Trzecia porażka z rzędu stała się faktem... - echa meczu Leicester vs Arsenal
Kilkanaście minut temu na King Power Stadium zakończyło się spotkanie Leicester z Arsenalem. Ależ potworne lanie dostali ,,Kanonierzy". A co w tym czasie działo się na polskim Twitterze? Zapraszam Was na echa tego meczu.
Składy:
Leicester (1-4-1-4-1): Kasper Schmeichel (C) - Ricardo Pereira, Jonny Evans, Harry Maguire, Ben Chilwell - Wilfred Ndidi - Marc Albrighton, Youri Tielemans, Hamza Choudhury, James Maddison - Jamie Vardy
Arsenal (1-4-4-2): Bernd Leno - Ainsley Maitland-Niles, Shkodran Mustafi, Sokratis Papasthatopoulos, Sead Kolasinac - Henrikh Mkhitaryan, Lucas Torreira, Granit Xhaka (C), Alex Iwobi - Pierre-Emerick Aubameyang, Alexandre Lacazette
Mecz dość niespodziewania rozpoczął się od ataków Leicester. Podopieczni Brendana Rodgersa w pierwszych 20 minutach meczu mieli aż 80% posiadania piłki, co przy przeciwniku, z którym się mierzyli, a więc słynącemu z gry w ataku pozycyjnym Arsenalu, trzeba uznać za naprawdę duże osiągnięcie.
Po posiadaniu piłki przyszły też wreszcie okazje. Odpowiednio w 26. i 27. minucie mieli je James Maddison i Wilfred Ndidi, jednak świetnie w obu przypadkach interweniował Bernd Leno.
Kilka minut później naprawdę powinno być 1:0. Kapitalną okazję zmarnował jednak Jamie Vardy.
Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić? Nie do końca, bo Arsenal mając świetną szansę do strzelenia gola kompletnie jej nie wykorzystał. Konkretnie zrobił to Alex Iwobi.
W 36. minucie boisko z powodu drugiej żółtej kartki opuścić musiał Ainsley Maitland-Niles. Anglik popełnił dwa ewidentne faule taktyczne i zapłacił tzw. ,,frycówę" za młody wiek i niezbyt poukładane komody w głowie. Sytuacja ,,Kanonierów" stała się więc jeszcze trudniejsza a napór Leicester rósł z każdą upływającą minutą. Na swoje szczęście podopieczni Unaia Emery'ego zdołali ten napór przetrzymać i do końca pierwszej połowy na King Power Stadium wynik nie uległ już zmianie.
Byli też jednak tacy, którzy w to niedzielne popołudnie bawili się całkiem dobrze:
Co nie udało się gospodarzom w pierwszej połowie, udało się w drugiej. W 59. minucie z bocznego sektora boiska dobrze dośrodkowywał James Maddison, a w pole karne świetnie wbiegł Youri Tielemans, który uderzeniem głową pewnie dał swojej drużynie zasłużone prowadzenie. 1:0 dla Leicester.
Śmiało można powiedzieć, że dalsze fragmenty meczu to kolejne ataki ,,Lisów" i świetne interwencje najlepszego zawodnika Arsenalu w ostatnich kolejkach - Bernda Leno. ,,Kanonierzy" z kolei płacili za to, że grali w dziesięciu i zaczęło im doskwierać zmęczenie.
W 86. minucie totalnie ośmieszona została obrona Arsenalu. Asystę przy trafieniu Jamiego Vardy'ego na 2:0 zaliczył... Kasper Schmeichel. Dokładnie tak - bramkarz Leicester. Brak słów.
Na domiar wszystkiego, w ostatniej akcji meczu Leicester rozklepało jeszcze obronę ,,The Gunners" a Jamie Vardy strzelił swojego drugiego gola w tym meczu, a trzeciego dla Leicester. Dramat. Ależ lanie. Ta porażka oznacza, że Arsenal praktycznie wypisuje się z walki o TOP 4. Ostatnie 3 mecze w Premier League - 3 porażki, bilans bramkowy 3-9. Także tego.