City mistrzem Anglii! - echa meczu Brighton vs Manchester City
Kilkanaście minut temu na Falmer Stadium zakończyło się spotkanie lokalnego Brightonu z Manchesterem City. To właśnie ono ostatecznie przyklepało tytuł mistrzowski dla ,,The Citizens". Zapraszam zatem na podsumowanie tego meczu oraz jego echa na polskim Twitterze.
Składy:
Brighton (1-4-3-3): Mathew Ryan - Bruno Saltor (C), Shane Duffy, Lewis Dunk, Bernardo Fernandes da Silva Junior - Pascal Groß, Yves Bissouma, Beram Kayal - Alireza Jahanbakhsh, Anthony Knockaert, Glenn Murray
Manchester City (1-4-3-3): Ederson Santana de Moraes - Kyle Walker, Vincent Kompany (C), Aymeric Laporte, Oleksandr Zinchenko - David Silva, İlkay Gündoğan, Bernardo Silva - Riyad Mahrez, Raheem Sterling, Sergio Agüero
Zaczęło się źle dla Manchesteru City. Gra im się nie kleiła, a Brighton umiejętnie wybijał ich z uderzenia. Na domiar złego w 27. minucie objął prowadzenie. Dobrą wrzutkę z rzutu rożnego strzałem głową na gola zamienił nieśmiertelny Glenn Murray. Byki w tej sytuacji popełnili Oleksandr Zinchenko, który źle krył angielskiego napastnika oraz Ederson, który chyba niepotrzebnie wychodził z bramki. W tym momencie mistrzami Anglii byli zawodnicy Liverpoolu, którzy w równolegle rozgrywanym meczu prowadzili u siebie 1:0 z Wolverhampton.
Radość gospodarzy nie trwała jednak długo, bowiem już minutę później gola wyrównującego zdobył Kun Aguero. Argentyński napastnik umiejętnie obrócił się z piłką w polu karnym i posłał ją prosto do bramki między nogami bezradnego Mathew Ryana.
10 minut później mistrzostwo znów wróciło na Etihad Stadium. ,,The Citizens" odbili sobie to, co stracili w 27. minucie - strzelili bowiem gola po rzucie rożnym. Konkretnie uczynił to Aymeric Laporte, który w końcówce sezonu jest w wybitnej formie (oczywiście poza feralnym rewanżem z Tottenhamem w ćwierćfinale Ligi Mistrzów).
Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ już zmianie. W tym momencie mistrzem Anglii był Manchester City.
W 64. minucie losy mistrzostwa stały się jasne. Akcję na wagę tytułu przeprowadził bowiem Riyad Mahrez, który najpierw genialnym zwodem oszukał jednego z rywali, a następnie prawą nogą posłał petardę w samo okienko bramki Ryana. 1:3.
W 72. minucie City wyprowadziło jeszcze jeden, tym razem już nokautujący cios. Z rzutu wolnego pięknego gola zdobył bowiem İlkay Gündoğan. Dobra, City ma mistrza, można się rozejść.
Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie (na szczęście, bo jeśli jakieś gole mogły paść to tylko kolejne dla Manchesteru City) i ,,The Citizens" sięgają po drugi pod wodzą Pepa Guardioli tytuł mistrzowski. Dla mistrzów wielkie gratulacje, a dla fanów Liverpoolu minuta ciszy.