Manchester United może odgrzać transferowy kotlet z wakacji
Manchester United uchodził latem za klub, z którym łączono w zasadzie każdego, oddychającego piłkarza. Spośród kilkudziesięciu nazwisk na Old Trafford trafiły ostatecznie trzy. Pozostała część nie w całości była jednak wyssana z palca, a niektóre transfery faktycznie mogły dojść do skutku. Jak się okazuje, nie wszystkie poszły jeszcze w niepamięć, bo właśnie wrócił temat jednego z nich, akurat tego najczęściej wałkowanego przez wakacje.
O kogo chodzi? Oczywiście o Bruno Fernandesa. "O Jogo" podało informację, że Sporting jest w nieco gorszej sytuacji finansowej i będzie musiał nadrobić dziury w budżecie sprzedażą zawodników. Najłatwiej będzie to zrobić właśnie przy pomocy portugalskiego pomocnika, gdyż jest on zdecydowanie najdroższy. Źródło twierdzi dodatkowo, że Sporting ustalił już konkretną cenę, która ich zadowoli. Ma to być 65 milionów funtów. To obniżka względem lata, gdyż wtedy mówiło się, że Fernandes może kosztować nawet 80 baniek. Dowodzi ona jednak temu, że Portugalczykom dosyć zależy na sprzedaży swojego piłkarza.
— MailOnline Sport (@MailSport) November 18, 2019
A Manchesterowi United powinno jeszcze bardziej zależeć na jego pozyskaniu. Pomoc u "Czerwonych Diabłów" funkcjonuje kiepsko, a jak nie ma Paula Pogby, który dopiero wraca z kontuzji, to momentami nawet fatalnie. Kolejny, klasowy łącznik jest tam potrzebny jak cola do whisky. Koneserzy jeszcze zniosą tę linię bez wzmocnienia, ale większość ludzi słusznie uzna, że potrzebny jest tam dodatek. Trzeba więc szybko przelać Sportingowi pieniądze, by potem można było sobie Fernandesa "dolać" do pierwszego składu. Kibice nie wierzą jednak, że może do tego dojść.
— Jamie Ralph (@myjanuaryfriend) November 17, 2019