
Na zmianach wszyscy wyszli remisowo - echa meczu Manchester United vs. Liverpool
Na papierze wiele osób wierzy w to, że mecz pomiędzy Manchesterem United a Liverpoolem należy traktować jako pełnoprawną Bitwę o Anglię. Prawda jest jednak taka, że oba zespoły znajdują się na kompletnie różnych biegunach. Jedynym czynnikiem łączącym te zespoły to niespodziewane zmiany w składach, które musiały zostać dokonane tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Po dwóch godzinach możemy spokojnie stwierdzić, że nikt nie wyszedł korzystniej na roszadach, bo mecz na Old Trafford zakończył się remisem 1:1.
Manchester United: D. de Gea - V. Lindelof, H. Maguire, M. Rojo - A. Wan-Bissaka, S. McTominay, Fred, A. Young - A. Pereira (90+4' B. Williams), M. Rashford (84' A. Martial), D. James
Liverpool: Alisson - T. Alexander-Arnold, J. Matip, V. van Dijk, A. Robertson - J. Henderson (71' A. Lallana), Fabinho, G. Wijnaldum (82' N. Keita) - S. Mane, R. Firmino, D. Origi (60' A. Oxlade-Chamberlain)
"Czerwone Diabły" są w trakcie żmudnego procesu odzyskiwania twarzy i odpowiedniej renomy od czasu, gdy Sir Alex Ferguson przeszedł na emeryturę, za to klub z Merseyside chce jak najszybciej zakończyć żarty związane z brakiem mistrzostwa Anglii i drugi rok z rzędu jest na najlepszej drodze do tego, chociaż meta jest jeszcze bardzo daleko.
Ole Gunnar Solskjaer oraz Jürgen Klopp mogli jednak przybić sobie piątki przed meczem - norweski szkoleniowiec musiał zmartwić się kontuzją Axela Tuanzebe, którą odniósł na przedmeczowej rozgrzewce. Na problemach wychowanka najbardziej skorzystał Marcus Rojo, który dość niespodziewanie pojawił się w pierwszym składzie, chociaż pierwotnie był szykowany do roli rezerwowego. Natomiast niemiecki okularnik prowadzący "The Reds" musiał poradzić sobie bez swojego najlepszego piłkarza - Mohamed Salah nie zdążył wykurować się na dzisiejsze spotkanie i nie znalazł się nawet w meczowej osiemnastce. Aczkolwiek niektórzy fani United byli dość odważni w swoich osądach - sugerowali, że Egipcjanin przestraszył się tego, że zostanie schowany do kieszeni przez P O T Ę Ż N E G O Ashleya Younga.
BREAKING: Axel Tuanzebe has dropped out of the Manchester United XI.
— Goal (@goal) October 20, 2019
Marcos Rojo will take his place, with Phil Jones coming into the squad on the bench. #MUNLIV pic.twitter.com/tSUp0aPFyR
Salah faking injury so he doesn’t get pocketed by don Ashley Young again I’m hearing? pic.twitter.com/Fw1kMmapcg
— Daniel (@UtdDxn) October 20, 2019
Faktem jest jednak to, że starcia na linii Man. United - Liverpool wyzwalają w obu zespołach nieziemskie pokłady energii. Być może nazwiska występujących piłkarzy już nie robią takie wrażenia, jak jeszcze lata temu, ale zawodnicy nigdy się nie oszczędzają i starają się walczyć z całych sił. W pierwszej połowie meczu nie otrzymaliśmy zbyt wielu okazji podbramkowych, ale jedna sekwencja zdarzeń zakończyła się bramką dla gospodarzy. Marcus Rashford mógł nie cieszyć się ze zdobytego gola, gdyby chwilę wcześniej Roberto Firmino uderzył celniej na bramkę Davida de Gei albo sędzia spotkania zauważył faul na Divocku Origim. Skoro jednak nic takiego nie miało miejsca, to Daniel James, nie przejmując się niczym, popędził prawym skrzydłem wyprowadzając kontratak gospodarzy zakończony golem reprezentanta Anglii. Napisać, że ten gol wzbudził emocje, to tak jakby nic nie napisać. Wystarczy przyjrzeć się opiniom użytkowników Twittera.
