. Kibice myślą z resztą w podobnych kategoriach co ja i uważają, mówiąc bardzo delikatnie, że owa plotka ma niewiele wspólnego z prawdą. Wy też się nią więc nie przejmujcie.