Zrobili wszystko, co w w ich mocy - echa meczu Liverpool-Wolverhampton
To miał być mecz, który ostatecznie rozstrzygnie kwestię mistrzostwa Anglii. Oczywiście "The Reds" musieli liczyć jeszcze na Brighton, które musiało urwać punkty Manchesterowi City. Cóż, plan powiódł się w 50% - Liverpool swój mecz pewnie wygrał, jednak podopieczni Pepa Guardioli również nie pękli - pokonali Brighton 4:1, tym samym zdobywając tytuł.
Składy:
Liverpool: Alisson - Alexander-Arnold, Matip, Van Dijk, Robertson (84' Gomez) - Henderson, Fabinho, Wijnaldum (88' Oxlade-Chamberlain) - Salah, Origi (64' Milner), Mané.
Wolverhampton: Rui Patricio - Bennett, Coady, Boly - Doherty (80' Traore), Dendoncker, Neves, Moutinho (84' Gibbs-White), Jonny (84' Vinagre)- Raúl Jiménez, Jota
Skupmy się jednak na tym, co było na Anfield - W 18. minucie marzenia fanów Liverpoolu zaczęły się iścić. W swoim stylu Trent Alexander-Arnold płasko dośrodkował na pole przedbramkowe, gdzie znajdował się Sadio Mane, który wpakował piłkę obok bezradnego Rui Patricio. Warto podkreślić niesamowite liczby młodego Anglika:
Most assists in the Premier League this season
— bwin (@bwin) May 12, 2019
15 - Eden Hazard
14 - Ryan Fraser
12 - Trent Alexander-Arnold#LFC #LIVWOL pic.twitter.com/gCCQyhQc8n
Anglik stał się tym samym najlepiej asystującym obrońcą w całej historii Premier League. jakby to powiedział Mirosław Szymkowiak - "Szacuneczek".
"The Reds" nie mieli zamiaru się zatrzymywać - chwilę później dał o sobie znać Andrew Robertson, czyli inny genialny boczny obrońca w talli Jurgena Kloppa. 25-letni Szkot huknął z dystansu i golkiper Wolverhampton miał sporo problemów, żeby sparować tę piłkę do boku. Bardzo aktywny był również powracający po kontuzji Mohamed Salah, który oddał kilka strzałów, jednak finalnie nie udało mu się trafić do siatki.
Oczywiście nie można opisywać wydarzeń na Anfield bez nawiązania do tego, co działo się na stadionie Brighton. A tam było bardzo ciekawie - w 27. minucie Glenn Murray wprawił w ekstazę kibiców Liverpoolu strzelając bramkę na 1:0 dla "Mew". Radość nie trwała jednak długo, najpierw Kun Aguero, a później Aymeric Laporte przywrócili fanów "The Reds" na ziemię.
Probably liverpool must win but city wil take the trophy.
— Abdulrazack Abdullahi (@Thiz_iz_Abdul) May 12, 2019
Liverpool fan in front of me at the cottage, I am celebrating every City goal like it’s a 90th minute winner.
— el dorado (@ChildishJ98) May 12, 2019
Do końca pierwszej połowy rezultat na Anfield już nie uległ zmianie, chociaż na pewno kibicom Liverpoolu serca trochę mocniej zabiły, kiedy Diogo Jota huknął w poprzeczkę. na strachu się jednak skończyło.
Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia ze strony rozgrywającego kapitalne zawody Alexandra-Arnolda, jednak piłka po jego strzale minimalnie przeszła obok prawego słupka. Generalnie gra była dość szarpana, a sędzia dyktował dużo fauli dla jednych bądź drugich. NA szczęście dobre okazje też były, jak ta z 63 minuty, kiedy Divock Origi w dobrej sytuacji posłał piłkę nad poprzeczką, albo sytuacja Diogo Joty 6 minut później, kiedy Portugalczyk przegrał pojedynek sam na sam z Alissonem.
Kiedy wydawało się, że mecz skończy się jednobramkowym zwycięstwem Liverpoolu, po raz kolejny zaprezentował się nam duet Alexander-Arnold/Mane. Tym razem Anglik wbiegł w pole karne i dograł na nos Sadio Mane, który bez problemów skierował piłkę do bramki Patricio. W końcówce dobić "Wilki" mógł jeszcze Virgil van Dijk, jednak trafił w poprzeczkę.
Is right, Reds. 🔴@MoSalah and Sadio Mane win the 2018/19 @premierleague Golden Boot, after netting 22 goals each. 🔥 pic.twitter.com/pFWK84aVNh
— Liverpool FC (@LFC) May 12, 2019
Liverpool w 38 meczach zdobył 97 punktów, co jest trzecim najlepszym wynikiem w historii Premier League, a mimo to, nie sięgnął po tytuł. Nie ukrywam - jest mi trochę szkoda "The Reds" - biorąc pod uwagę, ile czekali na to mistrzostwo, w wyścigu o pierwsze miejsce kciuki trzymałem właśnie za nich. Jednak nie ma co tragizować - póki na Anfield będzie Jurgen Klopp, kibiców Liverpoolu czeka jeszcze wiele wspaniałych chwil. Być może kolejna już 1 czerwca w Baku.
Liverpool got 97 points, lost only one game, their centre back won player of the year, their goalkeeper won the golden glove and their forwards shared the golden boot. It really is incredible that they didn't win the league.
— Paddy (@VieiraPaddy) May 12, 2019
Liverpool - Wolverhampton 2:0 (Mane 17', 83')