Liverpool może pozbyć się ciężaru i jeszcze zarobić
Amerykańskie ESPN donosi nam o dosyć ciekawym ruchu – ale do takowych Atletico Madryt zdążyło już przyzwyczaić. Na Wanda Metrpolitano miałby zameldować się kolejny piłkarz, którego nazwisko w wielkim klubie niezbyt dobrze się kojarzy. Po Alvaro Moracie i Nikoli Kaliniciu „Rojiblancos” chcą sięgnąć po faceta, który był wielką nadzieją Juergena Kloppa, ale zaczął błyszczeć… poza Anfield.
40 milionów euro życzy sobie Liverpool za Marko Grujicia. Obecnie wypożyczony do Herthy Berlin zawodnik jest jedną z ważniejszych postaci w ekipie Pala Dardaia, która w pierwszej części sezonu Bundesligi bardzo nam imponowała pod względem swoich wyników. „The Reds” pozbyliby się wtedy na dobre Grujicia, klub z Berlina nie byłby w stanie zatrzymać go u siebie na dobre, ale już madrytczycy pewnie mogliby coś w tej kwestii zdziałać. Dodatkowo, Hertha nie zagra w europejskich pucharach. Ten sezon pokazał, że Serb wcale nie musi być na straconej pozycji, jeśli chodzi o swoją karierę.
Szczerze? Osiem występów w Liverpoolu to ogromny zawód, szczególnie że Grujić był jednym z pierwszych wzmocnień Kloppa, który potrzebował dopiero kilku kolejnych okienek transferowych, by wyrobić sobie zaufanie ludzi wokół klubu. Najpierw oddał go do Cardiff, później wzięła go Hertha. Teraz ma się zgłaszać Atletico, które w przyszłym sezonie może być lekkim pobojowiskiem – odejdzie ktoś z dwójki Costa/Morata, pożegna się Diego Godin, Antoine Griezmann to tykająca bomba zegarowa, a zapewne ktoś też zgłosi się znowu po Saula Nigueza (jak co okienko). Grujić jest póki co jedną z niewielu person łączonych z przyjściem DO Madrytu. Czy fani Atleti byliby zadowoleni? Mimo wszystko, wątpimy. LaLiga to zupełnie inne granie niż Bundesliga…
Pal Dardai opisał go jako „najlepszego od 20 lat pomocnika, jakiego trenował”. Jak się na to zapatrują tzw. kumaci?