Liverpool mógł mieć gwiazdę Realu
Kibice, piłkarze i trenerzy uwielbiają gdybać. Co by było, gdyby nie strzelili nam gola tak wcześnie? Jak rozwinąłby się jakiś zawodnik, gdyby nie doznał kontuzji? Jak wyglądałby klub, gdyby objął go jednak inny menedżer? Dla fanów takich rozkmin mamy więc dziś ciekawostkę. Wyszła bowiem na jaw bardzo interesująca informacja dotycząca nowej gwiazdy Realu Madryt, która, jak się okazuje, wcale nie musiała biegać w trykocie "Królewskich".
"FootballEspana" podało, że obecnie na skrzydle Liverpoolu mógłby śmigać Rodrygo, który hat-tricka ładowałby wtedy pewnie Genkowi, a nie Galatasaray. Źródło powołuje się na Elano, trenera Santosu, który był odpowiedzialny za klub, gdy transfer Rodrygo nie był jeszcze dogadany. "The Reds" również mieli starać się o usługi młodzieńca, ale ostatecznie trafił on do Realu. Hiszpanie zapłacili za niego 45 milionów, co wydawało się wówczas kwotą kuriozalną jak na cenę za nastolatka, ale powoli wychodzi na to, że te pieniążki szybko się zwrócą.
— footballespana (@footballespana_) November 8, 2019
Liverpool może więc pluć sobie w brodę, bo mógł mieć w składzie następcę Salaha na dobrych kilka albo nawet kilkanaście lat. Jurgen Klopp pewnie się tym póki co nie przejmuje, bo jego drużyna i tak funkcjonuje wyśmienicie. Niemniej jednak, jestem pewien, że ktoś przypomni mu o tym w momencie, w którym skrzydłowi będą mieli delikatną zniżkę formy. "A mogliśmy mieć Rodrygo, hurr, durr!"
— rob jones (@robjone95669996) November 7, 2019