Wielkanocne granie - zapowiedź 35. kolejki Premier League
Przed nami "wielkanocna" kolejka Premier League. Na sam początek powtórka z rozrywki, czyli starcie Manchesteru City z Tottenhamem. Jeszcze nie zdążyliśmy się dobrze otrząsnąć po środowym hicie w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, a już w sobotę o 13:30 znów obejrzymy mecz pomiędzy tymi drużynami. Czy dostaniemy równie emocjonujące widowisko? Jakie inne mecze czekają na nas w "wielkanocnej" kolejce Premier League? Kto może dużo stracić, kto zyskać?
Manchester City - Tottenham (sobota, 13:30)
Współczuje ludziom, którzy zaczęli oglądać środowy rewanż w Lidze Mistrzów dopiero od dwunastej minuty, kiedy na tablicy wyników było już 2:2. Ostatecznie spotkanie zakończyło się rezultatem 4:3, dzięki czemu promocje do półfinału otrzymał Tottenham. Nie obyło się oczywiście bez kontrowersji. Jedni mówią, że bramka Llorente nie powinna zostać uznana, drudzy, że jak najbardziej. Co by jednak nie powiedzieć, nie zapomnimy tego spektaklu do końca życia, do takich pojedynków chcielibyśmy codziennie siadać przed telewizor. Zupełny przypadek sprawił, że ten sam mecz obejrzymy ponownie za kilka dni, tyle że w lidze. Ewentualna porażka Manchesteru City z Tottenhamem może zaważyć o potencjalnej obronie mistrzostwa Anglii, a londyńczykom pomóc utrzymać się w pierwszej czwórce. Jeśli ekipa Pepa Guardioli przegra, najszczęśliwsi będą z tego powodu w Liverpoolu.
Mój typ - 1:0
Bournemouth - Fulham (sobota, 16:00)
Drużyna z Arturem Borucem w podstawowej jedenastce rozgromiła na wyjeździe Brighton aż 0:5. Po dwóch porażkach z rzędu, w których ulegli Burnley i Leicester, powrócili z przytupem. Na ten moment zajmują dwunaste miejsce, ze stratą czterech punktów do Watfordu i Evertonu. Do końca sezonu zostały tylko cztery kolejki, więc mogą jeszcze spokojnie powalczyć o pierwszą dziesiątkę. Do Bournemouth przyjedzie Fulham, które mimo spadku z ligi, ku zaskoczeniu każdego fana Premier League, zdołało pokonać w ostatniej kolejce Everton. Nie jestem w stanie przypisać roli faworyta ekipie Eddiego Howe'a, bo tutaj naprawdę wszystko się może zdarzyć. Przewiduje jednak minimalną wygraną Bournemouth
Mój typ - 2:1
Huddersfield - Watford (sobota, 16:00)
Huddersfield nie poszło tropem drużyny, z którą w następnym sezonie zagrają w Championship. Pojechali na nowy stadion Tottenhamu, dostali cztery ciosy od gospodarzy, sami nie zadali ani jednego, po czym wrócili do domu. W poniedziałkowy wieczór, wieńczący 34. kolejkę, Watford uległ na własnym stadionie 1:0 Arsenalowi. Gdyby nie fatalny w skutkach błąd Bena Fostera i czerwona kartka dla Troya Deeneya, kto wie, mogliby zdobyć przynajmniej punkt. Będąc na boisku w dziesiątkę, rozegrali naprawdę dobre spotkanie. Na ich szczęście, pozostali rywale o siódme miejsce również nie popisali się w swoich starciach. "Szerszeniom" nadal brakuje tylko jednego punktu do Wolves i Evertonu, dlatego zwycięstwo z "Terierami" jest dla nich psim obowiązkiem.
Mój typ - 0:2
West Ham - Leicester (sobota, 16:00)
Gospodarze mają na swoim koncie niechlubną serie trzech porażek z rzędu. Jeśli nadal zależy im na pierwszej dziesiątce, muszą pokonać na własnym stadionie Leicester. Łukasz Fabiański w każdym z ostatnich pięciu meczów wyciągał piłkę z siatki co najmniej dwa razy, co nie najlepiej świadczy o całej defensywie "Młotów". Miejmy nadzieje, że Manuel Pellegrini zdoła poukładać zespół na ostatniej prostej sezonu, gdyż walka o siódme miejsce nadal pozostaje otwarta. Ewentualne zwycięstwo z Leicester mogłoby znacznie przybliżyć im ten cel, ale łatwo nie będzie. Drużyna pod wodzą Brendana Rodgersa uległa w ostatniej kolejce Newcastle, przez co nie zdołali zwiększyć przewagi nad resztą zespołów walczących o siódme miejsce.
Mój typ - 2:2
Wolves - Brighton (sobota, 16:00)
Chris Hughton do końca sezonu będzie przecierał pot z czoła, ponieważ pięć punktów przewagi nad Cardiff stopniało do marnych dwóch. Kiedy wszyscy zachwycaliśmy się postawą Ajaxu Amsterdam w Lidze Mistrzów, Brighton mniej więcej w tym samym czasie przegrywał 0:2 z Cardiff. Tym o to sposobem, znacząco przybliżyli się do strefy spadkowej. "Wilki" poniosły klęskę z Southampton, czyli inną drużyną drżącą o utrzymanie. Nie chce mi się za bardzo wierzyć, że ulegną również Brighton. "Święci" są w dużo lepszej formie od ekipy Chrisa Hughtona, więc poniekąd można się było spodziewać takiego obrotu spraw. Wolves ciągle walczy o siódme miejsce, dlatego porażka w sobotnie popołudnie byłaby dużym zaskoczeniem.