Całuje rączki VAR'u słuszna decyzja 👏#munliv
— Magdalena Orpych (@Orpych9) October 20, 2019
Jakim cudem po interwencji VAR-u ta bramka została uznana - nie mam bladego pojęcia. Gola nie powinno być, tym bardziej, że dotyczył sytuacji z Origim.#MUNLIV
— Paweł Klama (@P_Klama) October 20, 2019
Osoby odpowiedzialne za wideoweryfikację prawdopodobnie nie dotarły na pierwszą połowę, ale podobne słowa można wypowiedzieć w kontekście piłkarzy Liverpoolu. "The Reds" kompletnie nie mieli pomysłu na grę i obrońcy tytułu najlepszej klubowej drużyny w Europie przed przerwą nie zrobili praktycznie nic, by zagrozić bramce Manchesteru. A gdy już do czegoś dochodziło, to Liverpool przekraczał przepisy. Wystarczy wspomnieć o Sadio Mane, który przyjmował piłkę ręką. W tej konkretnej akcji VAR zadziałał jak najbardziej prawidłowo.
VAR or not. Manchester United are playing better than better than Liverpool. Simple as that. #MUNLIV
— Matt Alexander (@mattalexanderuk) October 20, 2019
Po pierwszej połowie kibice Manchesteru United mogli poczuć się stosunkowo pewnie, bo po ich stronie stały statystyki. Od 35 lat nie zdarzyła się sytuacja, by "Czerwone Diabły" przegrały mecz u siebie, w sytuacji gdy schodziły na przerwę z prowadzeniem. Dobra passa jeszcze trochę potrwa, chociaż po dzisiejszym wieczorze ta radość będzie połowiczna. Uprzedzając pewne fakty, Liverpool zdołał ostatecznie wyrównać stan meczu, ale zanim do tego dojdziemy należy się pochylić nad sytuacją z 70. minuty meczu. W tamtym momencie Fabinho popisał się bezpardonowym wejściem w nogi Daniela Jamesa i można było się zastanawiać, czy Brazylijczyk nie powinien przedwcześnie pożegnać się z murawą i udać się do szatni.
To co zrobił Fabinho to chyba nie było zbyt dżentelmeńskie jednak. Jeśli pretensje do Varu to chyba ze się temu nie przyjrzał 😳😳😳#MUNLIV
— Michał Kołodziejczyk (@Michal_Kolo) October 20, 2019
Oba zespoły dograły jednak to spotkanie w komplecie i Jürgen Klopp udowodnił, dlaczego to on należy do ścisłej czołówki trenerskiej. Na boisko wprowadził Adama Lallany, który mówiąc delikatnie, ma bardzo niskie notowania u kibiców "The Reds". Niemiec może jednak obdarować fanów ogromnym, szelmowskim uśmiechem - ponownie wyszło na jego. Były piłkarz Southampton uśpił czujność defensywy Manchesteru United i wpakował piłkę do siatki obok zdezorientowanego Davida de Gei. Mam wrażenie, że ten kilkuminutowy epizod przynajmniej na chwilę powinien uciszyć krytyków Lallany. Aczkolwiek, nie oszukujmy się - Anglik już wielokrotnie udowadniał, jak bardzo "nadaje się" do gry w Liverpoolu.
Akurat rąbany przez całe tt.lfc Lallana ahahahahahahahahahahahahahahahaha
— Kamil Gala (@GalsonHM) October 20, 2019
Czy ktoś może się cieszyć z tego remisu? Chyba głównie obóz Liverpoolu, bo oni nadal są jedyną niepokonaną drużyną w całej Premier League, chociaż to nadal nie jest cała prawda. W końcu kandydat do mistrzostwa Anglii stracił punkty na terenie drużyny, która zajmuje odległe 13. miejsce. Takie są fakty... Aczkolwiek jakoś nie będziemy wspominali tego meczu przez nadchodzące lata. W przeszłości oba zespoły bardziej nas rozpieszczały tymi wewnętrznymi pojedynkami, a w obecnej chwili po prostu musimy obniżyć swoje wymagania.
Klasyk #MUNLIV kiedyś: 🔥🔥🔥🔥
— eFortuna.pl (@eFortunapl) October 20, 2019
Klasyk #MUNLIV teraz: pic.twitter.com/ZeC4VGnemv