Mój typ - 3:1
Newcastle - Southampton (sobota, 18:30)
Taktyczny geniusz Rafy Beniteza objawił się po raz kolejny, tym razem w starciu z Leicester, które "Sroki" zwyciężyły 0:1. Aktualnie mają aż siedem punktów przewagi nad strefą spadkową, dlatego śmiem twierdzić, że już zapewnili sobie pobyt w Premier League o co najmniej jeden sezon. Southampton znajduje się w tabeli bezpośrednio za plecami Newcastle, z dwoma punktami straty do sobotniego rywala, więc ewentualne zwycięstwo powinno pomóc odetchnąć "Świętym" przed końcówką sezonu. Nie jestem w stanie wytypować faworyta tego spotkania. Zapowiada się raczej na ciekawy taktycznie pojedynek, który najprawdopodobniej zakończy się bramkowym remisem. Jeśli nie będziecie mieli co robić w "Wielką Sobotę" o 18:30, to warto się chyba pochylić nad tym meczem.
Mój typ - 1:1
Everton - Manchester United (niedziela, 14:30)
Kto by się spodziewał, że po wygranej z Chelsea, West-Hamem i Arsenalem, Everton ulegnie drużynie, która formalnie pożegnała się już z Premier League? Pewnie niewielu z Was. Mogli spokojnie rozgościć się na siódmym miejscu, patrzeć z góry na pozostałych rywali, ale tego nie zrobili. Przegrali 2:0 z zespołem, który w aktualnym sezonie Premier League znany jest głównie z tego, że traci co najmniej dwie bramki na mecz. Manchester United pożegnał się z Ligą Mistrzów po dwumeczu z Barceloną, więc wzorem polskich klubów regularnie odpadających z kwalifikacji do europejskich pucharów, mogą już skupić się na lidze. Do czwartego Arsenalu brakuje dwóch punktów, a do końca sezonu pozostały tylko cztery kolejki. Walka o Ligę Mistrzów będzie trwać zapewne do ostatnich sekund sezonu 18/19.
Mój typ - 2:3
Arsenal - Crystal Palace (niedziela, 17:00)
Arsenal pokonał Napoli w dwumeczu ćwierćfinałów Ligi Europy. Na ten moment zajmuje czwarte miejsce w tabeli Premier League, ale identyczną ilość punktów ma również Chelsea. Podejmą na własnym stadionie Crystal Palace, które w ostatniej kolejce uległo Manchesterowi City. "Kanonierom" znudziła się już zapewne gra w Lidze Europy, chcieliby wreszcie wrócić do najważniejszych europejskich rozgrywek, jednak będą musieli walczyć o nie do ostatniej kolejki. Jeśli nie uda się w lidze, to zawsze pozostaje im zwycięstwo w Lidze Europy. Ciekawostką pozostaje fakt, że w finale mogą trafić na Chelsea, a tak jak wspomniałem powyżej, obie drużyny walczą zaciekle o fazę grupową Ligi Mistrzów. Mam przeczucie, że będzie bramkowy remis.
Mój typ - 3:1
Cardiff - Liverpool (niedziela, 17:00)
Neil Warnock może cieszyć się z tego, że we wtorkowy wieczór jego ekipa pokonała bezpośredniego konkurenta w walce o utrzymanie, czyli Brighton. Dzięki zwycięstwu nad drużyną Chrisa Hughtona, walijski zespół zmniejszył stratę do dwóch punktów. Gdyby przegrali, byliby już raczej pewni spadku do Championship. Wracając jednak do zapowiadanego meczu, w niedziele o 17:00 zagrają z najtrudniejszym możliwym rywalem. Liverpool pewnie kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa, więc spotkanie z Cardiff powinno być formalnością. Powinno, ale wcale nie musi, bo nie ma chyba nic gorszego od drużyny desperacko walczącej o utrzymanie. Zanim jednak podejdą do meczu z Liverpoolem, powinni bacznie śledzić wynik sobotniego spotkania pomiędzy Wolves a Brighton, w którym ewentualne zwycięstwo gości znacznie utrudniłoby walkę o utrzymanie.
Mój typ - 1:4
Chelsea - Burnley (poniedziałek, 21:00)
Lany poniedziałek, godzina 21:00. Ciekawi jesteśmy tego, kto kogo zleje na "Stamford Bridge". Nie przepowiadam łatwej przeprawy londyńczykom, ponieważ po takich drużynach jak Burnley nigdy nie wiadomo czego się spodziewać. Sean Dyche nie będzie nagle próbował "futbolu totalnego", raczej postawi autobus przed własną bramką, poczeka na błędy ekipy Maurizio Sarriego, po czym skontruje. Mają aż osiem punktów przewagi nad strefą spadkową, więc nie muszą już usilnie skupiać się na utrzymaniu, gdyż takowe już raczej sobie zapewnili. Chelsea musi wygrać, w przeciwnym wypadku Arsenal i Tottenham mogą uciec na dobre. "The Blues" będą zapewne uważnie śledzić przebieg meczu Manchesteru City z Tottenhamem, gdyż ewentualna porażka "Kogutów" może pomóc im wskoczyć do pierwszej czwórki. Zakładając oczywiście, że sami w poniedziałkowy wieczór rozprawią się z Burnley.
Mój typ - 2:1
To niestety jedna z ostatnich zapowiedzi aktualnego sezonu Premier League. Jak co tydzień, zapraszamy na naszą grupę na facebooku To Tylko Piłka Nożna (wcześniej znanej pod nazwą „Stajnia DissBlastera”). Zachęcamy także do śledzenia nas na Facebooku (niedawno powstał także nasz drugi fanpage, na który serdecznie zapraszamy) Twitterze i Instagramie.